Jak co roku 1 września zamyka się letnie okno transferowe i ci. którzy do tego czasu nie dokonali żadnych zakupów. muszą czekać do następnego - tym razem zimowego. Ten okres to dla wielu klubów okazja do odbudowania nadszarpniętych wizerunków, a także moment by przygotować się do walki o najwyższe cele.
Ale nie każdy może sobie pozwolić na wydanie bajecznych sum, by kupić wymarzonego piłkarza. Czasem w piłce nożnej nie trzeba mieć gwiazd by osiągnąć sukces. W 2001 roku Francuz Zinedine Zidane przechodząc z Juventusu Turyn do Realu Madryt za bagatelną kwotę 73,5 milionów euro ustanowił nowy, jak dotąd nie pobity rekord transferowy. Był to okres dominacji, „Ery Galacticos”, czyli wielkiego Realu. Ale tak to w życiu jest, że piękne chwile przychodzą i równie szybko odchodzą. Ówczesny prezes 'Królewskich’ Florentino Perez w momencie, kiedy dokonywał zakupów nowych gwiazd, w jakiś sposób psuł zespół. Piłkarze częściej przykładali się do kręcenia reklamówek niż do gry. Ale po trzech latach niepowodzeń Królewscy znów się zbroją. Za tegoroczny hit można uznać przejście Arjena Rooben z Chelsea do Realu za kwotę 36 milionów euro. Oprócz holenderskiego gwiazdora do klubu trafiło jeszcze siedmiu zawodników w tym nasz Jerzy Dudek. W sumie włodarze z Santiago Bernabeu wydali 120 milionów euro. I od razu nasuwa się pytanie: Czy ci piłkarze będą w stanie odbudować wielką potęgę na miarę tej z lat 2000-2003?
W Hiszpanii nie tylko Real się wzmacniał. Druga drużyna ze stolicy również dokonała spektakularnego transferu. Tylko w drugą stronę. Atletico pozwoliło odejść za 35 milionów euro, swojej ikonie, Fernando Torresowi. Popularne „Dziecko” wybrało angielski Liverpool i chyba ta przeprowadzka wyszła mu na dobre. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo za te pieniądze klub mógł kupić Diego Forlana i Simao Sambrosę. Jednak pierwsze w tym roku derby Madrytu pokazały, że ci dwaj piłkarze to za mało by móc walczyć z rywalem zza miedzy. Hiszpania to nie tylko Real i Atletico ale przede wszystkim Barcelona. Katalończycy jako pierwsi dokonali zakupu i to jakiego. Za 24 miliony wykupili Thierry’ego Hnery’ego z Arsenalu, w którym Francuz stał się ikoną. Transferowe lato w Hiszpani dostarczyło nam wielu emocji, ale czy te zakupy sprawią, że nowy sezon będzie jeszcze ciekawszy od poprzednich?
Jednak nie Chelsea
Rosyjski miliarder Roman Abramowicz zdążył przyzwyczaić fanów Chelsea Londyn do wydawania astronomicznych sum za zawodników, a tutaj taka niespodzianka. Otóż do „The Blues” trafił tylko Florent Malouda i to za 21 milionów euro. Tak więc Rosjanin chyba doszedł do wniosku, że po tych bagatelnych kwotach wydanych na transfery, które przecież nie zawsze okazywały się trafione należy kupić jednego, wartościowego piłkarza niż rzeszę bezużytecznych. W tym roku swoich fanów mile zaskoczył Manchester United. Amerykańscy właściciele na kupno nowych zawodników przeznaczyli 80 milionów euro. Jednak tyle wystaczyło sir Alexowi Fergusonowi by na Old Trafford sprowadzić 19-letniego Andersona, Owena Hargreavesa, Naniego i Carlosa Teveza. Póki, co ci piłkarze nie wnieśli do zespołu niczego nowego, a „Czerwone Diabły” zanotowały najgorszy start w historii klubu.
Tego lata podczas okna transferowego dominował również Liverpool wydając 71 milionów euro, Tottenham (63 miliony euro) i Manchester City, który po zmianie właściciela wydał 60 milionów euro. Ale największym zaskoczeniem była suma, jaką wydał beniaminek Premiership, Sunderland. Rzadko się zdarza by drużyna która debiutuje w rozgrywkach na transfery przeznaczała 60 milionów euro. Nie można również zapomnieć o transferze Łukasza Fabiańskiego do Arsenalu Lodnyn. Polski bramkarz przeszedł z Legii Warszawa do Kanonierów za 3,5 miliony euro. Kiedy jedni przychodzą to inni odchodzą. Z Anglią pożegnał się Tomasz Frankowski. 33-letni napastnik po nieudanej przygodzie z Wolverhampton Wanderers postanowił, za porozumieniem stron rozwiązać kontrakt i stać się wolnym zawodnikiem.
Potęga zza Odry
Niewątpliwie za potęgę niemieckiej piłki uważany był Bayern Monachium. Bawarczycy często udowadniali swoją wyższość na pozostałymi drużynami, jednak w poprzednim sezonie to rywale byli górą. Bo tak to już jest w tym sporcie, że po wielu latach dominacje taki zespół w końcu musi złapać zadyszka. Jednak tegoroczne wzmocnienia świadczą o tym, że Bayern chce wrócić do czołówki ligi niemieckiej a także powalczyć o europejskie trofea. Luca Toni, Franck Ribery i Miroslav Klose. Te nazwiska mówią same za siebie. W przeciwieństwie do angielskiego Manchesteru, który na transfery wydał prawie tyle samo bo ponad 70 milionów euro, to jednak drużyna z Monachium odnosi sukcesy. Bayern po 3 ligowych spotkaniach ma komplet punktów, dziesięć strzelonych bramek i ani jednej straconej. Jeżeli podopieczni Ottmara Hitzfelda przez cały sezon utrzymają tak znakomitą formę to na Bawarczyków nie będzie mocnych. „ Nowi zawodnicy są zdeterminowani, aby zdobywać trofea. Wielką przewagą jest to, że zawodnicy muszą dawać z siebie wszystko na treningach”- podsumował trener.
Calcio niegorsze
Spektakularnych transferów nie mogło również zabraknąć we Włoszech. Najdroższym zawodnikiem został 18-letni Brazylijczyk Pato. AC Milan za gwiazdę młodzieżowej reprezentacji Canrinhos wyłożył 20 milionów euro. A tak to już bywa, że odwieczni rywale nie chcą być gorsi i tak Inter kupił Davida Suazo, powracający po degradacji Juventus pozyskał Tiago z Olimpique Lyon. Tak więc liga włoska znów zyska na atrakcyjności, która po aferze korupcyjnej znalazła się w dołku.
Polska karuzela
Również Polacy byli obiektami zainteresowań dobrych klubów z Europy Zachodniej. Wyjątkiem był Dawid Janczyk, który po udanych występach na młodzieżowych Mistrzostwach Świata, przeniósł się z warszawskiej Legii do CSKA Moskwa. W Polsce mówiło się, że jest to rekord transferowy, ale według rosyjskich mediów za polskiego napastnika zapłacono ponad 3 miliony euro a nie 4 jak podawały nasze media. Jednak za tegoroczny hit można uznać przeprowadzkę Jakuba Błaszczykowskiego do Borussi Dortmund. Wprawdzie drużyna z zachodnich Niemiec nie spisuje się jakoś nadzwyczajnie w ligowych rozgrywach, ale Kuba już zachwycił tamtejszych ekspertów. Były zawodnik przenosząc się do Dortmundu liczył na wsparcie Euzebiusza Smolarka jednak ten niedawno wybrał Racing Santander, w którym już zaliczył czerwoną kartkę.
Na zakończenie polskiego akcentu w europejskich transferach Radosław Matusiak został wypożyczony z Palermo do SC Heerenveen. Miejmy nadzieję, że nasi zawodnicy będą godnie reprezentowali nasz kraj na arenie międzynarodowej nie tylko grając z orzełkiem na piersi ale bronić swoich barw klubowych.
Ligowy hit
Takim mianem możemy określić dzisiejszy mecz pomiędzy Mistrzem Polski Zagłębiem Lubin a Legią Warszawa. Miedziowcy po nie udanej przygodzie z Ligą Mistrzów chcieli udowodnić, że są równie silną drużyną co w poprzednim sezonie. Jednak coś im nie wychodzi. Wprawdzie Lubinianie są na czwartym miejscu w tabeli, ale przed nimi spotkania z teoretycznie silniejszymi zespołami.
Niewątpliwie jednym z nich była warszawska Legia. Drużyna prowadzona przez Jana Urbana w tym sezonie, pomijając nie udany występ w Pucharze UEFA, spisuje się fenomenalnie zdobywając komplet punktów i nie tracąc przy tym żadnej bramki. W dzisiejszym spotkaniu Legia pokonała Zagłębie 2:0 z czego jedną bramkę strzelił obrońca z Lubina Tiago Gomes a Mistrza Polski w ostatniej minucie dobił Maciej Korzym. Tak więc po sezonie w którym niespodziewanie tryumfowały zespoły, które wcześniej nie odgrywały większej roli w walce o krajowe puchary, powraca dominacja najbogatszych zespołów w kraju czyli Legii i Wisły.