Maurizio Sarri – szef wszystkich szefów


Taktyczny geniusz czy chorobliwy despota?

22 stycznia 2019 Maurizio Sarri – szef wszystkich szefów
evanino.com

Dla pracy w Anglii włoski coach zdecydował się na wiele przemian. Stałe pozostały trzy zasady: dres, palenie tony papierosów dziennie oraz pracoholizm. Ta ostatnia przywiodła go z piłkarskiej prowincji na Stamford Bridge. Po obejrzeniu kilku meczów Empoli z Sarrim na trenerskiej ławce, legendarny szkoleniowiec Milanu Arrigo Sacchi uznał, iż nie da się perfekcyjniej przygotować zespołu do ligowych spotkań.


Udostępnij na Udostępnij na

W 2015 roku wspomniany Sacchi wykonał telefon do swojego byłego pracodawcy Silvio Berlusconiego. Jego komunikat brzmiał prosto „jeśli go nie ściągniesz na San Siro, to jesteś idiotą”. Były premier Włoch się nie ugiął, a obaj panowie ucięli kontakt. Dopiero po paru miesiącach Berlusconi wyznał: „Miałeś rację. Powinienem go wtedy wybrać”. Od tego momentu dziennikarze na Półwyspie Apenińskim śmieją się, iż to jedyny moment, kiedy polityk potrafił przyznać się do swojego błędu.

Tej umiejętności Maurizio Sarri nigdy nie potrafił przyswoić. O wiele bardziej utytułowanego kolegę po fachu, czyli Roberto Manciniego, nazwał p*****m. Do włoskiej dziennikarki odrzekł, iż „kazałby jej spie***lać gdyby nie była kobietą”. Gonzalo Higuain natomiast dowiedział się, że „jest skończonym dupkiem” jeśli nie zdobędzie Złotej Piłki jako piłkarz Napoli. Wszystkie z tych wypowiedzi rozpoczęły w krajowych mediach burzę, za którą szkoleniowiec nie zamierzał przepraszać. Lecz jak powtarzał na łamach „Corriere Dello Sport” wierny żołnierz Włocha z czasów trenowania Napoli, Marek Hamsik: – Sarri to chory człowiek. On żyje piłką 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Dlatego też czasem traci kontakt z rzeczywistością.

Grzesznik

Od pierwszych dni Sarriego w poważnej piłce pierwszoplanową rolę w zespole Włocha odgrywał Piotr Zieliński, którego Maurizio kocha mniej pewnie tylko od zapachu nikotyny. W mediach szkoleniowiec nazywał Polaka „nowym Kevinem De Bruyne”, a środkowym obrońcom kazał traktować go ze specjalną brutalnością na treningach. Tak, aby ten jak najszybciej szukał nowych sposobów na przechytrzenie rywala.

Krótko przed zakontraktowaniem trenera przez działaczy Chelsea, dziennikarze „La Gazetty Dello Sport” natrafili na listę życzeń 59-latka. Zestawienie otwierało właśnie nazwisko Zielińskiego. Lecz weto przy ewentualnym odejściu naszego zawodnika stawia uporczywie właściciel klubu Aurelio De Laurentiis. Długa i wyboista droga szkoleniowca na piłkarskie salony zaczęła się właśnie wtedy, gdy jego losy skrzyżowały się z tymi skromnego chłopaka z Ząbkowic Śląskich.

Nauka kompromisów

Na Wyspach jego ukochane dresy muszą być zastąpione przez garnitur slim fit. A swobodę wypowiedzi wypiera czysty PR. Dlatego też lepiej trzymać język za zębami. Zwłaszcza, iż Sarri na początku swojej przygody ze Stamford Bridge musiał zmierzyć się jeszcze z innym wrogiem, którym byli… jego zawodnicy.

Nie jest wielką tajemnicą, iż piłkarze Chelsea od zdobycia w 2017 roku mistrzowskiego tytułu mieli dość zachowań szkoleniowca Antonio Conte. Powód? Maniakalna dbałość o najmniejszy detal, która – ich zdaniem – trąciła nawet o szaleństwo. Niektóre z jednostek treningowych miały powodować omdlenia czy wymioty u najmniej wytrwałych piłkarzy. W zamian – według dziennikarzy „BBC” oraz „Daily Mail” – zawodnicy odwdzięczali się sabotowaniem trenera. – Dlatego też jestem bardzo zdziwiony, iż Chelsea zdecydowała się na Sarriego – oceniał włoski dziennikarz Stefano Boldrini, po czym tłumaczył „Bo jeśli Conte poświęca swojej pracy 24 godziny na dobę, to Sarri robi to dwa razy dłużej”.
I rzeczywiście tak jest. Lecz pomimo początkowych obaw, żaden piłkarz „The Blues” nie poszedł jak dotąd do prasy wypłakać się z powodu przemęczenia. Tak w zeszłym sezonie uczynili m.in. Willian czy David Luiz.

Brytyjskie media uznają, iż jest to efekt wielu trafnych decyzji nowego trenera, który wprowadził odrobinę luzu do klubowej szatni. Keczup, ciasta oraz lody w menu ośrodku treningowego? Żaden problem. Spędzanie nocy wśród rodzin dzień przed meczem? Świetny pomysł. „Małymi kroczkami stajemy się tak samo zjednoczoną grupą osób, co kiedyś” opowiada wspomniany David Luiz. Nawet Alvaro Morata, dla którego pobyt w zachodnim Londynie to istny koszmar, wyznał, iż dzięki metodom nowego trenera odzyskuje radość z bycia piłkarzem.

Powrót koszmarów

Po gładkiej porażce z Arsenalem, podczas ostatniej konferencji prasowej, którą przeprowadził po włosku, korzystając z usług tłumacza, Sarri stwierdził, że jego gracze są niezwykle trudni do zmotywowania. W angielskich mediach jednak narasta frustracja z powodu uporu Sarriego w doborze zespołu i taktyki, które stały się przewidywalne, a jednym z poszkodowanych jest Eden Hazard, którego potencjał marnowany jest na pozycji fałszywej dziewiątki. Ratunkiem dla belgijskiego wirtuoza byłby Higuain, który z miejsca stałby się czołowym napastnikiem „The Blues”, a Eden mógłby wrócić na swoja ulubiona pozycję, na skrzydło, gdzie mógłby ponownie pokazywać swój geniusz.

Dziennikarze porównują obecną sytuacje Chelsea do tej, w której na ławce trenerskiej zasiadał Antonio Conte, wówczas po nieudanej pierwszej części sezonu, Włoch zdecydował się na zmianę taktyki, przechodząc z czterech obrońców na trzech. Doskonale pamiętamy, że ta zmiana dała londyńczykom mistrzostwo, po kapitalnej drugiej części sezonu, gdzie wielokrotnie zaskakiwali przeciwników. Sarri zapowiedział, że u niego takiej zmiany nie będzie, nie widzi powodu dlaczego miałby to robić.

Maurizio uzależnił Chelsea od Jorginho, który był fantastyczny w Serie A, natomiast w Premier League ma zdecydowanie dużo więcej przeciętnych meczów. Przykładem przewidywalności taktycznej Chelsea są zmiany w trakcie meczu. Jedna z nich, mianowicie Barkley za Kovacica, miała miejsce siedemnastokrotnie w tym sezonie. Upór 60-latka co do słuszności swojej taktyki przestaje podobać się samym zawodnikom, którzy zaczynają odczuwać oddalające się szanse na bezpośredni awans do fazy grupowej Champions League. Jose Mourinho i Antonio Conte mogą zaświadczyć o fakcie, że gracze Chelsea zwykle wygrywają jakąkolwiek bitwę z menedżerem, ale Sarri nie czuje, że postawił swoją pracę na szali, publicznie ich krytykując.

Jak sam mówi: „Nie sądzę, aby było to ryzykowne”, po czym dodaje: „Ci faceci są rozsądni, więc nie sądzę, abym cokolwiek ryzykował. Powiedziałem, że zawodnicy są ciężcy do zmotywowania. Taki właśnie jestem, mówię to co myślę, jestem prostym mówcą. Tak, czasami, gdy mówisz w ten sposób, może to wywołać jakiś niepokój lub konflikt, ale nie powoduje to trwałej goryczy”. Nam pozostaje przyglądać się z boku procesowi tworzenia swojej wizji Maurizio. Wkrótce przekonamy się, czy będziemy mówić o prawdziwym geniuszu, z którym naucza się funkcjonować w Londynie, czy wybiorą ścieżkę zmiany coacha i rozpoczną proces budowy od nowa.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze