W meczu przyjaźni kończącym sobotnie zmagania drugiej kolejki T-Mobile Ekstraklasy, Pogoń Szczecin uległa na własnym stadionie mistrzowi Polski, Legii Warszawa 0:3. Bramki zdobyli Vrdoljak, Radović oraz Dwaliszwili.
Legia po pewnym zwycięstwie 5:1 nad Widzewem Łódź w poprzedniej kolejce była zdecydowanym faworytem. Co ciekawe, w kadrze meczowej nie znalazł się Patryk Mikita, bohater wspomnianego meczu. Gospodarze podbudowani zwycięstwem nad Zagłębiem Lubin nie stali jednak na straconej pozycji, co pokazały pierwsze minuty spotkania. Szczególnie wyróżniał się Murayama, który imponował dryblingiem i strzałami na bramkę gości. Mecz od początku toczony był w szybkim (jak na polskie warunki) tempie. Dłużej przy piłce utrzymywała się rzecz jasna Legia, choć to Pogoń stwarzała sobie dogodne sytuacje.
Zabawnym akcentem pierwszej polowy było pojawienie się w 25. minucie kibica, który uciekł służbom porządkowym i zaprezentował swoje możliwości motoryczne wszystkim zgromadzonym na stadionie im. Floriana Krygiera.
Kluczowym momentem spotkania był faul dobrze spisującego się tego wieczoru Mateusza Lewandowskiego na Kubie Koseckim. Piłkę w bocznym sektorze boiska ustawił Tomasz Brzyski, który idealnie dośrodkował prosto na głowę Ivicy Vrdoljaka, a ten otworzył wynik spotkania. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę wyśmienitą okazję do podwyższenia miał Radović, jednak przegrał pojedynek sam na sam z Janukiewiczem, a chwile później zespoły rozeszły się do szatni.
Na drugą połowę obaj szkoleniowcy przygotowali zmiany. W szczecińskiej ekipie boisko opuścili Ława i Chałas, a w ich miejsce pojawili się Moustapha i Djousse. W Legii miejsce Bartosza Bereszyńskiego zajął Dominik Furman. Po zmianie stron gospodarze od razu rzucili się do odrabiania strat. Okazję miał niedawno wprowadzony Moustap, jednak dwukrotnie znakomicie interweniował Dusan Kuciak. O tym, że niewykorzystane okazję lubią się mścić przekonali się Portowcy w 64. minucie, kiedy to po genialnym zagraniu Michała Żyro do strzału dochodzi Radović, który co prawda na raty, ale umieszcza piłkę w siatce i jest już 2:0. Na domiar złego dwie minuty później z boiska wylatuje Djousse za brutalny faul na bramkarzu Legii i w tym momencie mecz wydawaje się już rozstrzygnięty. Po tych wydarzeniach gra zdecydowanie siada i toczy się głównie w środkowej strefie boiska. Dzieła zniszczenia dokonał wprowadzony w drugiej połowie za Marka Saganowskiego Dwaliszwili i w 83. minucie było 3:0. W końcówce spotkania zdecydowanie brakowało sił zarówno jednym, i jak i drugim. Ostatnie minuty przypominały błaganie o gwizdek kończący mecz.
Samo spotkanie stało na dobrym poziomie, mecz był toczony w szybkim tempie i obie drużyny stwarzały sobie wiele sytuacji podbramkowych. Wynik 0:3 można uznać z przebiegu spotkania za niesprawiedliwy.
Wreszcie ktos napisal jako taki artykuł , mozna
powiedziec ze POGON grala a LEGIA strzelała .
Szkoda Portowcow bo naprawde brakowalo szczescia
.
Ps : a tak wgl to sedzia ustawiony wiekszosc meczu
sedziowal na strone Legii.
Dużo błędów. Artykuł do poprawki.
"Mecz przyjaźni..." - totalna bzdura.
Pogoń nie szuka "takich przyjaciół".
To tylko dowód jak na siłę warszawka szuka
"miłości".
Stosują zasadę jak ze znanego polskiego filmu -
"tak długo będziemy ich kochać ,aż oni nas
pokochają".
Miłość za pieniądze?