LM: 'Królewscy’ poza rozgrywkami!


Ponad 80 tys. kibiców zgromadzonych na Santiago Bernabeu przeżyło szok. 'Królewscy' nie zdołali awansować do ćwierćfinału, przegrywając na własnym stadionie z AS Romą 1:2. W pozostałych meczach awans wywalczyły Chelsea Londyn oraz Schalke 04 Gelsenkirchen.


Udostępnij na Udostępnij na

Real Madryt – AS Roma

Większość ekspertów stawiała na awans Realu. Podopieczni Bernda Schustera nie raz udowadniali, że potrafią grać wyjątkowo skutecznie w ofensywie. Dzisiaj postawa gospodarzy okazała się niewystarczająca i 'Królewscy’ ostatecznie przegrali z Romą 1:2.

Mecz rozpoczął się od dominującej przewagi miejscowych. Już w 16. minucie, groźny strzał z rzutu wolnego oddał Baptista, jednak jego uderzenie zostało skutecznie sparowane na rzut rożny poprzez goalkeepera gości.

Chwilę później, pomocnik Realu miał swoją drugą szansę na zdobycie gola, jednak w ostatnim momencie dobrą interwencją wykazał się Doni.

Po chwilowym szoku, do ataku zaczęli przymierzać się przyjezdni. Najpierw strzał Aquilaniego zatrzymał się na słupku, a następnie uderzenie tego samego zawodnika, końcami palców wybronił Casillas.

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym, a gospodarze wiedzieli, że muszą stwarzać sobie dużo więcej sytuacji w obrębie pola karnego rywala, dlatego na drugą część spotkania wyszli z bardziej ofensywnym nastawieniem.

Mimo wszystko, ataki 'Królewskich’ nie przynosiły skutku. W 70. minucie, kibice zwątpili w awans swoich ulubieńców, gdyż drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Pepe.

Podopieczni Luciano Spalettiego dostrzegli swoją szasnę na awans i postanowili zdecydowanie zaatakować. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Już trzy minuty później na listę strzelców wpisał się Taddei, który wykorzystał dokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego Tonetto i precyzyjnym strzałem głową dał prowadzenie przyjezdnym.

’Królewscy’ nie poddali się i zaledwie 3. minuty po bramce gości doprowadzili do wyrównania. Prostopadłe podanie Robinho wykorzystał Raul i ponownie wlał nadzieję w serca kolegów z drużyny na doprowadzenie do dogrywki.

Gdy Real postawił wszystko na jedną kartę, a kibice zgromadzeni na Santiago Bernabeu uwierzyli, że ich ulubieńcy są w stanie strzelić jeszcze jedną bramkę, nadzieję gospodarzy szybko sprostował Vucinic, który w doliczonym czasie gry przypieczętował awans Romy, wykorzystując nieporozumienie pomiędzy Casillasem i defensywą Realu.

Chelsea Londyn – Olimpiakos Pireus

Niespodzianki nie było na Stamford Bridge, gdzie miejscowa Chelsea pewnie ograła swoich rywali z Pireusu aż 3:0.

Fani Chelsea nie musieli długo czekać na pierwszą bramkę. Już w 6. minucie, dokładne dośrodkowanie Lamparda wykorzystał Michael Ballack i Niemiec skutecznym uderzeniem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

W 25. minucie padła druga bramka dla gospodarzy. Tym razem na listę strzelców wpisał się Frank Lampard, który popisał się celnym strzałem z dystansu.

W pierwszej połowie, zdecydowanie dominującą stroną byli gospodarze, którzy przeważali we wszystkich statystykach. Najlepszym odzwierciedleniem przewagi miejscowych może być fakt, iż w pierwszej części meczu, piłkarzom Olimpiakosu nie udało się oddać ani jednego, celnego strzału na bramkę rywala.

Dokładnie w 60. minucie spotkania, awans podopiecznych Avrama Granta przypieczętował Kalou, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i precyzyjnym strzałem nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi gości. W barwach Olimpiakosu pełne 90. minut zaliczył Michał Żewłakow.

FC Porto – Schalke 04 Gelsenkirchen

Prawdziwy dramat przeżyli kibice zgromadzeni na Stadionie Smoka w Porto. Gospodarze strzelili bramkę na 1:0 zaledwie na 4. minuty przed końcowym gwizdkiem arbitra, dogrywka nie wyłoniła ćwierćfinalisty i o awansie musiały zadecydować rzuty karne, w których niespodziewanie lepsi okazali się Niemcy.

Cały spektakl nie był jednostronnym widowiskiem, gdyż oba zespoły atakowały na zmianę. Mimo ciekawego meczu, żadna z drużyn nie była w stanie otworzyć wyniku spotkania.

W 83. minucie za brutalny faul, czerwoną kartką został ukarany Fucile i gdy kilkadziesiąt tysięcy fanów Porto myślało, że już po wszystkim, zaledwie 3. minuty po tym niefortunnym incydencie, gospodarze wyszli na prowadzenie. Genialnym uderzeniem na miarę dogrywki popisał się Lopez.

W dogrywce obie drużyny nieco zwolniły, oczekując na rzuty karne. Zarówno 'Smoki’ jak i 'Niebiescy’ nie byli w stanie strzelić drugiej bramki w całym meczu i dlatego o awansie do ćwierćfinału musiała zadecydować seria 'jedenastek’.

Na nieszczęście miejscowych, w rzutach karnych dużo lepsi okazali się goście, którzy wykorzystali cztery karne, przy zaledwie jednym strzelonym przez zespół Porto i to podopieczni Mirko Slomki zeszli z murawy w dużo lepszych nastrojach, myśląc powoli o przeciwniku, z jakim się spotkają w 1/4 rozgrywek LM.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze