Kolejnym klubem w naszym cyklu „Mała Wielka Piłka” będzie Klub Sportowy Ciężkowianka, czwartoligowa drużyna ze stolicy Pogórza Ciężkowickiego. Artykuł na jej temat miał się ukazać już kilka tygodniu temu, jednak wokół klubu pojawiło się mnóstwo zawirowań i kontrowersji. Uznałem więc, że lepiej będzie poczekać, aż opadną niezdrowe emocje, i na spokojnie opowiedzieć o beniaminku małopolskiej IV ligi wschodniej.
O historii słów kilka…
KS Ciężkowianka to klub założony w 1948 roku, wówczas funkcjonujący jako Towarzystwo Sportowe „Sokół”. Swoją siedzibę ma w Ciężkowicach – małym miasteczku o olbrzymim potencjale turystycznym i zdrojowym, położonym w mniej więcej równej odległości od Tarnowa i Nowego Sącza. Przez większą część swojej historii klub grał w tarnowskiej lidze okręgowej, aspiracje włodarzy i kibiców zawsze jednak sięgały co najmniej IV ligi, do której jednak nie udało się awansować przez 68 lat istnienia klubu.
Okazji do promocji na czwarty (obecnie piąty) poziom ligowy nie brakowało. Gdyby spojrzeć na ostatnie kilka lat, Ciężkowianka zawsze była w gronie kandydatów do awansu z ligi okręgowej. Generalnie w XXI wieku drużyna spędziła jeden sezon w A klasie (2007/2008), od momentu powrotu na szósty szczebel rozgrywek zawsze plasowała się w czołówce tabeli. W sezonie 2008/2009 zespół zajął trzecie miejsce w rozgrywkach, zabrakło czterech punktów do upragnionego awansu. Rok później było już nieco gorzej, ale szóste miejsce to ciągle czołówka. Kolejny sezon to znowu trzecie miejsce w lidze, do spełnienia marzeń brakło jednak nieco więcej (dwa lata wcześniej awans wywalczyły dwie drużyny, w każdym następnym roku IV ligę osiągał tylko zwycięzca). W połowie 2012 roku powtórzyło się szóste miejsce w tabeli, po czym nastąpił przeklęty sezon 2012/2013. Zespół z Ciężkowic prowadził w tabeli przez większość rozgrywek, po czym seria pięciu spotkań bez zwycięstwa w sześciu ostatnich meczach sezonu przekreśliła szanse na awans – do szczęścia zabrakło zaledwie dwóch punktów. Rok później było piąte miejsce w tabeli, po czym nastał sezon 2014/2015.
Mijający rok będzie w miasteczku wspominany jeszcze przez długi czas. Do okręgówki z IV ligi spadła bowiem Tuchovia – odwieczny rywal Ciężkowianki, z siedzibą w oddalonym o 18 kilometrów Tuchowie. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów (a konkretnie od jedenastu lat) miało dojść do „Derbów Pogórza”. Smaku całemu wydarzeniu dodawał fakt, że Tuchovia i Ciężkowianka były głównymi kandydatami do zwycięstwa w całej lidze. Ostatecznie w dwumeczu derbowym lepsza okazała się drużyna z Tuchowa (1:1 w Ciężkowicach, 3:0 w Tuchowie), na przestrzeni całego sezonu tuchowski klub także nie miał sobie równych i awansował do IV ligi. Ciężkowianka z dwunastoma punktami straty zajęła drugie miejsce i w teorii powinna szykować się do kolejnego sezonu na poziomie ligi okręgowej. Wtedy jednak szereg wydarzeń spowodował, że i klub z Ciężkowic nieoczekiwanie znalazł się w wyższej lidze.
Jak to z tym awansem było…
Całe zamieszanie było konsekwencją splotu kilku okoliczności. Po pierwsze, z trzecioligowych rozgrywek wycofał się spadkowicz z II ligi – Limanovia. W konsekwencji w lidze utrzymała się Wolania Wola Rzędzińska, co uratowało przed spadkiem KS Zakopane. W tym momencie zapewne zapytacie, gdzie tutaj miejsce dla Ciężkowianki? Otóż okręg tarnowski ma dwie ligi okręgowe – awans mają zapewniony wyłącznie zwycięzcy każdej z lig. Grupę II wygrała Tuchovia, zwycięstwo w grupie I przypadło rezerwom Okocimskiego Brzesko. Niestety „Piwosze” cierpią na potężne problemy finansowe – wraz z końcem roku z klubu wycofuje się sponsor, browarnicza potęga. W związku z tym klubu nie stać na utrzymywanie drugiego zespołu na tym poziomie.
Zaistniała sytuacja stanowiła dla Tarnowskiego Okręgu ZPN poważny problem – regulamin nie przewiduje bowiem, co zrobić w sytuacji odmowy awansu przez konkretny klub. Zaproponowano więc awans wicemistrzowi grupy I, LKS Gnojnik. Co ciekawe, odpowiedź klubu była identyczna jak w przypadku Okocimskiego. Ponowiono próbę z trzecim zespołem, Olimpią Wojnicz. Rezultat taki sam jak w dwóch wyżej opisanych przypadkach. Kolejnym kandydatem była czwarta Jadowniczanka Jadowniki – w związku uznano jednak, że czwarte miejsce jest już dość odległe od zwycięstwa w lidze – zapytanie o zainteresowanie IV ligą trafiło więc do wicemistrza grupy II, Ciężkowianki, która miała na koncie więcej punktów niż Jadowniczanka (i Olimpia Wojnicz). Klub z Ciężkowic, mimo świadomości ograniczeń infrastrukturalnych, zgodził się na udział w rozgrywkach IV ligi. Nadążacie?
W tym momencie sprawa powinna się zakończyć. Niestety, jak to na lokalnych szczeblach bywa, zaczęły się oskarżenia w kierunku Ciężkowianki, których głównym adresantem była Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska – spadkowicz z IV ligi. Klub z północno-wschodniej części województwa małopolskiego uważa, że skoro Okocimski odmówił awansu, w lidze powinien utrzymać się najwyżej sklasyfikowany zespół z miejsca spadkowego. Niestety, o ile regulamin nie przewidywał sytuacji związanej z rezygnacją z awansu, o tyle wyraźnie stanowi, że z IV ligi spadają minimum trzy zespoły. Doszukiwanie się w awansie Ciężkowianki drugiego dna akurat w tym wypadku mija się z celem – to utrzymanie Dąbrovii byłoby nieregulaminowe (z ligi mogą spaść więcej niż trzy zespoły – zależy to od tego, ile drużyn z trzeciej ligi spadnie do konkretnej grupy IV ligi). W tym wypadku wygląda na to, że osoba prezesa Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej (Zbigniew Jurkiewicz – burmistrz Ciężkowic, wieloletni prezes Ciężkowianki) nie miała specjalnego wpływu na całą sytuację – w końcu klub był dopiero czwartym „w kolejce” do awansu.
W tym klubie się powodzi…
Ok, sprawy proceduralne, przynajmniej na moment, zostawmy za sobą. Przejdźmy do kwestii… pogodowych. Nie chodzi tu wcale o to, że wyczerpałem pomysł na artykuł i zamierzam pogadać o warunkach meteorologicznych. Wyobraźcie sobie, że włodarze waszej ukochanej drużyny spoglądają w niebo za każdym razem, gdy nadchodzi większa ulewa. Gdy zaczynają się większe opady w nocy, wszyscy w klubie postawieni są na baczność i pilnują, żeby dobytek zespołu nie rozpłynął się z deszczem. Właśnie tak często dzieje się w Ciężkowicach. Stadion Ciężkowianki położony jest na terenie wybitnie zalewowym. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest topografia miasta – większa jego część znajduje się na wzgórzu, każdy kawałek terenu jest już zagospodarowany. Obiekt piłkarski znajduje się więc w pobliżu rzeki, w dolinie. Biała Tarnowska to jedna z najbardziej zdradliwych rzek w naszym kraju – wystarczy tak naprawdę kilka godzin solidniejszych opadów w górnym biegu rzeki i zaczyna przybierać ona monstrualne rozmiary. Praktycznie każda z poważniejszych powodzi ostatnich dwóch dekad bardzo mocno uderzyła w dolną część miasta.
Niewiele trzeba, by stadion w całości znalazł się pod wodą. Ostatni potop (czerwiec 2011) sprawił, że woda zakryła bramki w całości (sic!), jedną z nich zdecydowała się zabrać na pamiątkę. Przyznajcie sami – to dość nietypowe utrudnienie. Problemem jest więc stan murawy – częste nanosy mułu powodują, że gleba jest bardzo ciężka, trawa nie potrafi się dobrze zakorzenić. Do tego bezpośrednio po powodzi obiekt zamienia się w nieprzyjemną, mułową zupę, która sprawia, że obiekt przez miesiące nie nadaje się do użytkowania. Oczywiste jest, że najlepiej byłoby zmienić lokalizację stadionu, o czym więcej za moment.
Bieżące problemy…
Każdy polski klub, od Legii i Lecha po Farmację Tarchomin, zmaga się z jakimiś problemami. Nieważne, jakiego są one kalibru (sto milionów zł zadłużenia czy brak pieniędzy na wodę mineralną), zawsze mogą storpedować wszelkie ambitne plany. Nie inaczej jest w Ciężkowicach. Na dobrą sprawę miasto aspirujące do miana miejscowości uzdrowiskowej (plany bardzo konkretnie wcielane w życie) powinno mieć obiekt sportowy stanowiący niejako perłę w jego koronie. Z tym jednak może być na Pogórzu problem. Przez dłuższy czas wydawało się, że Ciężkowianka będzie musiała grać w IV lidze na nie swoim obiekcie. Głównym kandydatem był stadion w Stróżach – ten spełnia nawet pierwszoligowe wymogi. Ostatecznie związek przyznał klubowi licencję warunkową, z szeregiem wymagań, które musi spełnić, by podobną licencję otrzymać za rok. Owych wymagań jest wiele, najważniejsze to zamontowanie ogrodzenia wewnętrznego, rozbudowanie trybun, montaż klatki dla kibiców drużyny gości. Jest więc nad czym pracować.
Nigdy jednak nie będzie się dało rozwiązać problemów związanych z powodziami, mało tego, stadion zlokalizowany jest w taki sposób, że niemożliwa będzie poważniejsza rozbudowa – w pobliżu znajdują się droga wojewódzka nr 977 (Tarnów – Konieczna) i wspomniana rzeka. Jedynym słusznym, naturalnym terenem pod budowę nowoczesnego stadionu, spełniającego wszelkie wymogi, jest teren rolniczy w sąsiednich Bogoniowicach, w polu kukurydzy (kojarzycie taki klub jak… Termalica Bruk-Bet Nieciecza?). Miejsce znacznie lepsze od obecnej lokalizacji, położone dalej od rzeki – nawet w przypadku olbrzymiej powodzi boisko nie ucierpiałoby znacząco. Obecne władze gminy i jej radni rozmawiają ze spółdzielnią rolniczą na temat ewentualnej zamiany gruntu po to, by mógł powstać stadion. Wszyscy liczą na szczęśliwe rozstrzygnięcie tej sprawy, aby gmina Ciężkowice doczekała się obiektu na swoją miarę.
Infrastruktura to jedno – z tym przy odpowiednich środkach finansowych zawsze można sobie poradzić. Kolejnym problemem, poważniejszym, bo demograficznym, jest mała liczba zawodników w drużynach młodzieżowych. O ile zespoły żaków i trampkarzy są pełne młodych, ambitnych kandydatów na przyszłych piłkarzy, o tyle w najstarszych rocznikach juniorskich często nie ma kim grać. Problem ten jest dość nietypowy dla Ciężkowic – tutaj młodzieżowa piłka zawsze stała na wysokim poziomie. Niestety, era gier komputerowych odciąga chłopaków od futbolówki – kiedyś odbije się to czkawką na całym pokoleniu.
Cele sportowe drużyny…
W końcu dochodzimy do soli futbolu. Gra się przecież dla wyników. Jakie są cele beniaminka na obecny sezon? Nie ma się co czarować – klub w żadnym wypadku nie celuje w awans do III ligi. Zapowiada się walka o utrzymanie. Na pytanie o to, czy są szanse na realizację postawionego celu, prezes Ciężkowianki, Paweł Skowron, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Nie ma się co dziwić – prawie żaden z zawodników nie grał nigdy na tym poziomie rozrywkowym, różnica w kulturze gry klubów z IV ligi i okręgówki jest jednak widoczna. Pierwsze marzenie się spełniło, pora na następne – udowodnienie, że Ciężkowice na tę IV ligę zasługują. Jak doskonale wiemy z historii, beniaminkowie często wjeżdżają do ligi na takiej fantazji i ambicji, że mimo braku doświadczenia nie mają problemów z osiąganiem wyników ponad stan.
