Gdzieś pośród mazurskich jezior, pomiędzy pięknie położonymi polanami i łąkami, na polodowcowych terenach. Gdzieś tam, gdzie w każdym lesie można spotkać unikatowe gatunki zwierząt i flory, niespotykane w całej reszcie Europy. W takich okolicznościach spotykamy się z drużyną piłkarską, której będzie poświęcony kolejny artykuł z cyklu „Mała wielka piłka”. Jest to Mrągowia Mrągowo.
W cieniu znanego w całej Polsce w środowisku żeglarskim i kajakarskim klubu „Baza” Mrągowo, który jest kuźnią talentów olimpijskich, europejskich i światowych w dziedzinach sportów wodnych, swój niełatwy żywot wiodą piłkarze rozgrywający swoje mecze przy ul. Mrongowiusza (Krzysztof Celestyn Mrongowiusz to patron miasta – zasłużony działacz polonijny rejonu Warmii i Mazur w okresie zaborów). Wynikami większą dumę i chlubę prawdopodobnie przynoszą miastu wychowankowie „Bazy”, jednak ten artykuł będzie poświęcony ambitnym graczom „Żółto-czarnych”, którzy swoimi staraniami próbują co tydzień pokazać dobre piłkarskie widowisko lokalnym fanom futbolu.
Ale od początku…
W 1966 roku w Mrągowie powstał pierwszy oficjalny klub piłkarski pod nazwą Spójnia (nazwa popularna niegdyś zarówno dla klubów piłkarskich, jak i stowarzyszeń gimnastycznych), przekształcona następnie w bardziej „swojski” Mazur Mrągowo, by pod koniec lat 70. grać pod nazwą Metalowiec Mrągowo (nazwa od nieistniejących już zakładów przemysłu metalowego). W końcu z rokiem 1994 klub przemianował się na Miejski Klub Sportowy Mrągowia Mrągowo i pod taką nazwą występuje do dziś (choć od sezonu 2011/2012 dodatkowo pod nazwą głównego sponsora – firmy Budextan, czyli lokalnego przedsiębiorstwa budowlanego).
Za jedyny ważny sukces można uznać zdobycie Pucharu Polski na szczeblu Okręgowego Związku Piłki Nożnej – Olsztyn w sezonie 1997/1998. Przez większość historii klub plasował się na różnych miejscach czwartej klasy rozgrywkowej (do sezonu 2007/2008 IV ligi, a potem III ligi po zmianie nazwy pierwszej klasy rozgrywkowej) – raz lepszych, raz gorszych. Należał jednak cały czas przez ten okres do III-ligowego średniaka. W sezonie 2005/2006 Mrągowia była niezwykle blisko sięgnięcia Pucharu Polski Warmińsko-Mazurskiego ZPN-u jednak w finałowym dwumeczu uległa Jeziorakowi Iława 8:3. Po dojściu do finału PP na szczeblu wojewódzkim klub dostał niepowtarzalną szansę pokazania swoich możliwości w najważniejszych ogólnokrajowych rozgrywkach pucharowych. O ile w fazie przedwstępnej Mrągowianie zaliczył przekonywujące zwycięstwo nad Spartą Augustów 3:1, o tyle już w fazie wstępnej musiał uznać wyższość wyjazdowego rywala, którym był Znicz Pruszków z (uwaga!) Robertem Lewandowskim, Radosławem Majewskim i Igorem Lewczukiem w składzie. Dwaj reprezentanci Polski strzelili zresztą po jednej bramce. Ostatecznie mecz w podwarszawskiej miejscowości zakończył się wynikiem 4:1 dla gospodarzy, którzy to doszli do 1/16 finału ówczesnej edycji Pucharu Polski. W sezonie 2012/2013 do awansu do II ligi zabrakło jedynie trzech oczek w tabeli. Mógłby być wprawdzie problem ze spełnieniem wyższych wymogów licencyjnych przez klub, jednak promocja do gry w dużo lepszą piłkę była w zasięgu ręki. Wyżej od Mrągowii uplasowała się jedynie Olimpia Zambrów.
Następny sezon w wykonaniu zespołu z polskiej „stolicy muzyki country” (w mieście odbywa się corocznie Piknik Country) można określić jako „z deszczu pod rynnę”. Znowu zabrakło trzech punktów, tyle że tym razem nie do awansu, lecz do utrzymania się w III lidze. Od tego bolesnego doświadczenia mrągowski futbol wyraźnie przeżywa kryzys. Ostatni zakończony sezon nie był rozpatrywany w kategoriach powrotu do III ligi, a drużyna zajęła siódme miejsce w tabeli.
– Pamiętam jednego zawodnika, który grał między innymi w Arce Gdynia wtedy na szczeblu najwyższym. Było też trochę zawodników, którzy otarli się o drugą ligę i występowali w kadrze województwa – odpowiada na pytanie o znane nazwiska, jakie przewinęły się przez klub, sekretarz Mrągowii Mrągowo, Ludwik Banach. – Nie było takich epizodów wiele, bo piłka jest dość specyficznym sportem, w którym każdy musi nad sobą pracować indywidualnie, jeżeli jakiś wymierny wynik chce osiągnąć. Niestety na to trzeba poświęcić sporo pieniędzy i czasu, a z tym w Mrągowie, nawet wśród młodzieży, bywa trudno – wyjaśnia następnie. W latach 2011–2012 (wprawdzie już w zasadzie na piłkarskiej emeryturze) grającym trenerem był też Rafał Szwed – jednokrotny reprezentant Polski i obrońca takich klubów jak Stomil Olsztyn, Polonia Warszawa czy Widzew Łódź.
Smutne realia teraźniejszości
Poprzedni sezon w wykonaniu mrągowskiej drużyny rokował na przyszłość przyzwoicie, jednak pierwsze dziewięć kolejek obecnych rozgrywek to prawdziwy zimny prysznic dla działaczy, kadry trenerskiej, a przede wszystkim zawodników Mrągowii. Dwa zwycięstwa, dwa remisy i pięć porażek dają obecnie osiem punktów, co plasuje klub na 14. pozycji w tabeli ze stratą siedmiu oczek do miejsca gwarantującego utrzymanie. – Chcemy zacząć zdobywać punkty przede wszystkim trzy, trzy punkty, bo te remisy no to jedynie punkcik. Coś tam zostaje dopisane w tabeli, ale w naszym przypadku to jest mało i chcemy zacząć od zwycięstw. Drużyna jest niezła, jest dużo młodych zawodników, brakuje na pewno zgrania, ale jak przyjdą zwycięstwa, to na pewno zazębi się to wszystko i automatycznie poprawi się miejsce w tabeli – powiedział w rozmowie trener zespołu Adam Zejer, który zresztą jest bardzo szanowany za swoje dokonania piłkarskie w regionie. Szkoleniowiec Mrągowii występował na pozycji pomocnika w I lidze w barwach Stomilu Olsztyn, Zagłębia Lubin (mistrzostwo kraju) oraz w tureckim Besiktasie (mistrzostwo kraju) i Gaziantepsporze.
Krytycznej oceny startu sezonu w wykonaniu ekipy z Mrągowa podjął się również kapitan drużyny Damian Majak, który reprezentuje żółto-czarne barwy już od 16 lat. – Na pewno wyobrażaliśmy sobie to inaczej. W sparingach przedsezonowych troszkę inaczej wyglądała nasza gra, ale jest dopiero początek sezonu, pięć meczów – nie ruszyliśmy najlepiej. Jednak umówmy się, my dopiero się zgrywamy. Mamy praktycznie ¾ zespołu złożone z nowych zawodników.
Wypowiedzi te nie napawają raczej wielkim optymizmem, ale po poprawie chemii między zawodnikami dobre wyniki prawdopodobnie się pojawią. Nowa drużyna rzeczywiście składa się z wielu nowych i młodych zawodników, a o ich aklimatyzację w nowych warunkach dbają ci bardziej doświadczeni, tacy jak Majak czy niedługo obchodzący 35. urodziny Przemysław Kulig. Mrągowianin z urodzenia jest jak na skalę klubu sporą gwiazdą, gdyż zaliczył prawie sto meczów na szczeblu ekstraklasy, reprezentując barwy Górnika Łęczna i Cracovii. Występował również dla Górnika Zabrze i Jagiellonii Białystok, lecz nie w rozgrywkach ekstraklasowych. – Nasza młodzież może brać z niego przykład i zawsze Przemek może im podpowiedzieć, jak na wyższe szczeble w piłce się dostawać i utrzymać się na najwyższym poziomie – stwierdza Majak i dodaje: – Pomaga dużo, na przykład jak rozgrzewki rozstawia, to angażuje się bardzo. Naprawdę dużo wnosi do zespołu. Atmosfera w zespole jest dobra. Akurat drużynę mamy taką, że nie możemy na nią narzekać, a to bardzo ważne w każdym klubie piłkarskim.
Jednym z bieżących problemów dla Mrągowii jest również brak zorganizowanego dopingu, który zawsze jest wodą na młyn dla piłkarzy, niezależnie od tego, czy grają dla 30 zaangażowanych fanów, czy 30 tysięcy. O tym też mówi Majak: – (…) tych kibiców tutaj trochę brakuje. Wiadomo, przychodzą ci stali bywalcy, którzy może gdzieś tam kiedyś grali i teraz zjawiają się na meczach. Ale wiadomo, to jest garstka. Z roku na rok jest coraz gorzej, coraz mniej ludzi. Kiedyś jak byłem jeszcze młodszy, to pamiętam, że był zorganizowany doping i to naprawdę fajnie wyglądało.
Wśród pracowników klubu znajdują się ludzie powiązani niegdyś z klubem, a teraz dobrowolnie wspierający zespół. Do takich osób należy np. Krzysztof Łada, który poświęca swój wolny czas na przygotowywanie sprzętu dla zawodników. Takie sytuacje budują i dają nadzieję na to, że przy większym zaangażowaniu wszelkich podmiotów zewnętrznych z kapitałem ludzkim również w postaci mieszkańców przyszłość klubu może jawić się w jaśniejszych barwach. Zważywszy na to, iż na poważniejsze wsparcie Mrągowii decyduje się ostatnio mrągowski ratusz z radą miejską na czele.
Plany na przyszłość dalszą i bliższą. Umiarkowany optymizm?
Położenie finansowe, a tym samym organizacyjne w klubie nie stoi niestety na najwyższym poziomie. O możliwościach dodatkowego sponsoringu i wsparcia finansowego dla klubu mówi Ludwik Banach: –Mrągowo nie jest wielkim miastem, nie ma wielkiego przemysłu, jest jedynie kilka przedsiębiorstw w naszym regionie i nie wszyscy też chcą łożyć wielkie pieniądze na piłkę nożną. Jest też trochę innych klubów i stowarzyszeń sportowych, które w naszej okolicy działają. Jest klub żeglarski, koszykarski. Istnieje wiele organizacji, które szukają sponsoringu czy mecenatu i to nie tylko w dziedzinie sportu, ale i też w dziedzinie kultury. Jeżeli ktoś ma jakieś możliwości skorzystania ze sponsoringu, to natychmiast wykorzystuje tę sytuację. Tak jak powiedziałem – takich przedsiębiorców, którzy mogliby wspomóc czy nawet chcą, jest zwyczajnie niewielka ilość. Po powstaniu Specjalnej Strefy Ekonomicznej na razie jakiegoś wielkiego zapału tutaj nie widać ze strony nowych inwestorów. Mam nadzieję, że jednak pojawią się jakieś inwestycje, które przyciągną biznesmenów chętnych do współfinansowania naszego klubu.(…) Póki co cieszymy się jednak z tego, co mamy.
Nadzieję na lepsze jutro przynosi jednak coraz większe zainteresowanie losami klubu ze strony Urzędu Miasta Mrągowo. Już na ważny jubileusz klubu (50-lecie istnienia), który przypadnie na wiosnę przyszłego roku, planowane jest otwarcie nowego zaplecza socjalnego przy stadionie, z toaletami, łaźniami, szatniami dla zawodników, pomieszczeniami technicznymi, biurowymi i wypoczynkowymi oraz magazynami. Co więcej, zastępca burmistrza Mrągowa, Tomasz Witkowicz, zdradził w rozmowie z naszą redakcją, że przy pozyskaniu nowej transzy środków unijnych dla miasta jest rozważane sfinansowanie projektu pełnej modernizacji stadionu Mrągowii: – (…) Oczywiście jest nowe rozdanie środków unijnych. Przygotowujemy i mamy gotowy projekt modernizacji całego stadionu miejskiego.
