Nie milkną wyrazy zachwytu dla wczorajszej postawy reprezentacji Polski, a przede wszystkim dla Euzebiusza Smolarka, który wraz z rozbłyskiem jupiterów doznał prawdziwego olśnienia. Nie wszyscy jednak dostrzegają tylko te pozytywne aspekty sobotniej awarii oświetlenia na stadionie warszawskiej Legii. Powróciło zapomniane w ostatnich dniach pytanie: Czy Polska jest w stanie zorganizować Mistrzostwa Europy nie doprowadzając do katastrofy?
Wytłumaczeń na wymuszone przerwanie wczorajszego meczu było dzisiaj bardzo wiele. Najbardziej racjonalne wydają się być te, które mówią o zwyczajnej awarii czy jak kto woli „złośliwości rzeczy martwych”. Faktem jednak jest, że cokolwiek by wyłączenia świateł nie spowodowało, to sytuacja taka nie ma prawa zdarzyć się ponownie. I nie zdarzy się, a przynajmniej tak twierdzi prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michał Listkiewicz. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że takie sytuacje nie pojawią się już dlatego, że nie będą miały gdzie. Wszak nowe stadiony, to wciąż wielka niewiadoma.
Awans w środę?
Jak się okazuje Polacy z historycznego awansu do Euro cieszyć mogą się już w środę. I choć brzmi to nieprawdopodobnie, to taka sytuacja jest możliwa. Tego właśnie dnia rozegrana zostanie kolejna runda meczów eliminacyjnych. Nasza reprezentacja będzie pauzować, ale na boiska wybiegną Portugalczycy, którzy zawitają do Kazachstanu oraz Serbowie jadący do Azerbejdżanu. Zwycięstwo gospodarzy obu par sprawi, że Polacy nawet w przypadku dwóch porażek w ostatnich kolejkach uplasują się na drugim miejscu w tabeli.
21 w 4
Aż 21 goli padło w zaledwie czterech dzisiaj rozegranych spotkaniach piętnastej kolejki drugiej ligi. Do niebywałego wyniku doszło we Wrocławiu gdzie tamtejszy Śląsk podejmował Motor Lublin. Gospodarze wygrali w stosunku… 10-1! Takie wyniki rzadko zdarzają się nawet w polskiej lidze hokejowej.
Nie mniej emocji było także w pozostałych spotkaniach. Lechia Gdańsk, która coraz pewniej kroczy ku ekstraklasie wywalczyła trzy punkty w Pruszkowie (1-2), a katowicki GKS pokonał u siebie będąca ostatnio na fali Wartę Poznań (1-0). Gorycz porażki na boisku najsłabszego jak dotychczas zespołu zaplecza ekstraklasy przełknąć musieli zawodnicy ŁKS-u Łomża, bowiem przegrali oni z Pelikanem Łowicz 2-4.