Utrudnieniem będzie jednak reorganizacja trzecich lig – spadnie z nich około połowy zespołów, więc dopiero okolice dziesiątego miejsca w liczącej szesnaście zespołów lidze będzie gwarantem sukcesu. Jak się potoczą losy Ciężkowianki w IV lidze? Przekonamy się niebawem.
Treści, które można wygłaszać na radzie sołeckiej w Domu Ludowym w Ciężkowicach, ale nie publikować całej Polsce. Katastrofa. Dodam, że chodzi o kompletne mijanie się z prawdą w kwestii awansu do IV ligi. Było to administracyjne przesuniecie absolutnie niezgodne z literą prawa. Paragraf 19 Ust. 2 Pkt 3 Regulaminu mówi wprost: "Z każdej grupy klasy okręgowej Tarnów awansują do IV ligi wschodniej zespoły, które zajmą
w swoich grupach I miejsce, w sumie 2;
Panie Pawle, klub z drugiej grupy ODMÓWIŁ AWANSU - nie ma regulacji, co robić w takiej sytuacji. Czytanie ze zrozumieniem to niestety bardzo rzadka cecha w narodzie...
I, o ile się nie mylę, w Ciężkowicach nie ma domu ludowego... Pozdrawiam.
Może gdybym nie miał do czynienia z panem Jurkiewiczem to uwierzyłbym w czyste intencje TOZPNu. Jednak jako sędzia piłkarski prowadzący zawody Ciezkowianki która przegrywa mecz dostaje w przerwie telefon od ww pana że moje sędziowanie musi się zmienić bo tak nie może być i przedstawia się do tego jako prezes TOZPN co ma mi dać do zrozumienia że mogę mieć problemy. Takich sytuacji znam multum nie dziwcie się więc że nikt nie wierzy w przejrzystość działań panów z TOZPN
To już bardzo poważne zarzuty - jako autor tekstów publicystycznych nie mam odpowiedniej wiedzy, by się do tego odnieść.
Jako zwykły kibic mówię-Panie,jak masz dowody i jesteś pewien to idź do PZPN i walcz,a jak nie,to nie pisz bzdur bez pokrycia i to jeszcze anonimowo,to nie honorowe :-)
Ja jestem zwykłym zjadaczem chleba z gminy Ciężkowice średnio mnie obchodzi czy klub jest w pierwszej trzeciej czy dziesiątej lidze... ale jeśli piszesz ze cytuje "regulamin nie przewiduje bowiem, co zrobić w sytuacji odmowy awansu przez konkretny klub" gdzie jest napisane w regulaminie to ze jeśli zadna z drużyn niechce awansować proponuje sie awans drużyną z następnej grupy. NIE MA TAKIEGO ZAPISU. drugie moje pytanie jest takie: kto wyszedł z ofertą awansu dla Ciężkowianki. Moje zdanie jest takie, prezesem związku jest jaśnie nam panujący burmistrz pojawiła sie okazja wykożystał to ze jest luka w przepisach i wciągnął Ciężkowianke szczebel wyżej i co byś nie pisał mieszkańcy gminy wiedzą ze tak było....
No to źle? Powinniście się cieszyć, że macie awans
Odpowiadam na pytanie nr 1 - nie ma zapisu, co jest poważnym błędem statutowym. Ale JEST ZAPIS, że spadają minimum trzy drużyny. Co miał zrobić TOZPN Twoim zdaniem w takim wypadku? Odpowiedź na pytanie nr 2 zawarta została...w pytanie. Napisałeś "Moim zdaniem..." więc pewności nie masz. Gdybym chciał pisać jak mój kolega po fachu z innego znanego portalu, na zasadzie domysłów i przesłanek, to bym się zatrudnił w tabloidzie. Fakty są takie, że zarówno Olimpia Wojnicz jak i LKS Gnojnik POTWIERDZAJĄ, że otrzymali ofertę awansu przed Ciężkowianką. Pozdrawiam.