– To jest duży projekt inwestycyjny i jeśli uzyska w konkursie dofinansowanie, to będzie on realizowany, natomiast alternatywnie mamy przygotowany również projekt modernizacji dolnej płyty na sztuczną nawierzchnię, z całym zapleczem, i jeżeli nie uda się zrealizować się tego pierwszego projektu, to będziemy etapami poprawiać tą infrastrukturę, bo jest taka potrzeba.
Wiceburmistrz miasta jest też zdaje się jednym z większych optymistów jeżeli chodzi o najbliższe losy klubu: – W przyszłym roku sądzę, że nie tylko utrzymamy się w czwartej lidze, ale i będziemy mogli, dzięki temu, że mamy bardzo sprawnie prowadzoną pracę z młodzieżą, z grupami młodzieżowymi walczyć o właściwy i solidny poziom, jeżeli chodzi o rozgrywki piłkarskie.
Na pewno powrót do trzeciej ligi na okrągłą rocznicę powstania Mrągowii byłby wskazany. W bardziej sceptycznym nastroju od reprezentanta mrągowskiego samorządu zdaje się być Ludwik Banach: – Trzecia liga będzie teraz (po reorganizacji trzecich lig przez PZPN do czwartych lig spadnie dużo więcej klubów III-ligowych – przyp. red.) dla takich zespołów bardzo silnych zorganizowanych – kadrowo i jednocześnie finansowo. Kluby takiego typu jak nasz nawet nie mają realnych szans, żeby tam zagrać w takich okolicznościach.
– Moim celem i zadaniem, a przede wszystkim zespołu, bo to oni grają, jest to, żeby się w tej lidze czwartej utrzymać, a do tego trzeba zająć miejsce do 6., w zależności od tego, ile drużyn spadnie z trzeciej. Tak że na razie rozmawiajmy o tym tylko i wyłącznie, żeby utrzymać się w tej czwartej lidze. A później jakie będą plany, to już życie pokaże – w stonowanym stylu określa cele i realne możliwości zespołu trener Zejer.
Co do jednego na pewno wszyscy są zgodni. Trzeba zacząć zdobywać w meczach pełne pule punktów, aby móc w radości i satysfakcji obchodzić na wiosnę wielkie święto klubu, przy okazji którego mają zostać zorganizowane festyny, spotkania z zawodnikami i inne ogólnodostępne przedsięwzięcia dla fanów klubu i mieszkańców miasta związane z klubem.
Wydaje się, że nie pozostaje nic innego, jak życzyć Mrągowii i jej ambitnym graczom nie tylko utrzymania w IV lidze (co wydaje się być jedynym realnym celem na ten sezon przez wzgląd na wymagających rywali, takich jak rezerwy Stomilu Olsztyn czy Motor Lubawa i Mamry Giżycko), ale i awansu do III klasy rozgrywkowej. Takie miasto jak Mrągowo zasługuje na pewno na futbol w lepszym wydaniu niż obecnie. Jednak jednym z większych plusów pozostania w IV lidze może być powrót do derbowych rozgrywek z Granicą Kętrzyn, której bardzo źle wiedzie się w III lidze (zaledwie jeden punkt po ośmiu meczach) i jeżeli Mrągowia będzie w stanie się utrzymać, to zapewne będzie znowu mogła mierzyć się z rywalami z oddalonego o 27 kilometrów Kętrzyna.
W cieniu, czy nie, Mrągowia i tak dostaje więcej pieniędzy, które w znikają nie wiadomo gdzie..
Nie mam na ten temat wiedzy i niestety ciężko będzie mi ją posiąść, gdyż reportaż robiłem na krótkich wakacjach (chociaż Mrągowo jest moim miastem rodzinnym) i jedyna moja wiedza na temat finansowania sportu w Mrągowie ze strony "ratusza" to zdanie jego reprezentanta czyli Pana Witkowicza. Niestety nie udało mi się porozmawiać z żadnym z sympatyków klubu a może wtedy otrzymałbym bardziej obiektywne spojrzenie. Jeżeli ma Pan chęć jednak porozmawiać ze mną na ten temat to zapraszam do dyskusji na priv na Twitterze bądź Facebooku.
Polecam zapoznać się z ceną dolnego boiska, bo aż strach patrzeć jak można tyle kasy zmarnować ;)
O,
następny wszechwiedzący. Proszę o konkrety ile więcej…, od kogo… . Ty masz
pojęcie o utrzymaniu klubu sportowego?