Spotkanie pomiędzy liderem Premier League i 11. drużyną League One przebiegło zgodnie z przewidywaniami. Jeśli ktoś liczył na potknięcie „Kanonierów”, musiał obejść się smakiem.
Mecz Arsenalu z Coventry City rozpoczął rywalizację w ramach IV rundy rozgrywek o Puchar Anglii. Mimo sporej różnicy klas między zespołami, ekipa z Londynu wyszła na boisko w dość mocnym składzie. W bramce Szczęsnego zastąpił Fabiański, a w ataku zamiast Girouda biegał Bendtner. W formacji pomocy mogliśmy podziwiać między innymi: Oezila, Wilshere’a czy Gnarby’ego.
Mecz rozpoczęli goście, a na pierwszą porządną podbramkową akcję musieliśmy czekać do 9. minuty. Wtedy to wrzutka Jenkinskona powędrowała do Podolskiego, ale ten uderzył wysoko ponad bramką. Następnie w 13. minucie strzał z dystansu oddał Oxlade-Chamberlain – również bardzo niecelnie. Pierwszy gol padł dwie minuty później. Po podaniu Oezila Podolski prostym zwodem „położył” bramkarza gości i strzałem w długi róg skierował piłkę do pustej bramki. W 18. minucie na świetny strzał piłkarza Coventry, Fabiański odpowiedział jeszcze lepszą paradą. Była to pierwsza interwencja polskiego bramkarza w meczu. Dziewięć minut później było już 2:0 – po rzucie rożnym dośrodkowanie głową przedłużył Mertesacker, piłka trafia do Podolskiego, a ten bez problemów głową zdobył swojego drugiego gola. Około 40. minuty nad Emirates bardzo szybko z drobnej mżawki wynikła całkiem spora ulewa. Przez to strzały stały się mniej celne, jak ten Wilshere’a z 43. minuty.
Drugą połowę lepiej zaczęli goście. Najpierw niezły strzał w 50. minucie, ale wprost w bramkarza, następnie najlepsza szansa dla ekipy z Coventry. Na 16. metrze futbolówkę otrzymał niepilnowany Clarke i strzałem bez przyjęcia trafił w słupek. Fabiański, jedyne co mógł zrobić, to odprowadzić piłkę wzrokiem. Później mieliśmy festiwal zmarnowanych sytuacji: w 60. minucie – pudło Bendtnera, w 61. – Danielsa, w 62. – Podolskiego, a w 67. do tego mało zaszczytnego grona dołączył Adams. Na dobre z nieskutecznością pod bramką skończył Giroud, który zdobył gola zaledwie pięć minut po tym, jak pojawił się na boisku. Pokonał bramkarza gości mocnym strzałem przy krótkim słupku, a następnie za świetną asystę podziękował Gibbsowi. W 88. minucie Cazorla dołączył do piłkarzy, którzy upodobali sobie dzisiaj strzelanie w trybuny, ale zrehabilitował się już minutę później. Hiszpan dopadł do bezpańskiej piłki w okolicach 11. metra i bardzo mocnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce.
Podsumowując, lepszy wynik niż gra, chociaż z takim przeciwnikiem drużyna Arsenalu nie musiała „wrzucać najwyższego biegu”. Teraz „Kanonierom” pozostaje w spokoju czekać na losowanie następnej rundy FA Cup.
Mecz klasa oby tak dalej ; ) czekamy na losowanie
w niedziele! :)