Dzisiejszy odcinek cyklu „Legendy Premier League” w troszkę innej formie niż zwykle. W zeszłym roku BPL obchodziła okrągłe 20. urodziny, liga angielska wyszła już zatem dawno z okresu młodzieńczego, stając się dorodną młodą damą. Tego typu rocznice są doskonałą okazją do podsumowań i tym razem nie mogło być inaczej. Pokuszono się wtedy o dziesiątki rankingów i zestawień „naj, naj, naj..”. Zastanawiacie się pewnie, kto znalazł się w naszej najlepszej jedenastce wszech czasów? Zaspokoimy Waszą ciekawość.
Zestawić tego typu drużynę jest bardzo trudno, a zarazem piekielnie łatwo. Łatwo, ponieważ statystyki nie kłamią i nie można do zespołu wszech czasów wybrać snajpera z 90 zdobytymi w karierze bramkami, gdy ktoś inny strzelił ich o 70 czy nawet 100 więcej. Piłkarze najbardziej utytułowani są przeważnie tymi najlepszymi. Wiadomo – mistrzami zostają jedynie ci wielcy. I tutaj wkrada nam się pewien dysonans, jak bardzo statystyki są bowiem wymierne, tak równocześnie nie odzwierciedlają choćby połowy wartości klasy danego zawodnika. Większości nazwisk pewnie się spodziewacie, no cóż – trudno odkryć ponownie Amerykę. A może jednak Was zaskoczę? Kto zatem zmieścił się w naszej jedenastce wszech czasów BPL?
Zacznijmy od rezerwowych, a raczej drużyny dublerów. Na ławce usiądą wygodnie zatem:
David Seaman – Nigel Winterburn, Lee Dixon, Jamie Carragher, Rio Ferdinand – John Barnes, Cristiano Ronaldo, Matthew Le Tissier, Patrick Vieira – Eric Cantona, Robbie Fowler.
A teraz czas najwyższy na najlepszą jedenastkę dwudziestolecia Premier League:

Peter Schmeichel – duński dynamit o polskich korzeniach między słupkami bramki „Czerwonych Diabłów”. Ferguson obserwował go bardzo długo, zanim osobiście udał się do Danii. Po pierwszej rozmowie i uścisku ogromnych dłoni Petera Szkot zakochał się w osobowości i charakterze bramkarza, a ten odpłacił się grą, której nie widziano na Wyspach od lat. Potwór w bramce.
Gary Neville – tutaj zaufajmy statystykom. Można go nienawidzić, można dostawać na jego widok furii niczym fanatyczni kibice City, bracia Gallagher z Oasis, nie można mu odmówić jednak jednego – sportowej klasy i konsekwencji, z którą przez lata budował swoją markę prawego defensora numer jeden w Anglii. Równo 400 meczów w BPL, niezliczona ilość tytułów plus (moim skromnym zdaniem) ekspert piłkarski numer jeden na Wyspach. Obecnie realizuje się, pracując w sztabie szkoleniowym kadry Anglii.
Ashley Cole – setka już meczów w kadrze na karku, coraz nowsze pokłady nienawiści do Cole’a, wyrażane przez fanów na każdym kroku. Bądźmy szczerzy – Cole’a niełatwo lubić, nie będąc fanem Chelsea. Nie rozmawia z prasą, znany jest ze skandalów, kolokwialnie mówiąc: poleciał na kasę, nie cierpią go też w FA. Dla kibiców Arsenalu na zawsze pozostanie „Ca$hleyem”. Dla reszty Anglii – „tym, który zdradzał naszą ukochaną Cheryl”. Niełatwe życie ma Cole, ale na własne życzenie. Co nie zmienia faktu – piłkarz to genialny, definicja idealnego lewego obrońcy w Premier League. Jego sława (oraz antysława) rosły wprost proporcjonalnie do sukcesów i glorii Chelsea. Piłkarz wybitny, jeden z żywych, ciągle biegających po murawie pomników BPL. Bądźmy jednak uczciwi, nie jest to pomnik pozbawiony rys i wad.
Tony Adams – lider, filar, opoka, kapitan. Bez niego nie byłoby sławnej już defensywy „Kanonierów”, w której skład obok Adamsa wchodzili Keown, Winterburn i Dixon. Ich numerem popisowym była pułapka ofsajdowa, na której wzorowali się nawet bohaterowie kultowej angielskiej komedii o striptizerach, czyli „Full Monty” (w polskim tłumaczeniu „Goło i wesoło”). Sam Adams świętoszkiem nie był. Pił, balował, był uosobieniem typowego angielskiego piłkarza przełomu lat 80. i 90. Przyznał się otwarcie do problemów alkoholowych i walkę tę wygrał. Dziś pomaga uzależnionym sportowcom i sławom, prowadząc własną klinikę uzależnień Tony’ego Adamsa. Na murawie twardziel, najmłodszy kapitan w historii Arsenalu. Upadły anioł, bohater, który podniósł się i przepędził własne demony. Takich kochamy najbardziej.

John Terry – następny skandalista w zestawieniu. Klasa sportowa ogromna, prawie tak jak nienawiść Wayne’a Bridge’a do samego Terry’ego. W swojej długiej i pełnej sukcesów karierze Terry także zdążył nabroić już zdrowo. Zdradzał żonę z dziewczyną najlepszego kumpla (właśnie Bridge’a), oprowadzał za pieniądze turystów po Stamford Bridge, stracił opaskę kapitańską kadry po aferze rasistowskiej w Antonem Ferdinandem. A rodzice naszego Johna? Tatuś handlował narkotykami, a mamusia wyniosła rzeczy z Tesco. A murawa? U Mourinho wyrósł na czołowego stopera świata, jest prawdziwą legendą Chelsea. Piłkarz kompletny, jedyny w swoim rodzaju. A że łobuziak? No cóż, nie wszyscy rodzą się święci…
Frank Lampard – trzeci z muszkieterów cara Romana. Pomocnik o niespotykanych wręcz inklinacjach ofensywnych i umiejętności zdobywania goli unikalnej nawet jak na napastników. Licznik bramkowy „Lampsa” tyka i tyka i zatrzymać się nie może. W tym momencie Frankie zdobył już 162 (!) gole w samej lidze. A jest „jedynie” środkowym pomocnikiem, i to nie z rodzaju tych grających za plecami napastników, tzw. podwieszonych „dziesiątek”. „Lamps” to Chelsea, Chelsea to „Lamps”. Ponoć Abramowicz zaoferuje jednak nowy kontrakt Frankiemu, i słusznie. Piłkarz to ciągle wybitny i może grać jeszcze długie, długie lata. Frank senior grał dla West Hamu, w „Młotach” swoją karierę zaczynał także młody Frank junior. Młodego Lamparda los związał jednak z Chelsea, a wraz z upływającym czasem Frankie został drugim – obok Terry’ego – żywym symbolem klubu ze Stamford Bridge.
Paul Scholes – rudowłosy środkowy pomocnik, także bramkostrzelny, troszkę w typie Lamparda. Zinedine Zidane powiedział kiedyś o nim, że to najlepszy piłkarz, przeciwko któremu kiedykolwiek występował. Potrzebujecie lepszej rekomendacji? Gdy wydawało się, że nie zobaczymy go już nigdy więcej, niespodziewanie wrócił i znów czarował i czaruje formą. W karierze strzelił aż 107 ligowych bramek, dowodząc przez lata wraz z Royem Keane’em środkiem pola Manchesteru United. Członek złotego pokolenia wychowanków z Old Trafford, którzy zdobyli mistrzostwo kraju juniorów, by później wedrzeć się przebojem do pierwszego składu, a stamtąd prosto do kadry Anglii. Scholes to piłkarz doskonały, może śmiało grać do czterdziestki tak jak…
Ryan Giggs – wizytówka Premier League. Zagrał we wszystkich sezonach BPL od jej utworzenia, czyli ma za sobą już blisko 20 lat gry w piłkę, i to na najwyższym poziomie. Niezliczona ilość nagród, tytułów i wyróżnień. Wykradziony swego czasu z City, w którym grywał pod nazwiskiem ojca, czyli Wilson. Zmiana klubu, zmiana nazwiska na matki (Giggs) i tak zaczęła się jedna z najpiękniejszych karier piłkarskich na Wyspach. Ryan w tym roku skończy 40 lat i nie zanosi się, by musiał kończyć karierę. „Giggsy” obsesyjnie wręcz dba o kondycję, jest miłośnikiem jogi oraz godzinami się rozciąga. Nie jest jednak taki doskonały. Cieniem na jego karierze kładzie się afera, kiedy wyszło na jaw, że miał romans z żoną brata… Plotka głosi, że gdyby nie ten „drobny” incydent, po murawie zamiast Ryana Giggsa biegałby dziś sir Ryan Giggs…

David Beckham – kolejne cudowne dziecko sir Aleksa Fergusona, które Szkot najpierw wychował, by później brutalnie wyrzucić z gniazda. O „Becksie” pisałem już tutaj, więc nie będę się zbytnio rozpisywał. Nie napiszę, że to uznana marka sama w sobie, słup do reklamowania odzieży, celebryta, model. Napiszę za to, że to walczak, profesjonalista pełną gębą i niezwykle ambitny piłkarz. Dodatkowo właściciel prawej stopy, jaka zdarza się w piłce raz na dwie dekady.
Thierry Henry – „Kanonier”, legenda, wyborny snajper. Francuza można by określić milionem innych superlatyw, a i to nie oddałoby w pełni jego piłkarskiej klasy. Zaczynał karierę w Monaco, by po średnio udanym dla niego okresie gry w Juventusie przejść do zespołu Arsene Wengera. Kwarantanna i susza bramkowa potrwały chwilkę, a później Thierry eksplodował formą, której zwieńczeniem są dzisiaj 174 ligowe gole strzelone dla „Kanonierów”. Prawdziwy król Highbury i najlepszy piłkarz w historii Arsenalu. Francuz kontynuował później karierę w barwach Barcelony, a obecnie gra w MLS. Thierry na zawsze pozostanie numerem jeden w serach kibiców „Kanonierów”.
Alan Shearer – wznosimy tutaj peany na cześć piłkarzy, słodzimy im, jak możemy, ale jeśli ktoś miałby zasłużyć na miano króla, to właśnie Alan (sorry, Cantona). Shearer to archetyp środkowego pomocnika, genialny prototyp, który już nigdy się nie powtórzy na angielskiej ziemi. Zdobył 260 (!) bramek w Premier League (w sumie 284, jeśli wliczymy erę przed BPL), kopiąc taśmowo do siatki lewą nogą, prawą, głową. Jednym słowem piłkarz kompletny. Wychowanek Southamptonu, eksplodował w Blackburn, później został bohaterem Newcastle – miasta, z którego pochodził. Prawdziwy Geordie, jak określa się mieszkańców tego specyficznego regionu w północno-wschodniej Anglii. Alan jest najmłodszym strzelcem hat-tricka w historii Premier League, wbił trzy gole Arsenalowi w wieku zaledwie 17 lat. Piłkarz zdecydowanie numer jeden tych dwóch dekad, one in a milion.
Zgadzacie się z tą jedenastką?
Świetny artykuł . Tony Adams i trójka jego
kolegów z obrony przy spalonym zawsze podnosili
ręce do góry . Nazwal był obronę Arsenalu lat
dziewięćdziesiątych D'artagian i trzej
muszkieterowie .A Shearer zasłużył na najlepszego
gracza PremierLeague bo strzelił najwięcej bramek i
był trzy razy królem strzelców a na ławkę
rezerwowych dodał bym Garego Speeda świętej
pamięci
Co robią tutaj te cio.ty Kiks y... sory Giggs :) i
Gary Nevill?
Nie znoszę United, ale jakby miała wyglądać
11-tka wszechczasów bez Giggsa? Piłkarz kompletny i
co ciekawe - nadal gra genialnie.
Generalnie chyba nie dałoby się lepiej zestawić
tej 11-tki. Brakuje jednak ławki rezerwowych :)
Przecież jest ławka rezerwowych. Ślepy jesteś?
Najlepsze jest to, że większość z tej jedenastki
to piłkarze Manchesteru United, a to świadczy o
potędze sir Alexa Fergusona i samego Manchesteru
United, największego obecnie klubu na świecie.
Takimi gimbusami z polski którzy hejtują ten klub
nie warto się przejmować, bo nie mają oni ŻADNEGO
POJĘCIA o futbolu, o historii piłki nożnej. United
też można nie lubić, ale jedno trzeba przyznać,
ten klub przez tyle lat nadal jest najlepszym, jednym
z najlepszych klubów na świecie i cały czas jest
zarządzany przez wielkiego geniusza,
najwybitniejszego fachowca w tej dziedzinie, SIR
ALEXA FERGUSONA.
United jest niesamowite. I choć jestem kibicem innej
drużyny, oddaję wielki szacunek Manchesterowi
United za to, co zrobili i za to, jakie legendy
wytworzyli.
Przecież Cristiano Ronaldo również dorastał pod
okiem Fergusona, to w Manchesterze United zdobył
nagrodę dla najlepszego piłkarza świata, potem po
ostatnim meczu z United w LM podszedł do Fergiego i
przytulili się jak ojciec z synem. Tak samo
Beckham, niegdyś najlepszy skrzydłowy świata,
geniusz futbolu, dalej postać niesamowita, również
dorastał pod okiem Fergusona. I jak ktoś śmie go
krytykować? Tylko dzieci kilkunastoletnie z naszego
nędznego kraju i kibice Liverpoolu to robią, ale
prawda jest taka, że tylko i wyłącznie z
zazdrości, bo nigdy żaden klub nie osiągnie tyle,
co United i żaden klub nie będzie miał przez tyle
lat tylko jednego menadżera, tak jak to ma United -
FERGUSONA.
To niesamowite, że za kilkanaście/kilkadziesiąt
lat zapewne cały czas United będzie w czołówce,
co więcej, to jest obecnie najlepiej zarabiający
klub na świecie, mają najwięcej kasy (ale też i
długi przez właścicieli), United to po prostu
najpotężniejszy klub na świecie w chwili obecnej,
mający fanów w Azji, Ameryce Południowej, na
całym świecie, w każdym zakątku. Co więcej, w
Japonii, Chinach itp mają największy odsetek z
fanów futbolu w tamtych krajach, wszyscy kibicują
United.
Dlatego, hejterzy, zamilczcie, bo nie macie pojęcia
o futbolu.
Pozdrawiam i proszę redakcję tego portalu o
usuwanie prowokujących wpisów nie na temat i spamu,
bo dawno już tego nie robicie i nie dbacie o
porządek w komentarzach. Jeśli zostawia się opcję
możliwości komentowania dla osób niezalogowanych,
to trzeba uwzględnić moderowanie stałe komentarzy,
bo tutaj coraz większa dzieciarnia się robi.
Nawet spoko, a z tego co wiem to lampard ogolem
strzelil juz 199 bramek
Brakuje mi tu tylko Stevena Gerrarda.Z drugiej strony
ciesze się ,że na ławce jest Carra zasłużony
obrońca chodząca legenda.
Jestem kibicem Liverpoolu Fc i nie nienawidzę United
ale ich szanuje bo to wielki klub a klub Z Anfield
dla mnie jest taki sam wielki jak ten z Old Trafford
. Z tym najpóźniejszym bym się nie zgodził bo
równie popularny co wielki jest Real i Barca nie co
mniej jest Bayern .W chwili obecnej dla mnie Bayern
jest potęzniejszy niż United
Co do Lampsa brałem pod uwagę tylko gole strzelone
w lidze.
@ihaiha:
Odnośnie Gerrarda to można dyskutować, no ale
kogoś trzeba było wybrać, a kogoś niestety
wyciąć.
Szkoda że zabrakło miejsca dla dennisa,wiesa,
jamesa, gerrarda
jak wyżej, wszystkich nie zmieścisz...
Szkoda ze nie ma Drogby
Skoro był Giggs ,Lampard ,Scholes to powinien być
też Gerrard. Kenny'ego Dalglisha też bym jeszcze
wrzucił.
A gdzie jest berkamp ? Tez klasa sama w sobie
Berkamp, Dorgba i Cantona za Henriego jak dla mnie :)
Ale to tylko tak sobie dobry ranking :)
I taka tu prawda rośnie ,że tym bardziej krytyczni
i "waleczni" trenerzy tym lepiej to wychodzi :( To
mnie niezbyt cieszy ,ale nie ma to znaczenia.
Ferguson jest tak samo jak np. Clarkson głupkowatym
Anglikiem z drugiej strony mają sobie jakąś
cześć geniuszu w mózgu i odnoszą sukcesy :)
Dołączam się do Obiektywnego - SPRAWDZAJCIE POSTY
I JE KASUJCIE!
Ferguson ma po prostu charakter. Ma milczeć jak
cio.ta jak sędziowie go oszukuję albo inni
trenerzy? Nie wielki sir Alex, on ma charyzmę i
mentalność zwycięzcy, dlatego przez tyle lat
odnosi tak wiele sukcesów. Poza tym, jest bardzo
inteligentny. I jest Szkotem, tak apropo ;>
brak Bergkampa
A gdzie Dwight Yorke i Andy Cole bramkostrzelny duet
MU w latach 90 moglby znalesc sie tez Zola no i
Bergkamp
Ten komentarz nie jest mój, ale zgadzam się z
nim.
Co do ,,hejtingu" na iGolu, wprowadziłbym zasady
takie jak na theblues.pl i zakazał pisania pod takim
samym nickiem jak zalogowany użytkownik.
Kazdy lubi swoj klub. Ja kocham manchester . Fajnie
ze jest duzo pilkarzy z manu. A ferguson to geniusz
nie ma lepszego trenera nie bylo i nie bedzie jak dla
mnie. Kocham ten zespol. Az boje sie co bedzie jak
ferguson odejdzie. W tej jedenasce brakuje mi zoli
swietny pilkarz, brakuje berkampa, yorke,cole, albo
edwin van der sar. Ale to tylko moje zdanie. Kazdy ma
swoje zdanie. Redakcje oggarnijscie tych ktorzy piszo
niezbedne komeny...
a gdzie jest Michael Owen . Swietny napastnik
liverpoolu . Złota piłka w 2001 no gdzie Owen
brak Owena, Gerrarda, Bergkampa, Roja Kina, Van Der
Sara i wielu wielu innych. Mozna by z 10 jedenastek
wystawic
Czemu Ronaldo i Cantona grzeją ławe???