Legniccy kibice z pewnością mogą powiedzieć „nie tak to miało wyglądać”. W ostatnim poniedziałkowym meczu 27. kolejki PKO Ekstraklasy Miedź podejmie u siebie Legię Warszawa i chyba można już z całą pewnością stwierdzić – trzeba korzystać, póki jest. Tak ciekawy rywal może na stadion imienia Orła Białego przez następne kilkanaście miesięcy nie zawitać.
Co prawda do Legnicy przyjedzie jeszcze chociażby Raków Częstochowa, ale tak naprawdę nie w tym rzecz. Miedź miała rozgościć się w ekstraklasie, a z biegiem czasu w niej namieszać. Wpadła jednak tylko na chwilę. A najbardziej bolesne dla jej kibiców jest to, że jeszcze trwający pobyt w najwyższej lidze nie zostanie na długo zapamiętany przez postronnych widzów – prawie cały sezon na dnie tabeli, praktycznie same porażki, rozczarowująca mieszanina obcokrajowców. Nikt za Miedzią tęsknić nie będzie.
Miedź Legnica największym rozczarowaniem sezonu?
Odkąd Grzegorz Mokry objął Miedź, trudno nie odnieść wrażenia, że drużyna ta zatraciła charakter. Tak naprawdę jedynym dobrym okresem jego pracy w Legnicy było pokonanie Śląska Wrocław, a kolejkę później Górnika Zabrze. Potem jednak rozpoczęła się przerwa zimowa i wydawało się, że przerwa ta zostanie należycie wykorzystana, a beniaminek może jeszcze namieszać w dole tabeli. Rozpoczęcie wiosennych zmagań rozwiało jednak te pozytywne myśli.
Tylko jedno zwycięstwo, cztery remisy i pięć porażek wiosną przekreśliły jakiekolwiek racjonalne nadzieje na utrzymanie Miedzi w ekstraklasie. Bilans może być tym bardziej bolesny, jeśli spojrzy się na dotychczasowych przeciwników legniczan. Spora część bowiem to drużyny, które są bezpośrednimi rywalami Miedzi w walce o utrzymanie. Nie można jednak myśleć o pozostaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej, jeśli przegrywa się z mającą ogromne problemy Lechią Gdańsk aż 0:4 bądź nie pokonuje się na własnym boisku Jagiellonii Białystok, która w obecnej kampanii radzi sobie bardzo słabo na wyjazdach.
Koniec spotkania!
— Lechia Gdańsk (@LechiaGdanskSA) March 10, 2023
Pierwszy krok wykonany, pracujemy dalej 🔥#LGDMIE
__________
90+5' ⚪🟢Lechia 4:0 Miedź🟢🔵🔴 pic.twitter.com/apHuDmrTQ0
A przecież oczekiwania wobec Miedzi przed rozpoczęciem tego sezonu były naprawdę duże. Rozgromienie reszty stawki w Fortuna 1. Lidze oraz transfery, które na papierze mogły budzić podziw. Projekt ten miał zawojować ekstraklasę, a skończyło się na ogromnym rozczarowaniu. Korona oraz Widzew, czyli drużyny, które razem z Miedzią awansowały, radzą sobie znacznie lepiej, mając teoretycznie gorszy jakościowo skład. A przypomnijmy – Widzew w zeszłym sezonie miał 15 punktów straty do legniczan, a Korona aż 21.
Dzisiaj jednak te trzy kluby są w zupełnie innym położeniu. Łodzianie, mimo słabszego momentu, są największą niespodzianką w obecnej kampanii. Kielczanie z kolei w fantastyczny sposób bronią się przed spadkiem. W tabeli uwzględniającej jedynie 2023 rok znajdują się na czwartym miejscu i w dziewięciu meczach zdobyli 17 punktów. Miedź może obecnie tylko pomarzyć o takich wynikach.
Legia wciąż może myśleć o mistrzostwie
W Warszawie z kolei po świetnym meczu z Rakowem odżyły dawno uśpione nadzieje na cud i dogonienie Rakowa. Warunki są jednak oczywiste. Podopieczni Marka Papszuna muszą jeszcze pogubić punkty, a Legia seryjnie wygrywać. Gdyby częstochowianie nie wygrali z Radomiakiem w meczu poprzedzającym starcie na Dolnym Śląsku, legioniści z pewnością wyszliby na pojedynek z Miedzią podwójnie zmotywowani i sytuacja w tabeli stałaby się jeszcze ciekawsza. Jest to jednak na chwilę obecną wróżenie z fusów.
Kosta Runjaic może mówić o sporym pechu, mając na uwadze to, że w jego debiutanckim sezonie w Legii przyszło mu się mierzyć z takim zespołem jak Raków. Niemiecki trener punktuje ze swoją drużyną na poziomie 2,12 punktu na mecz, co w niejednym sezonie dałoby mistrzostwo. „Medaliki” jednak wspięły się na kosmiczny pod tym względem poziom, uzyskując w tym sezonie średnią 2,35 punktu na mecz, co jest trzecim najlepszym wynikiem w XXI wieku.
Miedź teoretycznie nie ma z Legią szans
Patrząc natomiast na historię starć Miedzi z Legią, jest ona dla legniczan niezwykle brutalna. Pięć meczów, wszystkie wygrane przez Legię. Bilans bramkowy wynosi 15:4 na korzyść warszawian. Teoretycznie beniaminek nie ma żadnych argumentów, aby postawić się „Wojskowym”. Sam Kosta Runjaic jednak przestrzega, aby nie dopisywać sobie z automatu trzech punktów.
– W piłce zawsze to kolejne spotkanie jest tym najważniejszym. Miedź Legnica jest w trudnej sytuacji, ale nie beznadziejnej. Musi zacząć punktować, by się utrzymać. Dlatego jesteśmy świadomi, jakie zagrożenia niesie takie spotkanie. Pamiętamy rywalizację z jesieni, gdy wygraliśmy w końcówce – mówił na konferencji przedmeczowej szkoleniowiec Legii.
#Legia Warszawa jeszcze nigdy nie przegrała z @MiedzLegnica.
— iGol (@igolpl) April 10, 2023
👉Legia 4:0 Miedź
👉Legia 4:1 Miedź
👉Legia 2:0 Miedź
👉Legia 2:1 Miedź
👉Legia 3:2 Miedź
👉 Legia ?:? Miedź
Czy dziś @LegiaWarszawa przedłuży swoją passę? pic.twitter.com/DQ8oR6Sr3g
Jednym z nielicznych pozytywów Miedzi w ostatnim czasie jest z kolei Dawid Drachal. 18-latek od meczu z Wartą Poznań regularnie pojawia się na boisku, a w starciu z Koroną Kielce zadebiutował w pierwszym składzie. I był to występ całkiem udany. Niewiele brakowało, aby ofensywny pomocnik wpisał się na listę strzelców, gdy umieścił piłkę w siatce, lecz parę chwil wcześniej przekroczyła ona linię końcową. Jest to również młodzieżowy reprezentant Polski i wydaje się, że w przypadku spadku Miedzi nie będzie on miał większego problemu, aby pozostać w ekstraklasie.
Na papierze Miedź nie ma większych szans z Legią Warszawa. Podopieczni Grzegorza Mokrego mogą jednak wykorzystać atut własnego boiska, skorzystać na tym, że legioniści rozgrywają w ostatnim czasie dużo spotkań bądź też ukąsić wyżej notowanego rywala, jeśli podejdzie on do tego spotkania zbyt nonszalancko. Jeśli jednak Legia poczuje krew i nadarzy się okazja do dogonienia Rakowa, trudno będzie powstrzymać tak solidną drużynę. Wbrew pozorom może to być więc ciekawy mecz. W teorii Miedź wciąż walczy o utrzymanie. Choć w ostatnich spotkaniach nie było tego widać, w starciu z „Wojskowymi” mogą pokazać charakter, który był ich domeną w poprzednim sezonie. Wiara wśród kibiców jest jednak niewielka.