Po dwóch remisach z rzędu Manchester United wreszcie odniósł zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów, pokonując na wyjeździe Otelul Galati. Dwie bramki z rzutów karnych zdobył Wayne Rooney, a obie drużyny kończyły mecz w dziesiątkę.
Do rumuńskiego Gałacza Manchester United przyjechał, mając w głowie jeden cel – wreszcie wygrać. Sir Alex Ferguson zdecydował się wystawić skład niemal całkowicie różniący się od tego, jaki w ostatniej ligowej kolejce zremisował z Liverpoolem. Nie oznaczało to wcale osłabienia drużyny – „Czerwone Diabły” dysponują naprawdę szeroką i wyrównaną kadrą. Wystarczy powiedzieć, że w dzisiejszym meczu formację ofensywną od pierwszych minut tworzyli Rooney, „Chicharito”, Nani oraz Valencia. Gospodarze mieli się czego bać, ponieważ siła ognia napadu przyjezdnych zdawała się być nieprzyzwoicie wielka.
Pierwsze minuty spotkania stały pod znakiem spokojnego przygotowywania przez Manchester ataku pozycyjnego. W 3. minucie prawą stroną boiska popędził Fabio, ale został złapany na pozycji spalonej. Kolejne próby piłkarzy United były jeszcze bardziej nieskuteczne. Wreszcie piłkę przejął Otelul i szczęścia spróbował Bratislav Punosevac – jego lekkie uderzenie w sam środek bramki nie mogło jednak zaskoczyć Andersa Lindegaarda. W odpowiedzi niecelnie strzelał Anderson. Co ciekawe, w kolejnej akcji znowu zaatakowali gospodarze. Tym razem piłka uderzona przez Punosevaca minęła słupek.
Aby obudzić fanów zgromadzonych na stadionie w Gałaczu, błąd popełnił Lindegaard, który kopnął futbolówkę wprost w jednego z obrońców. Sytuacji nie zdołali wykorzystać piłkarze z Rumunii, ale z pewnością na takie właśnie pomyłki czekali. Niesamowicie ospały i wolny tego wieczora Manchester wcale nie przejawiał głodu zwycięstw, o jakim w przedmeczowej wypowiedzi mówił sir Alex Ferguson. W 26. minucie po rzucie wolnym z daleka sprytnie zagrywać piętką próbował jeden z zawodników Galati, ale intencję wyczuli defensorzy United. Futbolówkę przejął Ioan Filip, lecz jego strzał minął poprzeczkę. Chwilę wcześniej wydawało się, że w polu karnym ręką zagrał Vidić i miejscowi domagali się „jedenastki”, jednak arbiter nie zdecydował się użyć gwizdka.
W końcu gorąco zrobiło się także pod bramką Branka Grahovaca. Strzelał Wayne Rooney, ale z pomocą obrońcy ze strzałem poradził sobie rumuński golkiper. Kolejna próba Anglika także była nieudana. W 34. minucie w obrębie „szesnastki” obrońców zaczarował „Chicharito”. Meksykanin nie zrozumiał się z Rooneyem i stracił piłkę. Najlepsza okazja Manchesteru nadeszła w końcówce pierwszej połowy, kiedy to po znakomitym podaniu Evry przestrzelił Michael Carrick. Niedługo potem gra przeniosła się w pole karne angielskiego zespołu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem głową Lindegaarda usiłował pokonać Salageanu – piłka poszybowała nad poprzeczką.
Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza, od ataku pozycyjnego Manchesteru United. Anglicy piłkę rozgrywali tym razem dalej od pola karnego, chcąc zapewne złapać Rumunów w pułapkę. Pojedyncze prostopadłe podania, które zastąpiły górne piłki, były bez najmniejszego problemu wyłapywane przez czujną obronę Galati. Otelul nie był w stanie opuścić własnej połowy, a Manchester nie był w stanie przedrzeć się w pole karne rywala. Gra z każdą minutą się zaostrzała, żółte kartki dostali Rapa, Carrick oraz Perendija, Nani był faulowany cały czas (albo symulował, jak to on). Miejscowi potrzebowali dziesięciu minut, by stworzyć pierwszą dogodną okazję – długa piłka w kierunku bramki Lidergaarda została w ostatniej chwili przejęta przez jednego z defensorów Manchesteru. Gdyby stało się inaczej, przyjezdni mieliby wielki problem.
Przez długi czas więcej było przerw spowodowanych faulami i kontuzjami niż prawdziwej gry. Najpierw przez dobre dwie minuty na murawie siedział i macał się po nodze Fabio, później mniej więcej to samo, tylko że z bardziej dramatyczną miną, robił Nani. W końcu nad kibicami zmiłował się Rooney i oddał strzał na bramkę. Po podaniu portugalskiego skrzydłowego znalazł się sam na sam z bramkarzem. Przestrzelił. W 64. minucie szybki kontratak United zakończył się wrzutką na rękę kapitana Otelula. Costin na swoje nieszczęście podczas wykonywania niedozwolonego zagrania znajdował się we własnym polu karnym. „Jedenastka” – Rooney – gol – 1:0. Chwilę później w roli główniej znalazł się kapitan Manchesteru. Nemanja Vidić w efektowny sposób sfalował rywala. Wykonał coś w rodzaju wślizgu w powietrzu, dzięki czemu zdobył szacunek Erica Cantony oraz czerwoną kartkę.
Rozochocony Manchester został brutalnie sprowadzony na ziemię. Do końca starcia zostało jeszcze ponad 20 minut, a Galati stało się coraz bardziej groźne. Już kilka chwil po wyrzuceniu Nemanji Filip powinien pokonać Lindegaarda. Ferguson szybko zareagował na oczywistą dziurę w środku obrony, zdejmując Valencię i wstawiając w jego miejsce Evansa. Anglicy wyraźnie stracili ochotę do ataku. Momentami wydawało się niestety, że stracili też ochotę do obrony. W 74. minucie przy rzucie rożnym zupełnie niekryty był Pena i tylko chyba cud sprawił, że przestrzelił w tak dogodnej sytuacji. Teraz to przyjezdni grali z kontry, licząc na błąd obrony rywala i stałe fragmenty gry. W 82. minucie z rzutu wolnego uderzał Nani, ale trafił prosto w bramkarza. Jedna z ostatnich kontr zakończyła się faulem Perendiji i drugą w tym pojedynku żółtą kartką dla niego. W ostatnich minutach Manchester znów odżył, co udowodnił Nani, trafiając w słupek. Już w doliczonym czasie gry drugi rzut karny dla swojej ekipy wywalczył Rooney i chwilę później zamienił go na bramkę. Otelul ostatecznie został złamany, ale trzeba przyznać, że walczył dzielnie.
Oceny pomeczowe (skala 1-10)
Otelul Galati:
Branko Grahovac – 6
Sergiu Costin – 4
Milan Perendija – 3
Cornel Rapa – 5
Adrian Salageanu – 5
Liviu Antal – 5
Gabriel Nicu Giurgiu – 4
Ioan Filip – 6
Sorin Frunza – 5
Ionut Neagu – 4
Bratislav Punosevac – 6
Rezerwowi:
Marius Pena – 6
Silviu Ilie – grał za krótko
Gabriel Viglianti – grał za krótko
Manchester United:
Anders Lindegaard – 8
Patrice Evra – 7,5
Chris Smalling – 7
Fabio Da Silva – 7
Nemanja Vidić – 5
Nani – 8
Anderson – 7,5
Luis Antonio Valencia – 7
Michael Carrick – 7
Wayne Rooney – 8
Javier Hernandez – 7
Rezerwowi:
Jonathan Evans – 7
Phil Jones – grał za krótko
"Aby obudzić fanów zgromadzonych na stadionie w
Gałaczu, błąd popełnił Lindegaard, który
kopnął futbolówkę wprost w Rio Ferdinanda."
spoko, spoko tylko że ferdinand nie gra w tym meczu
:D
To nie ten sam Manchester co rok temu. Ciezko bedzie
wygrac LM z taka gra. Jedyna nadzieja to taka ze sie
jeszcze rozkreca a to dopiero cisza przed burza.
Glory, Glory Man United!
P.s. Te oceny to sa chyba troche zawyzone..