ŁKS znowu wygrywa. PKO BP Ekstraklasa coraz bliżej


Łodzianie zrobili kolejny krok ku krajowej elicie

22 kwietnia 2023 ŁKS znowu wygrywa. PKO BP Ekstraklasa coraz bliżej
Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Do ostatniej sekundy trwały emocje w najciekawszym piątkowym meczu na zapleczu ekstraklasy. ŁKS w doliczonym czasie gry przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść i pokonał Podbeskidzie 2:1. Łodzianie umocnili się na pozycji lidera Fortuna 1. Ligi i są na dobrej drodze, by powrócić do krajowej elity.


Udostępnij na Udostępnij na

Piątkowe spotkanie miało dać odpowiedź na pytanie, czy podopieczni Kazimierza Moskala złapali tylko chwilowy spadek formy. W dwóch ostatnich ligowych meczach rozgrywanych na wyjeździe ełkaesiacy przywieźli tylko dwa oczka. Chociaż rywale nie należeli do najłatwiejszych (dobrze punktujący Górnik Łęczna i będący na fali Bruk Bet), to dorobek ten przyjęto z lekkim rozczarowaniem. Ełkaesiacy źli byli zwłaszcza ze straty punktów w Niecieczy. Starcie z Podbeskidziem miało zatem pomóc „Biało-czerwono-białym” powrócić na właściwe tory.

Sędziowski spisek czy niefrasobliwość w defensywie ŁKS-u?

Przed meczem sporo mówiło się o kontrowersjach wokół rzutów karnych dyktowanych przeciwko ŁKS-owi w ostatnich kolejkach. W dziewięciu tegorocznych spotkaniach z udziałem „Rycerzy Wiosny” odgwizdano aż osiem jedenastek dla drużyn mierzących się z liderem Fortuna 1. Ligi. Co więcej, większość z tych decyzji została podjęta po konsultacji arbitrów z zespołem VAR. To wszystko sprawiło, że w środowisku kibicowskim ŁKS-u zaczęto mówić o rzekomej zmowie sędziowskiej przeciwko łódzkiemu klubowi. Neutralni obserwatorzy pierwszoligowych zmagań zwracali z kolei uwagę, że kolejne rzuty karne to efekt wyjątkowej niefrasobliwości w szeregach obronnych łodzian.

Co pomyślałem, gdy arbiter podejmował decyzję o podyktowaniu jedenastki? Neverending story… Kiedy zaczyna się sprawdzanie i czekanie na decyzję VAR, to już zwiastuje kłopoty. Trener Kazimierz Moskal o rzucie karnym w meczu z Podbeskidziem.

Zwolennicy teorii spiskowej mogli utwierdzić się w swoim przekonaniu już na początku drugiej połowy wczorajszego spotkania. Prowadzenie w meczu objęło bowiem Podbeskidzie, a goście zdobyli bramkę – a jakżeby inaczej – po rzucie karnym podyktowanym przeciwko gospodarzom. Zanim sędzia Damian Kos wskazał jednak na wapno, dokonał weryfikacji spornej sytuacji. W opinii arbitra przewinienia dopuścił się Pirulo, który zablokował ręką strzał jednego z zawodników Podbeskidzia. Decyzja arbitra wywołała falę gwizdów ze strony łódzkiej publiczności, a poirytowany Hiszpan przez dłuższy moment z niedowierzaniem kręcił głową.

Ta ostatnia minuta…

ŁKS po raz kolejny w tym sezonie pokazał jednak, że walczy do końca. Łodzianie po utracie gola rzucili się do huraganowych ataków i po kwadransie doprowadzili do wyrównania. Ełkaesiacy nie poprzestali na tym i dopięli swego w doliczonym czasie gry. W zamieszaniu podbramkowym ostatecznie piłkę do własnej bramki skierował Rodriguez. Powtórzyła się zatem historia z 12 marca. Właśnie wtedy w bliźniaczych okolicznościach „Biało-czerwono-biali” wyszarpali zwycięstwo nad Stalą Rzeszów. Te punkty w końcowym rozrachunku mogą mieć kolosalne znaczenie.

Amerykański sen ŁKS-u

Zwycięstwo łodzian otwiera im autostradę do PKO Bank Polski Ekstraklasy. Ełkaesiacy utrzymują bezpieczny dystans nad grupą pościgową, do tego posiadają korzystny bilans starć z innymi pretendentami do awansu. W Łodzi z niecierpliwością czekają teraz na pojedynek z Wisłą Kraków, który będzie zwieńczeniem nadchodzącego długiego weekendu majowego. Ewentualne niepowodzenie w tym meczu nie powinno jednak przeszkodzić ŁKS-owi w osiągnięciu celu.

Awans do krajowej elity może mieć duże znaczenie w kontekście dalszej przyszłości klubu. Od jakiegoś czasu mówi się o nadchodzących zmianach właścicielskich. Nowym większościowym udziałowcem klubu ma zostać Amerykanin Philip Platek. Chociaż w oficjalnych komunikatach zapewniano, że wejście nowego inwestora do klubu nie jest uzależnione od sportowego sukcesu, to w kuluarach słychać, że awans ułatwi finalizację sprawy. Nie jest tajemnicą, że Amerykanie chętniej zaangażują się w przejęcie klubu, gdy będą mieć zagwarantowane dodatkowe wpływy do klubowego budżetu z umów sponsorskich wynikających z gry w krajowej elicie.

Derby Łodzi już jesienią?

Wszystko wskazuje więc na to, że ŁKS wychodzi na prostą, co jeszcze nie tak dawno wcale nie było oczywiste. Gdy niemal dokładnie rok temu otwierano pełny stadion przy al. Unii Lubelskiej 2, marzono o powrocie do PKO BP Ekstraklasy. Pierwszoligowi rywale szybko zweryfikowali jednak mocarstwowe plany łodzian. Dlatego zakładano, że trwający sezon będzie okresem przejściowym, w którym uporządkowane zostaną finanse klubu. Powracający do Łodzi Kazimierz Moskal miał scementować będącą w rozsypce drużynę i dopiero za rok powalczyć o wyższe cele. Kolejny raz okazało się jednak, że Fortuna 1. Liga potrafi być nieprzewidywalna. Dziś wielce prawdopodobny wydaje się scenariusz, że już jesienią powrócą piłkarskie derby Łodzi. Nie tylko fani z miasta włókniarzy już zacierają ręce na myśl o tych pojedynkach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze