Marzeniem była praca w słonecznej Italii, w ukochanej Serie A. Później na tapecie znalazły się chińskie opcje, które miały gwarantować bajońskie sumy w kontraktach. Finalnie jednak skończyło się na Poznaniu, w którym Adam Nawałka miał odrestaurować zaśniedziałą już nieco poznańską lokomotywę. Jak na razie do tego jednak daleko, a w prasie już pojawiają się głosy o zwolnieniu byłego selekcjonera. Czy to jednak słuszna droga?
W Lechu próbowano już wszystkiego. Trener dobry wujek? Odhaczony. Był Jan Urban i został pogoniony. Solidny fachowiec z zagranicy? Był Nenad Bjelica, który dziś osiąga historyczne sukcesy z Dinamem Zagrzeb – oczywiście również został pogoniony. OK, postawmy może na swojego człowieka, od lat przygotowywanego do tej roli. Ivan Djurdjević – to miał być trener lata. Jak się okazało, nie dotrwał nawet do lata. No więc może najbardziej uznana w Polsce marka, trener, który na polską ekstraklasę mógł patrzeć z góry. Trener, który miał tak silną pozycję negocjacyjną, że do Poznania zabrał całą swoją świtę w postaci rozległego sztabu. Efekt? Pierwsze pogłoski o zwolnieniu po zaledwie czterech miesiącach. Nie tak to miało wyglądać.
Pytanie jednak, jakie opcje trenerskie nie zostały jeszcze wypróbowane w Lechu. Iluzjonista, aby zakrył przed publiką, jak apatycznie biegają piłkarze? Coach motywacyjny, aby zapewnił nieco zaangażowania? Po tylu roszadach na stanowisku szkoleniowca naprawdę powoli zaczyna brakować nowych, niewypróbowanych jeszcze opcji. Może czas zacząć przypuszczać, że problem leży jednak w zawodnikach? No ale OK, spróbujmy przyjrzeć się bliżej dotychczasowej pracy Nawałki.
Brak odciśnięcia piętna na zespole
Przyznać trzeba, że Nawałka w zimowym okienku tak naprawdę nie dostał żadnego nowego zawodnika do pierwszego składu. Żamaletdinow to jedynie zmiennik, i to na pozycji najlepiej w klubie obsadzonej. Czy słynny komitet transferowy naprawdę uznał, że ważniejszy jest klasowy rezerwowy napastnik aniżeli jakikolwiek sensowny środkowy obrońca? Nawałka musiał lepić skład z tych samych elementów, które zawodzą w Poznaniu od lat. I choć po trenerze tego kalibru można było oczekiwać nieco więcej, że zdoła wykrzesać potencjał skrywany w niektórych graczach, że na nowo rozbudzi iskrę w nieco już zblazowanych piłkarzach, to przyznać trzeba, że mimo wszystko warto byłoby go w tym wesprzeć, chociażby uzupełniając najbardziej dziurawe formacje.
I tu pojawia się pytanie – skoro trener nie dostał nowych zawodników, to o czym w ogóle mowa? Zacznijmy może od przykładów – czy Piotr Stokowiec oraz Ricardo Sa Pinto na początku swojej pracy w aktualnych klubach dostali wagon nowych graczy? Nie, a co więcej, nie dostali oni prawie nikogo. Mimo to nie mieli oporów, aby odstawić od drużyny uznane, wydawałoby się żelazne nazwiska. Nawałka w Lechu nie odstawił nikogo. Trałka, symbol ostatnich porażek? Zapraszamy na pokład. Jevtić od lat grający poniżej możliwości? Nie ma problemu. Vujadinović, Janicki, Wasielewski niemal co mecz udowadniający, jak bardzo nie pasują do defensywy drużyny mającej mistrzowskie aspiracje? Nawałka widział to inaczej.
Kozioł ofiarny? Jednak się znalazł
Wydawało się, że poprzedni akapit zdezaktualizuje się po przegranym meczu w Legnicy. Z Poznania docierały głosy o karnym zesłaniu do rezerw kilku graczy, o tym, że wreszcie nastąpi pierwsza czystka. Kibice zastanawiali się, kto pożegna się, przynajmniej na jakiś czas, z pierwszą jedenastką. Makuszewski? Gajos? De Marco? Nic z tych rzeczy. Jeszcze w trakcie spotkania wędkę dostał Kamil Jóźwiak, który na ławkę zszedł już w 41. minucie, a jak się później okazało, został on jedynym zesłanym do rezerw graczem. Cóż, prawda, z Miedzią zagrał słabo, jednak wcześniej często był jednym z nielicznych, który grę „Kolejorza” próbował jakkolwiek szarpać. Nawałka jednak ponoć widział więcej. Efekt? 0:3 z Górnikiem Zabrze w następnej kolejce.
Jakkolwiek patrzeć, nawet biorąc pod uwagę tragiczne wyniki, Lech to wciąż w Polsce uznana marka, tak samo jak i Adam Nawałka. Dlatego też głosy, jakoby celem na ostatnie cztery mecze były cztery punkty, nawet jeśli to plotki, to pokazują, jak bardzo budowana latami renoma w obu przypadkach zaczyna się sypać. To, że brak mistrzostwa w Poznaniu zaczyna być traktowany jako coś wręcz normalnego, widać od kilku sezonów. Ale że powoli zaczyna się stawianie celów minimum w postaci awansu do górnej ósemki!? Już sam fakt, że „Kolejorz” musi o to walczyć do ostatnich kolejek, najdobitniej świadczy, jak wielkich zaniedbań dopuszczono się w Wielkopolsce i że nawet cudotwórca nie odwróci pewnych procesów w kilka miesięcy.
Lekarstwo? Zapowiadana rewolucja – nie tylko w prasie
Jak wspominaliśmy na początku tekstu, w Poznaniu próbowano już niemal każdej możliwej opcji trenerskiej, każdej filozofii. Czas więc zdać sobie sprawę, że problem tkwić może gdzie indziej. O rewolucji przy Bułgarskiej słychać w zasadzie co pół roku. I tak co pół roku kończy się na wyrzuceniu dwóch, trzech graczy szerokiego składu, a do kolejnego sezonu przygotowuje się niemal ta sama kadra, uszczuplona najczęściej o najbardziej utalentowanych młodych Polaków, po których zgłosi się ktoś bogaty z zagranicy. Tym razem mówi się o pozbyciu się nawet 15 graczy, w tym choćby Trałki czy Buricia, czyli jednych z najbardziej zakorzenionych w klubie graczy. Oby wreszcie zarząd przeszedł od słów do czynów.
***
Jeżeli Lech zdecydowałby się teraz na zwolnienie Nawałki, to byłby najdobitniejszy przykład, że władze totalnie nie mają pomysłu, w jaką stronę zamierzają podążać z budową drużyny. Czy Nawałka był dobrym wyborem, aby zastąpić Djurdjevicia – można dyskutować. Czy jednak nie przydałby się ktoś, kto podobnie do wspomnianych Stokowca czy Sa Pinto nie odstawiliby na start kilku zawodników? Jeżeli jednak zdecydowano się na Nawałkę, to należy dać mu szansę latem zbudować tę drużynę po swojemu i dopiero wtedy w pełni oceniać jego pracę. Jeżeli w kolejnym sezonie ujrzymy tę samą drużynę, wtedy faktycznie będzie można zacząć myśleć nad zmianami w sztabie. Słowa Tomasza Rząsy, który twierdził, że aktualna kadra jest zdolna walczyć o mistrzostwo, należy jednak włożyć między bajki.
No i w końcu wychodzi jakie umiejętnośći trenerskie ma naprawdę Nawałka. Nadmuchany balon przez media. Trafił fartem na wypływ świetnych piłkarzy z reprezentacją. A teraz co? ?
Przeciętniak jakich pełno.
Im prędzej wyleci tym lepiej dla Lecha.
Pozdrawiam z WKS