Jak na razie zagraniczna przygoda Mateusza Żukowskiego dobiegła końca. 20-latek po siedmiomiesięcznym pobycie w Szkocji wraca na nasze boiska i będzie występował w Lechu Poznań, na razie w formie wypożyczenia. Jego pobyt w Rangers FC nie pozostawił po sobie żadnej wartej uwagi historii i to powinno dać mu dużo do myślenia, gdy w przyszłości ponownie zechce wyruszyć do lepszej ligi.
Wyjechał i słuch po nim zaginął. Już nie pierwszy raz byliśmy świadkami złego doboru klubu przez młodego zawodnika bądź jego agenta. Mateusz Żukowski przez brak porozumienia z Lechią Gdańsk w kwestii nowego kontraktu postanowił spróbować swoich sił w nowym miejscu i wyemigrował do Szkocji. Wybór padł na Rangers FC, w którym – jak się szybko okazało – szans na przebicie się nie było żadnych.
Latem przyszedł czas na poszukanie sobie innego klubu, a i tak trzeba było czekać na jakieś wieści do samego końca okienka. Najłatwiejszy w takim przypadku, patrząc także na wiek, jest powrót do ekstraklasy i do tego właśnie doszło. Żukowski wpadł w oko Lechowi Poznań, który tego lata przygody z transferami ma bardzo specyficzne. Mistrz Polski wypożyczył wychowanka Pogoni Lębork na rok z opcją wykupu.
Mateusz Żukowski w 🔵⚪️ barwach!
➡️ https://t.co/Zj6vvaINxn pic.twitter.com/dp0kKYh23b— Lech Poznań (@LechPoznan) August 30, 2022
Główną pozycją Żukowskiego w Lechu ma być prawa obrona, ale Tomasz Rząsa cieszy się z jego uniwersalności i to może być przydatne w niektórych spotkaniach.
Bolesne zderzenie ze ścianą
Mateusz Żukowski nie wyjeżdżał z ekstraklasy w momencie, gdy był na to w pełni gotowy. Boczny obrońca miał za sobą dopiero pierwszą pełną rozegraną rundę, w której też i wielce się nie wyróżniał. Miewał przebłyski, ale szczególnie w końcówce rundy jesiennej jego postawa pozostawiała wiele do życzenia. Podstawą po przenosinach do Rangers FC był zatem oczywiście rozwój, gdyż trudno było oczekiwać, że szybko będzie mu dane łapać minuty w pierwszym zespole.
Po niecałych dwóch tygodniach od transferu Żukowski doczekał się debiutu. Giovanni van Bronckhorst dał mu szansę od pierwszych minut w meczu Pucharu Szkocji przeciwko Annan Atletic. Był to dobry występ młodzieżowego reprezentanta Polski, okraszony asystą przy jednej z bramek. Wydawać się mogło, że może to być początek dobrego czasu. Po tym spotkaniu Żukowski co prawda trzy razy z rzędu znalazł się w kadrze meczowej na spotkania ligowe, ale żadnych minut niestety nie otrzymał. Na domiar złego w kolejnej rundzie pucharu ten stan się także utrzymał.
Mateusz Żukowski nawet w pucharze Szkocji tylko na ławce.
— Tomek Hatta (@Fyordung) March 13, 2022
To był ostatni mecz, w którym mogliśmy ujrzeć jego nazwisko wśród zmienników. Gdy już na dobre słuch o nim zaginął, pech chciał, że złapał kontuzję. To wykluczyło go z reszty sezonu i także z części okresu przygotowawczego.
Zmuszony do zmiany
Od początku nowego sezonu sytuacja Mateusza Żukowskiego ani trochę nie uległa poprawie. Powrót po kontuzji przypadł na drugą część okresu przygotowawczego. Dostał zatem jeszcze czas na treningi i do tego szansę w jednym, ale ostatnim sparingu przed ligą.
https://twitter.com/Zukowskimateo4/status/1541525063354179586?t=JlK28Hi7FZdjmdean_Fu7Q&s=19
Załapanie się do kadry meczowej w Premiership było dla niego nieosiągalne i dodatkowo, co nie mogło dziwić, Rangers FC nie zgłosiło go do kadry na eliminacje Ligi Mistrzów.
Nie oznaczało to jednak tego, że były zawodnik Lechii Gdańsk pozostawał bez gry. Na jego szczęście, rezerwy Rangers FC biorą udział w pucharze SPFL Trust. Właśnie tam Żukowski dostał możliwość pokazania się, wskakując do wyjściowej jedenastki.
Mateusz Żukowski w pierwszym składzie Rangers B vs Spartans w Pucharze @SPFLTrust.@Fyordung @Polacy_w_ligach @SkauciUK https://t.co/EJCu3nuG65
— Szkocki 🏴 Futbol (@szkockiF) August 10, 2022
W rezerwach udało mu się rozegrać dwa spotkania:
– 90 minut z The Spartans FC (wygrana 1:0),
– 90 minut z Dumbarton FC (wygrana 7:0).
Obserwujący te starcia kibice pozytywnie oceniali grę polskiego zawodnika. Zauważali przy tym jednak, że dziwne jest ustawianie go na boku obrony, skoro ma predyspozycje do tego, by grać wyżej. Imponował motoryką i techniką użytkową, więcej był widoczny na połowie rywala niż na swojej. Mankamentem w tym wszystkim był brak lewej nogi, gdy schodził z piłką do środka. Takie nawyki pozostały mu z gry w młodzieżowych drużynach Lechii, gdy był ustawiany na lewym boku pomocy. Sam fakt lepszej gry do przodu niż do tyłu nie dziwi wcale. Nie widać perspektyw, by nagle Żukowski stał się dobrym obrońcą.
Czas na odbudowę
Należy pochwalić to, że Mateusz Żukowski szybko zdecydował się na zmianę otoczenia. Skoro przez ponad pół roku nic nie zmieniło się na jego korzyść, trzeba było poszukać czegoś nowego. Kluczowy rzecz jasna był odpowiedni wybór, by móc się odbudować i w końcu mieć szansę na grę.
Ostateczny wybór Lecha Poznań nie jest zły. Mistrz Polski będzie miał bardzo intensywny czas przed mundialem w Katarze z racji awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji. To wymusza wręcz posiadanie szerokiej kadry i w samej końcówce okienka w końcu coś się w tym temacie dzieje.
Żukowski trafia do Lecha jako zmiennik Joela Pereiry i nadal należy traktować go jako zawodnika nieopierzonego. Potencjał w nim drzemie spory, ale błędy w defensywie zdarzały mu się nagminnie. Trudno zatem w pełni go traktować jako prawego obrońcę, pamiętając masę błędów, jakie popełniał w Lechii Gdańsk. Jego styl gry jednak pasuje do ofensywnego „Kolejorza” i dodatkowa uniwersalność pozwoli na korzystanie z niego także na pozycjach ofensywnych. Właśnie tam może się bardziej przydać, ale i na rozgrywki naszej ligi rotacyjnie na prawej obronie może pewną solidność prezentować. Sam zawodnik uważa, że wiele się nauczył w kwestii defensywnej w Szkocji i przyszedł czas by to udowodnić.