Hiszpański napastnik ma powody do radości. Jego klub, skazywany na pożarcie przez ekspertów, radzi sobie doskonale, a on sam strzela jak na zawołanie.
Michu Perez błyskawicznie wyrasta na prawdziwą gwiazdę Swansea, czyli drużyny w której sukces w mocnej jak zawsze Premiership nie wierzył chyba nikt. Tymczasem Swansea radzi sobie świetnie, a Hiszpan ma na swoim koncie cztery bramki w trzech meczach, dzięki czemu znalazł się na ustach całego piłkarskiego świata.
Zawodnik kosztował angielski klub zaledwie dwa miliony funtów i nikt nie ma wątpliwości, że był to świetny ruch ze strony Swansea. 26-latek został wypatrzony przez angielskich skautów, ale nie był priorytetem transferowym zespołu rodem z Wysp Brytyjskich. Znalazł się w zespole trochę przypadkiem, ale teraz ani klub, ani piłkarz tego nie żałują.
Pytany o doskonały start w nowym sezonie, Michu z przyjemnością udziela odpowiedzi: – To był prawdziwie wymarzony start sezonu. Drużyna gra bardzo dobrze. Strzeliliśmy dziesięć bramek, straciliśmy tylko dwie. Mamy siedem punktów po trzech meczach i to pokazuje, jak dobrze się na razie spisujemy. Gramy swoje, robimy to, w czym jesteśmy najlepsi, i wszyscy są zadowoleni ze stylu naszej gry. Mamy tu dobrych piłkarzy i podoba mi się to, jak gramy. Podanie i zmiana pozycji, podanie i zmiana pozycji. Do tego kibice są fantastyczni. Nie mamy tak dużo pieniędzy jak inne kluby, ale stadion zawsze jest wypełniony.
Jaki to kur... beniaminej? Przeciez grało rok temu,
co do michu to dobry jest