Najgorszy finalista Euro? Jak Portugalia mogła zajść tak daleko?


Portugalia może zostać bezsprzecznie najgorszym finalistą wielkiej imprezy

6 lipca 2016 Najgorszy finalista Euro? Jak Portugalia mogła zajść tak daleko?

Zero. Tyle zwycięstw odniosła reprezentacja Portugalii na Euro 2016. A mimo tak mizernych wyników stoi przed olbrzymią szansą na wejście do finału francuskiego turnieju. Jeśli podopieczni Santosa pokonają dzielnych Walijczyków staną przed szansą zdobycia tytułu. Czy był w historii gorszy finalista Euro?


Udostępnij na Udostępnij na

Jak Cristiano, tak drużyna

Portugalia na Euro 2016 trafiła do grupy F, w której przed turniejem wszyscy widzieli dwóch faworytów – Austrię i właśnie piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego. A właśnie zmagania w tej grupie udowodniły, jak przewrotny jest futbol. Na francuskich boiskach zachwycili skazywani na pożarcie Węgrzy i Islandczycy, natomiast Portugalia awansowała do 1/8 finału z trzeciego miejsca, kończąc zmagania w grupie z kompletem… remisów.

Nie błyszczał Cristiano Ronaldo, nie błyszczała cała portugalska drużyna. Jako że podopieczni Santosa wyszli z grupy jako trzeci, los skojarzył ich w dalszej fazie z Chorwatami, którzy sensacyjnie wygrali z obrońcami tytułu – Hiszpanami. Z ekipą z Bałkanów Portugalczycy postanowili grać swoje, czyli nic, ale udało się im strzelić zwycięskiego gola w ostatnich minutach… dogrywki, ponieważ po 90 minutach padł bezbramkowy remis.

Awans jest awans, myśleli zapewne wszyscy w Portugalii, a biorąc pod uwagę, że w ćwierćfinale mierzyć się mieli z Polską, czuli się nawet bardzo pewnie. Jak zakończyło się to spotkanie, każdy kibic w kraju wie. Jednak podkreślmy, byliśmy w tym spotkaniu odrobinę lepsi i detale zadecydowały, że z Walią nie zagrają chłopaki Nawałki.

Przypominamy drogę Portugalczyków do półfinału w jednym celu. By pokazać, że można dotrzeć do strefy medalowej wielkiej piłkarskiej imprezy, nie odnosząc żadnego zwycięstwa w regulaminowym czasie gry.

Przypominamy drogę Portugalczyków do półfinału w jednym celu. By pokazać, że można dotrzeć do strefy medalowej wielkiej piłkarskiej imprezy, nie odnosząc żadnego zwycięstwa w regulaminowym czasie gry. Patrząc na wszystko, można wreszcie zrozumieć filozofię Iordanescu i Rumunów, którzy kochają remisy i wcale na siłę nie starają się zmieniać swojego nastawienia do gry.

Jak Grecja? Nieee

Ktoś mógłby porównywać Portugalczyków do fenomenalnej Grecji z 2004 roku, ale bardzo prosiłbym o powściągliwość. Owszem, Grecy nie prezentowali na portugalskim Euro futbolu miłego dla oka, ofensywnego. Wręcz przeciwnie, bronili się całą drużyną… ale przy tym wszystkim potrafili skarcić rywali zabójczymi kontrami lub też strzelić gola „z niczego”, na przykład ze stałego fragmentu gry.

A wreszcie zasadnicza różnica między podopiecznymi Rehhagela a Santosa… Grecy zwyczajnie zwyciężali. Najpierw wyszli z piekielnie mocnej grupy, notując jedną porażkę, by potem swoim stylem gry, przez hipokrytów zwanym „antyfutbolem”, zwyciężyć Francuzów, Czechów i, wreszcie w finale, Portugalczyków. Fakt, wszystkich po 1:0, ale to jednak zwycięstwa. W przeciwieństwie do Ronaldo i spółki.

Jakie Euro, taki finalista

Przed pierwszym gwizdkiem meczu Portugalia – Walia szanse na awans są dla obu ekip równe. Kto wie, może piłka nożna po raz kolejny potwierdzi swoją nieprzewidywalność, Ronaldo z kolegami zagrają fenomenalne spotkanie i zatrą złe wrażenie, jakie do tej pory sprawiali na francuskim turnieju? Tego nie wiemy.

Wydaje się, że podopieczni Santosa i ich gra są idealną wizytówką tegorocznych mistrzostw Europy, które, umówmy się, nie zachwycają. W końcu finalista Euro to jedna z dwóch najlepszych drużyn na kontynencie… teoretycznie.

Wiemy jednak, bez względu na wszystko, co się wydarzy, że Portugalia awansując do finału, zostanie automatycznie najgorszą drużyną, jaka kiedykolwiek miała zaszczyt walczyć o mistrzowski tytuł. Wydaje się, że podopieczni Santosa i ich gra są idealną wizytówką tegorocznych mistrzostw Europy, które, umówmy się, nie zachwycają. W końcu finalista Euro to jedna z dwóch najlepszych drużyn na kontynencie… teoretycznie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze