Manchester triumfuje, Arsenal traci punkty


W sobotnich meczach szóstej kolejki Premiership nie brakowało niespodzianek. Drużyna Arsene'a Wengera oskrzydlona imponującym zwycięstwem w Lidze Mistrzów nad Porto tym razem niemal zaznała goryczy porażki z Sunderlandem.


Udostępnij na Udostępnij na

Sunderland – Arsenal 1:1

Tydzień temu przegrana u siebie z Hull, dzisiaj uratowany w ostatniej chwili remis. Kanonierom najwyraźniej źle gra się z drużynami, które przed sezonem były typowane na kandydatów do spadku. Dziś kibiców londyńczyków zawiódł przede wszystkim lansowany na wielkiego następcę Davida Beckhama w reprezentacji Theo Walcott.

W pierwszej połowie Sunderland było stroną przeważającą. Na brak szczęścia narzekać może francuski napastnik – Djibril Cisse, który nie wykorzystał kilku dogodnych sytuacji. Gracze Arsenalu natomiast myślami na pewno nie byli na Stadium of Light. W ich poczynaniach zauważalny był brak zrozumienia, czego efektem były niecelne strzały i kiepskie podania. Szansę na zdobycie gola miał właściwie jedynie Brazylijczyk Denilson. Posłał jednak piłkę obok słupka bramki strzeżonej przez Craiga Gordona.

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło na początku drugiej połowy. Walcott przejął piłkę tuż przy linii bocznej i zagrał do Robina Van Persie, który zakończył akcję golem. Sędzia liniowy uznał jednak, iż futbolówka przed dośrodkowaniem 19-latka znalazła się poza placem gry. Powtórki pokazały, iż asystent arbitra nie miał racji. Niewiele później na boisku pojawili się Samir Nasri i Nicklas Bendtner. Starali się oni jak mogli, ale na ich drodze raz po raz stawali defensorzy i bramkarz Czarnych Kotów.

Dopiero w 86. minucie wynik znakomitym strzałem z dystansu otworzył Grant Leadbitter. Radość nie trwała długo. Gości w doliczonym już czasie gry uratował Cesc Fabregas, który wykorzystał dośrodkowanie Van Persiego z rzutu rożnego.

Wigan Athletic – Middlesbrough 0:1

Faworytem tego spotkania była ekipa gospodarzy, co zauważalne było przez niemal okrągłe 90 minut. A dokładnie przez 89, gdyż to właśnie wtedy Jeremie Aliadiere zdobył zwycięską bramkę dla Middlesbrough.

Szanse na powiększenie imponującego dorobku strzeleckiego i zapewnienie wygranej swojej drużynie miał Amr Zaki. Najpierw jednak strzelił obok słupka, a następnie zmusił do spektakularnej interwencji golkipera „Boro”, Rossa Turnbulla. Golkiper ten został sprawdzony także przez Wilsona Palaciosa, który był bliski wykorzystania znakomitego podania od Emile’a Heskeya. W drugiej połowie na boisku pojawił się walijski pomocnik – Jason Koumas, który także bezskutecznie starał się pokonać 23-latka.

Piłkarze Steve’a Bruce’a z pewnością plują sobie po tym meczu w brodę. Bardzo niewiele wszakże zabrakło im do pokonania dzisiejszego rywala i zgarnięcia kolejnego kompletu punktów.

West Bromwich – Fulham 1:0

Roman Bednar zdobył swojego pierwszego gola w sezonie, zapewniając przy okazji zwycięstwo drużynie West Bromwich.

Czech pierwszą okazję miał już na początku meczu. Wtedy jednak Mark Schwarzer był górą. Podopieczni Tony’ego Mowbraya szukali okazji do wpisania się na listę strzelców głównie z rzutów rożnych. Były one jednak wykonywane bardzo kiepsko. W pierwszej połowie, której nie można ocenić zbyt wysoko, w drużynie Fulham nieźle zaprezentował się Clint Dempsey. Amerykaninowi brakowało jednak dokładności.

Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry blisko zdobycia gola był Ryan Donk. Po jego uderzeniu głową piłka odbiła się jednak od słupka. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 61. minucie po asyście właśnie Holendra piłkę do siatki skierował wspomniany Bednar. Szansę na wyrównanie miał Jimmy Bullard, który jednak z rzutu wolnego posłał futbolówkę tuż nad bramką Scotta Carsona.

Blackburn Rovers – Manchester United 0:2

Niepokonani od dwóch spotkań gracze Paula Ince’a zaznali tym razem na Ewood Park goryczy porażki. Kluczowym momentem meczu było zejście z boiska napastnika Blackburn – Roque Santa Cruza. Wraz z nim z zespołu uszło całe powietrze. Pierwszym graczem, którego nazwisko pojawiło się na liście strzelców, został Wes Brown. Ten niespełna 29-letni obrońca posłał piłkę do siatki głową po rzucie rożnym Wayne’a Rooneya. Powtórki pokazały jednak, że w tej sytuacji Nemanja Vidic nieprzepisowo powstrzymywał bramkarza Blackburn – Jasona Browna. Blisko pokonania Walijczyka był także jego rodak – Ryan Giggs. On – po interwencji golkipera – trafił jednak w poprzeczkę. Za pierwszą połowę w drużynie gospodarzy pozytywną notę wystawić należy wspomnianemu Santa Cruzowi, który sprawiał sporo problemów defensywie Czerwonych Diabłów.

Motorem napędowym akcji, po której padł drugi gol dla United, był Cristiano Ronaldo. Portugalczyk po długim utrzymywaniu się przy piłce zagrał ją w końcu dla Rooneya, który zachował się jak rasowy snajper. Anglik próbował później jeszcze pokonać Browna lobem, ale tym razem jego wysiłki spełzły na niczym. Najbliżej zdobycia trzeciej bramki był Carlos Tevez, który trafił w słupek. Manchester atakował do ostatniej minuty, ale wynik się już nie zmienił.

Komentarze
~Online poker (gość) - 16 lat temu

9u2k2v 10023271 4d3vd4
[URL=http://maegancarberry.com/images/user/onlinepoke
r/] online poker [/URL] online poker
http://maegancarberry.com/images/user/onlinepoker/

Odpowiedz
~cameradicommercio it (gość) - 16 lat temu

[URL=http://www.primenumbers.net/rl/cameradicommercio
it/] cameradicommercio it [/URL] cameradicommercio it
http://www.primenumbers.net/rl/cameradicommercioit/

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze