W najciekawszym sobotnim spotkaniu 20. kolejki rosyjskiej Premier Ligi Lokomotiw Moskwa pokonał na własnym stadionie Kubań Krasnodar 4:1. O sukcesie podopiecznych Jurija Siomina zadecydowała fantastyczna gra w ostatnich 20 minutach meczu.
Zawodnicy Lokomotiwu wzięli na graczach z Krasnodaru udany rewanż za porażkę w pierwszej rundzie obecnego sezonu Premier Ligi. Trzy punkty Kubaniowi zapewnił wówczas były zawodnik „Loko”, Haminu Dramani.
Już w czwartej minucie spotkania pomocnik z Ghany zapisał się w protokole meczowym, ponieważ otrzymał żółtą kartkę za uderzenie Syczowa. Po dziesięciu minutach gry po raz pierwszy do wysiłku został zmuszony golkiper gości, Aleksiej Stiepanow, na bramkę którego uderzał Odemwingie. W wyniku tej interwencji bramkarz Kubania doznał kontuzji i musiał opuścić murawę, a zastąpił go Bogdan Kariukin.
Dopiero w 24. minucie gry przebudzili się piłkarze z Krasnodaru. Bramkę strzeżoną przez Guilherme szturmowali dwaj nowi zawodnicy Kubania: Emmanuel Okuduwa i Haruna Babangida, ale Brazylijczyk nie dał się zaskoczyć. W pierwszej połowie meczu widać było w szeregach gospodarzy brak sprzedanego do Evertonu Liverpool, Dinara Bilijaletdinowa. Mocno starali się dwaj napastnicy Lokomotiwu: Dmitrij Syczow i Peter Odemwingie, ale ich dobre akcje były marnowane przez Głuszakowa i Wagnera. Do przerwy nic się nie zmieniło i na tablicy świetlnej widniał rezultat 0:0.
Druga część meczu rozpoczęła się pod dyktando podopiecznych Jurija Siomina. Pięć minut po wznowieniu gry w znakomitej sytuacji spudłował Syczow. W 55. minucie niecelnie głową uderzał po rzucie rożnym Małchaz Asatiani. Po godzinie gry na moskiewskim stadionie zapachniało niespodzianką, bowiem na prowadzenie wyszli zawodnicy Kubania. Artur Tlisow wykorzystał doskonałe podanie Okuduwy i skierował piłkę do siatki Lokomotiwu.
Stracona bramka podziałała na zawodników ze stolicy Rosji jak czerwona płachta na byka. W 68. minucie w poprzeczkę bramki Kubania trafił Odemwingie, ale już 60 sekund później Kariukin nie miał nic do powiedzenia po strzale Syczowa, który wykorzystał zagranie od Janbajewa. Po kolejnych trzech minutach „Loko” wyszli na prowadzenie za sprawą Odemwingie. Nigeryjczyk uderzył głową, futbolówkę podaną przez Wagnera, a golkiper Kubania wyciągnął piłkę już zza linii bramkowej.
Ledwo podopieczni Połgosa Gałtsiana wznowili grę od środka, Lokomotiw przeprowadził kolejną znakomitą akcję. Głuszakow świetnie wypatrzył Razvana Kocisa, a Rumun nie miał żadnych problemów, aby trafić do bramki gości. To pierwszy gol 26-letniego zawodnika w tym sezonie. Od tej pory zawodnikom Lokomotiwu grało się dużo łatwiej, a kolejne sytuacje marnowali Asatiani i Wagner.
Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry brazylijski napastnik kupiony tego lata z Cruzeiro Belo Horizonte otrzymał piłkę od Syczowa i ze spokojem przymierzył w długi róg bramki Kubania, ustalając rezultat spotkania na 4:1 dla Lokomotiwu. W niespełna 20 minut podopieczni Jurija Siomina pozbawili złudzeń gości z Krasnodaru.
W pozostałych sobotnich meczach FK Moskwa zremisowało bezbramkowo z Tomem Tomsk, a Saturn Ramienskoje rozbił Terek Grozny 3:0.
Wynik 0-0 w meczu Tom Tomsk-FK Moskwa woogole nie
odzwierciedla wydarzeń na boisku. Obie drużyny mogły
sięgnąć po komplet punktów, lecz żadnej z stron nie
udało się wywalczyć kompletu punktów. O ile w
pierwszych 45 minutach Tomsk dominował i spokojnie
powinien prowadzić 2-0, 3-0. To dzięki dobrej
dyspozycji Jurija Żewnowa "Obywatele" zachowali
czyste konto. Myślę iż błąd popełnił Miodrag Bożović
który na ławie posadził Edgarasa Cesnauskisa oraz
Igora Stlerkova. Wprowadzenie tych graczy wniosło
dużo ożywiena w drugiej połowie. Najpierw minimalnie
przeszelił Samedov,a poźniej kilka razy Tomsk
poważnie zagroził bramce FK lecz Jurij Żewnow był
dziś dobrze dysponowany. "Zenit" emocji przyszedł z
90 minutą gry. nie licząc jeszcze wcześniejszej 100%
okazji Martina Jakubki. Po dośrodkowaniu groźnie
strzelał jeden z graczy FK, lecz fantastycznie
interweniował uzbecki goalkeeper Tomska Poylakow. No
ale pozostała ostatnia akcja meczu. Znów dobrze
wykonany rzut rożny, i niestety po strzale bodajże
Tarasova piłka trafiła w słupek. Szczeże mówiąc już
widziałem piłkę w bramce niestety jakims cudem piłka
nie trafiła do siatki. Ta sytuacja będzie mi się
śniła po nocach, przynajmniej do meczu z Amkarem do
którego aż 2 tygodnie. Szkoda bo piłkarze Bożovica
mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Niestety brakło trochę szczęścia. Jednakże po
dokładej analizie meczu to Tomsk stworzył sobie
wiecej okazji na bramkę, i tylko dzięki Żewnowowi
wywozimy z Tomska punkt, choć była okazja by zgarnoć
pełną pule. Oby jutro CSKA straciło punkty w
Rostowie.