Niesamowite emocje od samego rana ósmego dnia mundialu. Kameruńczycy zremisowali z Serbami po jednym z najbardziej wyrównanych meczów mistrzostw. Następnie mieliśmy grad goli w spotkaniu Korei z Ghaną, ciężary Brazylii ze Szwajcarią oraz zacięte starcie Portugalczyków z Urugwajczykami. Jak przebiegały te spotkania, co poza nimi się wydarzyło oraz jakie mecze odbędą się następnie?
1. Kamerun – Serbia – największy rollercoaster mundialu
Mecze rozgrywane o godzinie 11:00 za bardzo nie kojarzą nam się z emocjami. Do tej pory pory padło w nich zaledwie osiem bramek, z czego trzy w samym starciu Argentyny z Arabią Saudyjską w pierwszej kolejce. 28 listopada jednak kibice, którzy zdecydowali się włączyć mecz, nie zawiedli się. W niepozornym na pierwszy rzut oka spotkaniu padło aż sześć bramek, a rezultatu nikt nie mógł być pewien do ostatniej minuty.
Wynik spotkania otworzył Toko Ekambi, który skierował piłkę do bramki po fantastycznym dośrodkowaniu z boku boiska. Kameruńczycy nie mogli jednak cieszyć się prowadzeniem po zejściu do szatni, ponieważ jeszcze przed przerwą Serbowie wyszli na prowadzenie 2:1. Autorami bramek dla reprezentacji Serbii byli Pavlović oraz Siergiej Milinković-Savić. Po przerwie wynik na korzyść Serbów podwyższył Aleksandar Mitrović. Jego bramka była efektem wspaniałej koronkowej akcji pełnej szybkich podań.
• 3 minuty
• 2 bramki Kamerunu
• Milenković 2 razy złamał linię spalonego 🥶#CMRSRB pic.twitter.com/xuRByugyeM— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) November 28, 2022
Do tej pory na katarskim mundialu nie mieliśmy jeszcze do czynienia z utratą tak wysokiego prowadzenia jak w przypadku Serbii. Oba gole dla Kamerunu padły w wyniku posłania piłki za linię obrony, która nieumiejętnie starała się wykonać pułapkę ofsajdową. Z całego serbskiego bloku defensywy najbardziej zawinił zawodnik Fiorentiny – Milenković. Mecz zakończył się remisem 3:3. Co interesujące, był to pierwszy nieprzegrany przez Kameruńczyków mecz na mundialu od 2002 roku.
Ciekawym wątkiem w kontekście reprezentacji Kamerunu jest też nagła i niespodziewana absencja bramkarza Interu Mediolan – Andre Onany. Jak się okazuje, były golkiper Ajaksu pokłócił się z selekcjonerem reprezentacji narodowej, wskutek czego opuścił zgrupowanie. Wygląda na to, że już więcej go na mundialu nie zobaczymy. Podobna sytuacja miała miejsce cztery lata temu w reprezentacji Chorwacji. Wówczas z reprezentacji wyrzucony został Nikola Kalinić, który tym samym utracił szansę na srebrny medal mistrzostw świata.
2. Efektowny mecz Ghany z Koreą Południową
Drugim rozgrywanym tego dnia spotkaniem było to o godzinie 14:00. Ghana zmierzyła się z reprezentacją Korei, a kibice przed telewizorami byli świadkami aż pięciu goli w wykonaniu obu drużyn. Pierwsza połowa przebiegła ściśle pod dyktando Ghańczyków, którzy dzięki fantastycznej dyspozycji Kudusa wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Autorem obu goli był wspomniany wcześniej piłkarz Ajaksu, dla którego były to pierwsze dwa trafienia na mistrzostwach świata.
Pierwszy gol dla Ghany został uznany, gdyż była to przypadkowa ręka, której się po prostu nie odgwizduje – to dozwolone zagranie. Gdyby ten zawodnik zdobył bramkę, wówczas byśmy ją anulowali. Tylko strzelec gola nie może w jakikolwiek, nawet dozwolony sposób, dotykać piłki ręką. pic.twitter.com/mYLdcpBpbr
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) November 28, 2022
Duże kontrowersje wzbudziła pierwsza bramka dla reprezentacji Ghany. W akcji bramkowej doszło do zagrania ręką zawodnika atakującego. Sędzia postąpił jednak zgodnie z przepisami, które jasno mówią, że jedynym piłkarzem, który nie ma prawa dotknąć piłki ręką, nawet w sposób przypadkowy w akcji ofensywnej, jest sam strzelec bramki. W tej sytuacji ręką nie zagrał Kudus, więc nie było podstaw do anulowania gola. Kolejny przykład dobrego sędziowania na mundialu.
Obraz meczu zmienił się w drugiej połowie. Koreańczycy wyrównali za sprawą dwóćh bramek Cho Gue-sunga – na co dzień piłkarza koreańskiego Jeonbuk. Pomni doświadczeń z poprzedniego rozgrywanego tego dnia meczu kibice zaczynali już odczuwać deja vu. Mecz nie zakończył się jednak remisem, bo na prowadzenie reprezentację Ghany finalnie wyprowadził Tariq Lamptey.
3.Brazylia – Szwajcaria: nieoczekiwane ciężary faworytów mundialu
Kolejny z meczów na papierze zapowiadał się na najbardziej jednostronny z rozgrywanych w poniedziałek. Po jednej stronie znalazł się absolutny faworyt mundialu – reprezentacja Brazylii. Nawet pomimo absencji Neymara potencjał ofensywny reprezentacji Brazylii jest obecnie nieosiągalny dla jakiejkolwiek drużyny na świecie. Po drugiej stronie znalazła się solidna, jednak pozbawiona wielkich gwiazd Szwajcaria.
Mając to w pamięci, tym większym zaskoczeniem była wygrana Brazylijczyków zaledwie 1:0 i to po bramce Casemiro dopiero w 83. minucie. Poza tym na boisku nie działo się zbyt wiele, a mecz można nazwać mianem „bez historii”. Jedynym wartym zapamiętania wydarzeniem boiskowym był anulowany z powodu spalonego gol Viniciusa Juniora. Zawodnik Realu Madryt kapitalnie urwał się obrońcom, po czym pewnie wykończył akcję strzałem na długi róg. Bramka została jednak „zabrana” po interwencji systemu VAR.
4. Portugalia – Urugwaj: mecz skrajnie niepasujący do reszty
Jeśli dwa pierwsze mecze na coś nas dzisiaj nastawiły, to na pewno na spektakl pełen bramek i zwrotów akcji. Entuzjazm fanów futbolu być może nieco ostudziło spotkanie Brazylii, przypominające bardziej szachy niż mecz na mundialu. Pomimo to spotkanie dwóch silnych zespołów, jakimi bez wątpienia są Portugalia i Urugwaj, okazało się pod tym względem lekkim rozczarowaniem. Finalnie bramki padły, jednak emocji z poprzednich spotkań próżno było szukać.
Na uwagę na pewno zasługuje Cristiano Ronaldo, który prawie wpisał się na listę strzelców. Dlaczego prawie? Portugalczyk zdobył dziś swoją ósmą bramkę na mundialu, czym zrównał się w klasyfikacji wszech czasów z największą legendą w historii swojego kraju – Eusebio. Golowi legendy Realu Madryt towarzyszą jednak kontrowersje. Z pokazanej przez realizatora powtórki nie da się jednoznacznie określić, czy CR7 ostatecznie dotknął piłki głową i słusznie jest ona zaliczana jemu, czy jednak Ronaldo piłki nie sięgnął i bramkę zapisać należy Fernandesowi. Na ten moment oficjalnie jest uznana pomo
Bruno Fernandes is the only player at the 2022 World Cup with multiple goals AND multiple assists:
Magnifico. pic.twitter.com/mU89m7ias4
— Squawka (@Squawka) November 28, 2022
Drugą bramkę dla reprezentacji Portugalii zdobył dopiero w czasie doliczonym Bruno Fernandes, który idealnie wykorzystał rzut karny podyktowany po zagraniu ręką przez Coatesa. Występujący w Manchesterze United Fernandes ewidentnie był dzisiaj najlepszym piłkarzem na boisku. W ostatnich sekundach miał nawet szansę na kolejną bramkę, jednak piłka jedynie odbiła się od słupka bramki Urugwaju. Pomimo tego Fernandes został pierwszym na katarskim mundialu piłkarzem z więcej niż jednym golem oraz asystą.
5. Gwiazda internetu bohaterem polskich mediów sportowych
Na koniec doniesień z kolejnego dnia mundialu mamy dla was małą ciekawostkę. Wiele osób pewnie kojarzy latający od soboty po internecie film, na którym ubrany w koszulkę reprezentacji Arabii Saudyjskiej kibic po wygranym przez Polaków meczu zamienia ją na koszulkę reprezentacji Polski. Film z zajścia szybko stał się wiralem w sieci, a zareagowali na niego zarówno czołowi polscy dziennikarze, jak i sam sztab prasowy reprezentacji Polski. Samad Khan, bo tak nazywa się pochodzący z Indii kibic, został zaproszony do hotelu, gdzie podpisaną koszulkę reprezentacji wręczył mu sam Robert Lewandowski.
Dodatkowo wziął on udział w kilku pogawędkach z polskimi dziennikarzami, a nawet odpowiedział, jaki polski klub darzy największą sympatią. Jak się okazało, klubem tym jest Stomil Olsztyn, o czym klub poinformował we wrzuconym na Twittera nagraniu.
Dostaliśmy dziś ciekawe życzenia z Kataru 🤔
Oczywiście przyjmujemy, bo każde wsparcie się przyda 😉 pic.twitter.com/t4zgMG6oUv— Stomil Olsztyn (@StomilOlsztynSA) November 28, 2022
Zapowiedź kolejnych meczów mundialu
Emocje rozpoczną się później, niż zdążyliśmy się przyzwyczaić, bo dopiero o godzinie 16:00. O tej porze rozegrane zostaną dwa spotkania grupy A. Pierwszym z nich będzie mecz czarnego konia turnieju – Ekwadoru, z Senegalem. Piłkarze z Ameryki Południowej po dwóch spotkaniach mają na swoim koncie cztery punkty i do awansu wystarczy im remis. Pod większą presją znajduje się zespół mistrzów Afryki, który musi sobie radzić bez największej gwiazdy – Sadio Mane. Dotychczas uzbierali oni trzy punkty, więc o ile w drugim meczu nie wydarzy się sensacja i Holendrzy nie ulegną Katarczykom, o tyle tylko zwycięstwo będzie zapewniało awans zespołowi Senegalu.
Drugim z otwierających starć drugiej kolejki będzie wspomniany wcześniej mecz Holandii z Katarem. W tym przypadku zapowiada się na bardzo jednostronne starcie. Holendrzy, których awans jest już niemal pewny, nie powinni mieć większych trudności z Katarczykami, którzy z kolei radzą sobie na mundialu wyjątkowo przeciętnie. Na ten moment wielu kibiców nazywa ich najgorszą drużyną mistrzostw. Spodziewać się tu raczej możemy bramkowych popisów Holendrów, którzy będą chcieli nieco poprawić swój bilans bramkowy. Może się on okazać bardzo ważny w kontekście ewentualnej walki z Ekwadorem o pierwsze miejsce w grupie.
Trzecim meczem rozgrywanym dzisiaj będzie pojedynek w grupie B, gdzie wszystko może się jeszcze wydarzyć. O awans najbardziej zacięcie na pewno będzie walczyć Iran z USA. Mecz ten będzie dla piłkarzy z Bliskiego Wschodu ważny nie tylko sportowo, ale i z przyczyn politycznych. Kwestia rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi jest jedną z najważniejszych dla władz Iranu, toteż niemal pewne, że będą oni starali się wykorzystać również ich pojedynek na mundialu. Amerykanie z kolei do końca będą walczyć o awans z grupy, do czego potrzebować będą minimum remisu.
W ostatnim z wtorkowych meczów zmierzą się ze sobą dwa kraje z Wysp Brytyjskich: Anglia oraz Walia. Na papierze Anglicy wydają się bardzo mocnym faworytem. Przemawia za nimi zarówno skład osobowy, jak i doświadczenie w grze na wielkich turniejach. Zwycięstwo nad swoimi współrodakami z Wielkiej Brytanii raczej na pewno zapewni Anglikom pierwsze miejsce w grupie. No chyba że Iran pokonałby Stany Zjednoczone aż siedmioma bramkami więcej, niż Anglia pokonałaby Walijczyków. Różne historie widzieliśmy na mundialu, jednak chyba nikt nie wierzy w aż tak szalony scenariusz.