Luis Enrique opuścił hiszpański okręt. Czy to początek końca?


Wielki antimadridista, wulkan temperamentu i świetny fachowiec – Luis Enrique. Teraz także... człowiek-zagadka

20 czerwca 2019 Luis Enrique opuścił hiszpański okręt. Czy to początek końca?
agenparl.eu

Nikt nic nie słyszał, nikt nic nie widział. Otoczka wokół sytuacji Asturyjczyka jest o tyle dziwna, że absolutnie całe hiszpańskie media utrzymują tę sprawę w tajemnicy. Jedyną do tej pory informacją na temat najpierw wycofania się z obowiązków selekcjonera, a teraz całkowitej rezygnacji jest powód decyzji: problemy osobiste. Co to oznacza dla reprezentacji Hiszpanii? Że traci ona klasowego trenera. Natomiast sam Luis Enrique... jest na dziwnym zakręcie swojej kariery.


Udostępnij na Udostępnij na

„Lucho” swoją reprezentacyjną wędrówkę rozpoczął w lipcu zeszłego roku. Wówczas pozytywne opinie przeplatały się z zarzutami, że to człowiek zbyt konfliktowy jak na rolę selekcjonera. Z jednej strony te krytyczne głosy miały w sobie nutę wyolbrzymienia. Ale z drugiej wiedzieliśmy, że ów trener potrafił wejść w drogę nawet samemu Messiemu, co mówiło bardzo wiele. Zatem sternikiem „La Furia Roja” stał się ktoś, kto słowo „furia” ma w pewnym sensie we krwi. I patrząc również na inne kwestie, śmiało można powiedzieć, że Hiszpania otrzymała szkoleniowca w pełni oddającego jej ofensywne wartości. Para idealna?

Miało być tak pięknie…

To miała być „para idealna”. Kto znał charakter i metody pracy wyznawane przez „Lucho”, wiedział, że to postać nietuzinkowa zarówno na boisku, jak i ławce trenerskiej. I choćby na podstawie jego ostatnich osiągnięć z Barceloną można było odnieść wrażenie, że Asturyjczyk jest fachowcem wręcz stworzonym do przebywania wśród największych gwiazd. Nie pękał i potrafił wprowadzić równe zasady panujące wśród wszystkich. Przykład? Gdyby dzisiaj Luis Enrique był trenerem „Blaugrany”, Ousmane Dembele zapewne tułałby się po rezerwach za przejawy niesubordynacji i brak profesjonalizmu.

49-letni szkoleniowiec przejął stery nad hiszpańskim okrętem po krótkim panowaniu Fernando Hierro, który zmuszony był poprowadzić osieroconą Hiszpanię na mundialu. Osieroconą, bo po odejściu Julena Lopeteguiego. Niestety mistrzostwa świata w Rosji w wykonaniu „La Furia Roja” nie nasyciły jak zawsze wysokich oczekiwań Hiszpanów. Dlatego też Luis Enrique mógł przeprowadzić otwarcie własnego autorstwa bez żadnej presji. Zastał atmosferę porażki, ale ją udało się zamazać dosyć szybko, bo jeszcze we wrześniowych rozgrywkach Ligi Narodów. Co ważne, nie tylko wynikiem!

Dla przypomnienia: dwa pierwsze mecze „Lucho” w nowej roli były naprawdę dużym wyzwaniem. Wyzwaniem, które miało zweryfikować, czy hiszpańska federacja nie popełniła błędu. Cóż, o pomyłce chyba nie mogło być mowy, bo najpierw pojawiło się zwycięstwo 2:1 z Anglią, a później aż 6:0 nad Chorwacją. To tylko dało przedsmak tego, co miało nadejść i jednocześnie zamknąć usta krytykom. Wydawało się, że Luis Enrique wnosi zupełnie nowe standardy za sprawą wplecenia świeżości. Wszyscy nagle ujrzeliśmy, że Hiszpania może rozgrywać świetne zawody w innym zestawieniu piłkarzy.

Luis Enrique wypisuje się z futbolu na dłużej? Co z Hiszpanią?

Kadencja „Lucho” nie trwała długo. Zapamiętamy go jedynie z dziesięciu meczów, z czego osiem zostało wygranych i dwa przegrane. Jak na reprezentację Hiszpanii w nowej formule, z nowym pokoleniem i nowym trenerem stabilnie. Ten krótki epizod należy docenić tym bardziej, im mocniej zagłębimy się w personalia kadry powoływanej przez Asturyjczyka. Kolejno szansa dla Marcosa Alonso, zrezygnowanie z Jordi Alby (w myśl zasady „ja tu rządzę i nie toleruję konfliktu”), postawienie na Saula czy Rodrigo oraz ogółem otwartość na młodych piłkarzy. Co więcej, Luis Enrique nie bał się…

… zerwać z łatką Barcelony. Inaczej mówiąc, nie interesowały go podziały klubowe, stąd kręgosłupem reprezentacji Hiszpanii stali się piłkarze Realu Madryt, a nie (jak zazwyczaj bywało wcześniej) „Dumy Katalonii”. Ów projekt napawał optymizmem, ale „to już było i nie wróci więcej”. Czas na nową rzeczywistość, których swoją drogą w ciągu ostatniego roku w Hiszpanii było wiele. Na następcę selekcjonera wytypowano człowieka, który zna Luisa Enrique prawdopodobnie lepiej niż jego własna żona. Jest nim Robert Moreno, czyli tzw. wieczny asystent i prawa ręka „Lucho”, która była z nim przez 273 mecze w karierze!

Czego spodziewać się po odejściu Enrique? Czegoś podobnego. Bo skoro wędrujesz za swoim „mistrzem” od Rzymu, przez Vigo i Barcelonę, a na koniec aż po całą Hiszpanię – musisz wyznawać te same wartości. To oczywiście oznacza, że wizja obecnej reprezentacji „La Furia Roja” będzie kontynuowana. I wydaje się, że nie ma w tej chwili lepszej opcji dla tej kadry. Co prawda Robert Moreno w roli prowadzącego zespół na najwyższym poziomie dopiero debiutuje, ale to w tej chwili nie ma znaczenia. Wkład w pozytywne wyniki widać już gołym okiem.

Na razie już były asystent Enrique dokonywał zmian jedynie zarządzonych przez „Lucho” (ostatnie trzy mecze). Jak choćby tych dotyczących zamiany w hierarchii bramkarzy (Kepa za de Geę) czy konsekwentnego stawiania na Jordi Albę. Można jednak zaryzykować tezę, że Hiszpania będzie się rozwijać w dobrym kierunku nawet wtedy, gdy prym przejmie Moreno. Oczywiście strata takiego specjalisty jak Luis Enrique boli, ale jego ofensywny duch pozostał w zespole. Wobec niego samego pojawia się pytanie: czy to najtrudniejszy zakręt nie tylko w jego karierze, ale także w życiu?

O tajemniczych problemach osobistych nie wiemy nic (są plotki o chorobie córki) i to zapewne nie zmieni się przez długi czas. Trzeba mieć nadzieję, że pewnego razu były piłkarz i szkoleniowiec „Barcy” wróci tam, gdzie jego miejsce, czyli na ławkę trenerską. To w końcu genialny trener, za którym prawdopodobnie najbardziej tęsknią kibice w stolicy Katalonii. Asturyjczyk nieprzypadkowo skradł ich serca mimo konfliktowego charakteru i to samo można by powiedzieć o całej piłkarskiej Europie. Pamiętajmy, że ona wybrała go na najlepszego szkoleniowca świata w 2015 roku. Matador, todo bien!

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze