Mariusz Jop zalicza udany debiut. Czy udźwignąłby ciężar pierwszego szkoleniowca Wisły Kraków?


Czy były zawodnik „Białej Gwiazdy” mógłby zostać docelowym trenerem pierwszego zespołu?

8 grudnia 2023 Mariusz Jop zalicza udany debiut. Czy udźwignąłby ciężar pierwszego szkoleniowca Wisły Kraków?
Krzysztof Porebski / PressFocus

Mariusz Jop w roli pierwszego trenera Wisły Kraków wygrywa ze Stalą Rzeszów 4:1. Zalicza bardzo udany debiut jako pierwszy szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” i to w ramach rozgrywek Fortuna Pucharu Polski. Gospodarze zagrali lekko i efektywnie, a ich gra mogła się podobać. Czy tymczasowy trener Wiślaków, mógłby nieoczekiwanie zostać tym docelowym?


Udostępnij na Udostępnij na

Mariusz Jop już kiedyś był blisko pierwszego zespołu Wisły Kraków. W roli asystenta zaliczył ponad 50 spotkań z ekipą z Reymonta. Samodzielnie jednak prowadził tylko drużynę juniorów starszych w Centralnej Lidze Juniorów oraz rezerwy „Białej Gwiazdy”. Po rezygnacji Radosława Sobolewskiego z roli pierwszego szkoleniowca ten ruch, by Mariusz Jop prowadził pierwszą drużynę, wydawał się być naturalny.

Rezerwy Wisły Kraków skończyły już rundę jesienną, więc Mariusz Jop był do dyspozycji, by podjąć większe wyzwanie. Trener rezerw ma poprowadzić zespół seniorów do końca tej rundy, a zarząd w tym czasie ma znaleźć docelowego szkoleniowca. Pytanie, czy poszukiwany kandydat nie jest tuż pod nosem?

Czy Mariusz Jop mógłby zostać pierwszym trenerem na stałe?

Na to pytanie odpowiedział nam Vladyslav Zhuzhelskyi, redaktor Krakoskiej Piłki, który na co dzień śledzi poczynania Wisły Kraków: – Nie uważam, że to byłaby prawidłowa decyzja. Zmiana trenera może być dla Wisły świeżym powietrzem: nie wykluczam dwóch zwycięstw (może nawet wysokich) w rywalizacjach z Górnikiem Łęczna i Polonią Warszawa. Jednak mam sporo wątpliwości, by Mariusz Jop w tej chwili był w stanie poprowadzić zespół do awansu. Były obrońca dopiero zaczyna swoją karierę trenerską, więc uważam, że praca z pierwszym zespołem „Białej Gwiazdy” może negatywnie wpłynąć na jego rozwój.

Wisła Kraków jest dużym klubem z potężną bazą kibicowską. Wiemy, jak potoczyły się losy Radosława Sobolewskiego, który został legendą jako piłkarz, ale całkowicie nie dał rady w roli trenera. Praca przy Reymonta wymaga umiejętności radzenia sobie z ogromną presją, dlatego trener musi być doświadczony. Mam nadzieję, że w styczniu Wisła dostanie docelowego trenera, a Mariusz Jop będzie szlifować swoje umiejętności w drużynie rezerw, która obecnie jest liderem w 4. lidze.

Zapytaliśmy również Stanisława Madeja, który szczególnie analizuje grę Wisły Kraków, czy Mariusz Jop to odpowiedni „materiał” na pierwszego szkoleniowca tego zespołu: – Uważam, że jeśli Wisła Kraków będzie grać w ten sposób i równie pewnie wygra kolejne dwa mecze, to kandydatura Mariusza Jopa będzie brana pod uwagę. Włodarze Wisły mogą postawić na kogoś, kto nie będzie potrzebował onboardingu w klubie, tylko od razu skupi się na pracy. Jest to ryzyko, ale wyobrażam sobie, że w głowach osób decyzyjnych przyjście nowego trenera też wiąże się z ryzykiem. No ale żeby tak się stało, „Biała Gwiazda” Mariusza Jopa musi wygrać pewnie dwa mecze.

Mariusz Jop zaskoczył?

Mariusz Jop nie kalkulował i wystawił na mecz przeciwko Stali Rzeszów mocny skład. Plan był taki, by bez kombinacji pokonać Stal Rzeszów i przejść do następnej rundy Pucharu Polski. Tak naprawdę to nie dziwi, ponieważ debiut w roli pierwszego trenera i ryzykowne roszady w składzie, nawet w ramach rozgrywek pucharowych, to nie zbyt mądre posunięcie. Dlatego były piłkarz Wisły Kraków postawił na obecnie najlepszych swoich graczy.

Przede wszystkim Mariusz Jop zaskoczył kibiców Wisły „pierwszym garniturem” w meczu Pucharu Polski. W wyjściowej XI zobaczyliśmy większość piłkarzy grających na co dzień w lidze, więc można stwierdzić, że trener zaryzykował, co przyniosło mu pozytywny wynik. Jeśli chodzi o zmiany, to nie można było nie dostrzec zaangażowania piłkarzy „Białej Gwiazdy” w akcjach ofensywnych i wywierania presji na rywalu nawet po zdobytej bramce na 1:0.

Tego brakowało u poprzednika byłego piłkarza Wisły Kraków. Po pierwszej połowie spotkania ze Stalą Rzeszów miałem wrażenie, że Wisła przede wszystkim chciała grać w piłkę, a nie grała tylko i wyłącznie na wynik. Podobne zmiany cieszą ludzi na trybunach i zachęcają do gorącego dopingu – dodaje Vladyslav Zhuzhelskyi.

Co wiemy po meczu ze Stalą Rzeszów?

Jeśli chodzi o pozytywy, to na pewno możemy do nich zaliczyć szybkość przeprowadzania akcji. W poszczególnych sytuacjach goście po prostu nie nadążali za zawodnikami Wisły, co skutkowało groźnymi akcjami w ich polu karnym. To zaskoczyło, ponieważ w tym sezonie w ekipie z Reymonta bardzo brakuje prędkości w ofensywie i w podejmowaniu decyzji.

Spośród negatywów mogę wyróżnić chwilę zawahania w drugiej połowie po zwiększeniu przewagi na 3:0, co skutkowało zdobyciem gola przez gości. Jednak warto podkreślić, że „Biała Gwiazda” od razu sięgnęła po czwartą bramkę, dzięki czemu ćwierćfinalista Pucharu Polski już był znany – ocenia Vladyslav Zhuzhelskyi.

To był bardzo dobry mecz, w którym dobra gra połączyła się ze skutecznością. Praktycznie mecz idealny. W porównaniu do poprzednich, piłkarze Wisły Kraków wyglądali tak, jakby ktoś przestał ograniczać ich kreatywność i zostali wyrwani z dotychczasowego schematu.

Na mnie największe wrażenie zrobiło kreowanie przestrzeni przez piłkarzy, spowodowane dobrym odbiorem w środku pola i na połowie rywala, progresywnych podań na wolne pole oraz szybkość decyzji. To była Wisła w pełnym gazie, którą naprawdę można było podziwiać za grę. Myślę, że postawa Stali miała na to małe znacznie, jednak oni nie potraktowali tego meczu aż tak poważnie, jak Wisła. Liga pokaże niedługo, jak duże miało to znacznie – dodaje Stanisław Madej.

Mariusz Jop vs. Radosław Sobolewski

Wisła Kraków w porównaniu do sierpniowego meczu ze Stalą Rzeszów, w którym to żegnano Jakuba Błaszczykowskiego, oddała prawie dwa razy mniej podań. W poprzednim spotkaniu było to 620 podań, a w tym pucharowym tylko 370. Jednakże gospodarze zagrali szybciej w ataku i bardziej efektywniej. Sprawniej przedostawali się do trzeciej tercji oraz w pole karne przeciwnika.

Jeśli chodzi o gole oczekiwane, to oscylowały te wskaźniki w tych dwóch meczach na bardzo podobnym poziomie. Jednakże różni się ilość oddanych strzałów. W meczu sierpniowym było ich aż 23, lecz „Biała Gwiazda” nie zdobyła wtedy żadnej bramki. W ostatnim meczu Wisła Kraków oddała 18 strzałów i aż cztery razy trafiła do siatki Stali Rzeszów. To oznacza, że w ostatnim meczu Wisła Kraków była do bólu skuteczna, a tego wcześniej brakowało.

Tak samo jeśli chodzi procent posiadania piłki. Wisła Kraków w sierpniowym meczu, kiedy to nie zdobyła żadnej bramki, utrzymywała się przy piłce przez 70% czasu, a w ostatnim spotkaniu tylko przez 48%. Gospodarze zagrali efektywnie, z lekkością i mimo mniejszego posiadania futbolówki kontrolowali spotkanie.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze