Liga Konferencji Europy – czas finalnych rozstrzygnięć


Kto wygra ćwierćfinałowe dwumecze?

7 kwietnia 2022 Liga Konferencji Europy – czas finalnych rozstrzygnięć
talksport.com

Już w czwartek odbędą się cztery bardzo interesujące dwumecze, które wyłonią półfinalistów nowych europejskich rozgrywek. Kto awansuje do półfinałów LKE? Jak zapowiadają się starcia ćwierćfinałowe, kto jest faworytem i na kogo warto patrzeć?


Udostępnij na Udostępnij na

Liga Konferencji Europy wkracza w finalną fazę. Przed nami cztery emocjonujące dwumecze, które wyłonią półfinalistów pierwszej edycji rozgrywek. Zmierzą się w nich zarówno wielkie europejskie kluby, jak i mniejsze pochodzące z lig uznawanych za egzotyczne. To właśnie wśród nich znajduje się pierwszy w historii zwycięzca LKE. Przyjrzyjmy się tym parom i dowiedzmy się, jak prezentują się drużyny przed meczem, kto jest faworytem i na kogo warto zwrócić uwagę.

Roma – Bodo czas na rewanż

Jeśli przeciętny kibic ma z czegoś kojarzyć LKE, to bardzo prawdopodobne, że właśnie ze starcia grupowego Romy z Bodo/Glimt. Norwegowie nieoczekiwanie wygrali aż 6:1, czym zszokowali cały piłkarski świat. Czy dzisiaj włoska drużyna da radę zrewanżować się na Bodo?

Roma – czy będzie redemption?

Jose Mourinho w końcu znalazł idealny sposób gry dla rzymskiego zespołu. Roma pod jego wodzą nie przegrała żadnego z ostatnich dziesięciu meczów ligowych, po drodze wygrywając m.in. z Atalantą czy z Lazio. Dzisiaj „Wilkom” brakuje tylko pięć punktów do zajmującego czwartą lokatę Juventusu, a co za tym idzie, powrotu do Ligi Mistrzów. Nie wiadomo, jak ta zmiana sytuacji ligowej klubu wpłynie na jego podejście do gry w LKE.

Roma to drużyna, której siła leży w kolektywie. Mimo to warto wymienić kilku zawodników, na których szczególnie warto zwrócić uwagę. Pierwszym i też najbardziej oczywistym jest Tammy Abraham. Napastnik Romy rozkwitł w drugiej połowie sezonu i już powszechnie uważa się go za jednego z najlepszych napastników Serie A. W LKE też radzi sobie fantastycznie, strzelił aż osiem goli i pozostaje królem strzelców rozgrywek. Drugim piłkarzem, którego warto obserwować, jest Lorenzo Pellegrini. Kapitan Romy od początku sezonu gra fantastycznie. Pomimo licznych problemów zdrowotnych Włoch jest jednym z najskuteczniejszych piłkarzy „Giallorossich”. Ale w przypadku takiego piłkarza jak Pellegrini skuteczność nie pozostaje tak ważna jak umiejętność rozgrywania czy tworzenia akcji, a w tym wychowanek Rzymian jest jednym z najlepszych w Serie A.

Bodo/Glimt – piękny sen trwa nadal

Piłkarze z Norwegii są pięknym przykładem futbolowego romantyzmu. Drużyna, o której przed sezonem słyszało niewielu, pokonała na swojej drodze kilka wielkich europejskich marek. Dziś stanie do kolejnego pojedynku z AS Roma. O tym, jak radzi sobie w tym sezonie, jakie są oczekiwania i na kogo warto zwrócić szczególną uwagę zapytałem eksperta od skandynawskiej piłki – Macieja Szełęgę. Oto, czego się dowiedziałem.

Tegoroczny sezon jest dla Norwegów kolejnym sprawdzianem. W trakcie ostatnich paru miesięcy Glimt znów utraciło kilka znaczących postaci (Lode, Berg, Bjorkan oraz Botheim, o którego powrocie jest coraz głośniej), ale wciąż gra na miarę oczekiwań. Ekipę Knutsena obserwuję już od dobrych paru lat, a wciąż mam problem z ustaleniem jej sufitu. B/G gra otwarty, ofensywny futbol. Najczęściej w systemie 4-3-3, który stał się jego znakiem firmowym. To taktyka, w której najlepiej odnajdują się gracze tacy jak Ola Solbakken oraz Amahl Pellegrino – szybcy skrzydłowi, którzy uwielbiają schodzić do środka na wzór Arjena Robbena. Oprócz tego bardzo przyjemnie patrzy się na rozwój Hugo Vetlesena, wszechstronnego pomocnika, który w ostateczności zagra nawet na skrzydle. Bodø/Glimt to przede wszystkim kolektyw, ale gracze, których wymieniłem, błyszczą w ostatnim czasie najjaśniej.

Możemy więc oczekiwać dobrego widowiska ze strony Bodo, które pierwszy mecz zagra na swoim stadionie.

Gdybym miał wskazywać faworyta, postawiłbym na AS Roma. Nie jest to jednak zdecydowany faworyt, a raczej stosunek szans przedstawiłbym jako 60:40%. O tym, kto zbliży się do awansu, dowiemy się już dzisiaj wieczorem.

Leicester – PSV – nieoczywisty hit czwartku

Starcie dwóch bardzo mocnych drużyn. Z jednej strony uznana holenderska marka, a z drugiej jedyny reprezentant najsilniejszej ligi świata w rozgrywkach LKE. Kto wyjdzie z tego starcia zwycięsko?

Leicester City – „Lisy” ruszają na podbój Europy

Leicester od kilku lat zadomowiło się w czołówce ligi angielskiej, choć powtórny awans do Ligi Mistrzów wciąż pozostaje poza jego zasięgiem. Dużym zaskoczeniem było natomiast odpadnięcie zespołu Brendana Rogersa już w fazie grupowej Ligi Europy. Kosztem Anglików awans wywalczyły sobie Napoli oraz Spartak Moskwa. Leicester musiało zadowolić się jedynie awansem do LKE, w którym obok Romy jest głównym faworytem do końcowego triumfu.

Leicester jako klub z Premier League może pochwalić się największym budżetem z uczestników LKE, a co z tym idzie – wieloma wielkimi gwiazdami. Jedną z nich jest na pewno Jamie Vardy. Człowiek instytucja, jedna z twarzy mistrzowskiego Leicester z 2016 roku. Czy dziś poprowadzi swój zespół do pierwszego w swojej karierze półfinału europejskiego pucharu? Na pewno może to bardzo przybliżyć. Drugą postacią jest dla mnie Kasper Schmeichel. Duńskiego golkipera od dawna kojarzy się nie tylko ze jego sławnym ojcem, ale też z pewnymi występami w bramce „Lisów”. Z nim za plecami piłkarze Leicester mogą być pewni, że rywal nie będzie miał w ofensywie łatwego zadania.

Czy Leicester stać na pokonanie rywali z Holandii? Moim zdaniem tak, i to z dużą pewnością. Z całym szacunkiem dla PSV, ale angielska drużyna będzie niezmiernie trudna do powstrzymania.

PSV – drużyna nieoczywista

Mało kto z nas ogląda na co dzień Eredivise i można by odnieść wrażenie, że jest to liga kompletnie zdominowana przez Ajax Amsterdam. Jednak są w niej też inne bardzo ciekawe drużyny pełne młodych talentów. PSV jest niewątpliwie jedną z nich. Jeszcze niedawno barwy klubu reprezentowali tacy piłkarze jak Donyll Malen czy Denzel Dumfries, którzy dziś grają na najwyższym europejskim poziomie. Samo PSV w tym sezonie radzi sobie dobrze, obecnie zajmując drugie miejsce w tabeli, cztery punkty za Ajaksem. Czy przełoży dobrą formę na spotkanie z Leicester?

Jeśli chodzi o najważniejsze postacie Holendrów, warto wspomnieć tu przede wszystkim o Codym Gakpo i Nonim Madueke. Ci dwaj zdolni skrzydłowi są objawieniem obecnego sezonu ligi holenderskiej. Gakpo zdobył już 21 goli oraz dorzucił dziewięć asyst w 22 spotkaniach, co daje wynik naprawdę trudny do pobicia. Z kolei młody Anglik, Madueke, może pochwalić się aż 14 trafieniami i trzema asystami. Moim zdaniem jeśli PSV ma stawić opór Anglikom, to ta dwójka będzie miała w tym czynny udział.

Olympique Marsylia – PAOK – dla takich meczów powstała LKE

Spotkanie, które na pierwszy rzut oka wydaje się dość jednostronne. W końcu mówimy tu o meczu pomiędzy wielką firmą francuskiego futbolu, a klubem z peryferii piłki nożnej, bo aż z Grecji. Czy to spotkanie naprawdę będzie aż tak jednostronne?

Olympique Marsylia

O to, jak radzi sobie w tym sezonie zespół z Marsylii, zapytałem jednego z największych znawców francuskiego futbolu na polskim Twitterze, czyli @Trojkolorowa_. Oto, czego się dowiedziałem.

Jeśli chodzi o Marsylię w tym sezonie, to jest to bardzo specyficzna drużyna. Naprawdę bardzo rzadko udaje jej się zagrać kilka spotkań z rzędu na dobrym poziomie, ba, nawet trudno o dwa. Teraz notuje serię pięciu zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Nie sposób przewidzieć, co zademonstruje OM w następnym meczu. Sampaoli to trener, który zmienia taktykę ze względu na rywala. Chyba żaden klub w tym sezonie nie ma tak wielkiej rotacji jak Marsylia, która co mecz gra innym zestawieniem, często szalonym, jak na przykład czterech środkowych obrońców w bloku defensywnym, a do tego bardzo wysoko wychodzący Pau Lopez. Bramkarz OM na początku spotkania wychodzi spokojnie na 30 metr i rozgrywa piłkę, liczy się przede wszystkim kontrola. Sampaoli lubi rzucać zawodników nie na swoich nominalnych pozycjach i sami piłkarze momentami się już w tym wszystkim gubią. Dobre wyniki to tylko przykrywka dla słabej gry. Marsylia jest druga w tabeli, chociaż gra by na to nie wskazywała, ale wyniki bronią Sampaolego, gdyby nie to, na pewno nie pracowałby już na Velodrome.

Główne postaci w Marsylii

Główną postacią w OM jest oczywiście Dimitri Payet, jednak i on często odczuwa rzucanie po pozycjach, a to fałszywa „dziewiątka”, a to „dycha”, a to lewe skrzydło. Oczywiście nie można zapomnieć o innej ważnej postaci, czyli Arku Miliku, który jest w naprawdę świetnej formie, ale on też, jak się można domyślić, odczuwa rotację w składzie i nawet gdy zagra dobre spotkanie, to i tak może być posadzony w następnym na ławce. Nie ma więzi między Sampaolim a zawodnikami. Warto też wspomnieć o linii pomocy. Gerson to piłkarz, który pierwszą część sezonu w Marsylii miał bardzo słabą, teraz jednak stanowi o sile i daje też dobre liczby. Guendouzi przeżywa chyba najlepszy okres w karierze, widać, że znalazł swoje miejsce na ziemi, a Kamara, czyli najbardziej wycofany z pomocników, sprawnie asekuruje obrońców, gdy trzeba bronić, i wchodzi do środka bloku defensywnego, zaś w fazie ataku przechodzi do linii pomocy.

PAOK – grecki underdog

O drużynie z Grecji przeciętny kibic nie wie zbyt wiele. Myśląc o lidze greckiej, prędzej przyjdzie mu do głowy Olimpiacos czy AEK, w którym występują Polacy. Tymczasem w tym sezonie PAOK walczy o mistrzostwo Grecji, obecnie zajmując drugie miejsce za Olimpiacosem. W drużynie dowodzonej przez trenera Ravzana Lucescu znajduje się wielu ciekawych piłkarzy. Wśród nich na pewno wymienić należy Jasmina Kurticia. Ten znany z włoskich boisk pomocnik jest obecnie najlepszym strzelcem PAOK-u z 15 trafieniami na koncie. Czy w starciu z Marsylią dopisze kolejne? Przekonamy się już dzisiaj.

Moim zdaniem faworyt w tym pojedynku jest oczywisty. Jednak sport, a zwłaszcza piłka nożna, często z logiką ma niewiele wspólnego i Dawid pokonuje Goliata. Mimo wszystko zdecydowanym faworytem jest Marsylia.

Feyenoord – Slavia Praga – pojedynek dla koneserów

Jedyne z ćwierćfinałowych starć, w którym nie zagra żadna wielka europejska marka, choć nie musi to wcale oznaczać złego widowiska. Oba zespoły w ostatnich latach potrafiły zachwycić swoją grą na europejskim podwórku i nic nie stoi na przeszkodzie, aby to właśnie tam miał dzisiaj rozegrać się najciekawszy pojedynek.

Feyenoord – drugi z holenderskich pretendentów

O tym, że o awans do półfinału europejskich rozgrywek będą walczyć dwa zespoły z Niderlandów, mało kto pomyślałby przed sezonem. Tak się jednak stało i oprócz wspomnianego wcześniej PSV jest jeszcze Feyenoord. Obecnie zajmujący trzecią lokatę w tabeli ligowej nie ma już szans, aby włączyć się w walkę o tytuł mistrzowski. Wciąż natomiast gra jednak w Europie i to tutaj może odnieść swoje największe sukcesy w tym sezonie.

Mówiąc o Feyenoordzie, musimy wspomnieć o kilku zawodnikach, w tym m.in Guusie Tillu czy Luisie Sinisterze. Till to młody holenderski pomocnik, który w tym sezonie zdobył aż 14 goli w lidze. Pomocnik stanowi o sile swojego zespołu i to m.in. od jego dyspozycji dzisiaj zależeć będzie gra Holendrów. Drugim piłkarzem jest Luis Sinisterra. Kolumbijski skrzydłowy o ponad naturalnej szybkości i dobrej technice. W obecnym sezonie wpisał się na listę strzelców aż 11 razy, co stanowi drugi najlepszy wynik w drużynie Feyenoordu.

Slavia Praga – czy to będzie ten sezon dla Czechów?

Poprzedni sezon w rozgrywkach Ligi Europy był dla Czechów niczym piękny sen, z którego zostali wybudzeni dopiero w ćwierćfinale. Od tego czasu jednak trochę się zmieniło. Z klubu odeszło kilku utalentowanych zawodników, na ich miejsce trafili nowi. Czy tym razem dojdą do półfinału?  Pierwszy mecz, rozgrywany na wyjeździe może okazać się kluczowy. Czeski zespół może pochwalić się kilkoma ciekawymi piłkarzami. Kto to taki?

Wyróżniłbym z nich Ondreja Lingra. Ten bramkostrzelny pomocnik – ma na koncie już 13 trafień w lidze – jest określany jedną z ciekawszych postaci w czeskiej piłce i ciekawe, jak zaprezentuje się przeciwko rywalowi z Holandii na wielkiej europejskiej scenie. Pomoże mu w tym na pewno reszta zespołu, stanowiąca prawdziwy kolektyw.

sport.aktualne.cz

Czesi na krajowym podwórku toczą jeszcze ciężkie boje z Viktorią Pilzno o to, kto zdobędzie tytuł mistrzowski, i w tym upatrywałbym szansy dla Feyenoordu, którego nazwałbym faworytem tej rywalizacji. Podobnie jak z meczem Roma – Bodo nie wskazałbym tu jednak bardzo wyraźnego faworyta, gdyż oba zespoły prezentują podobny poziom.

***

Jak widać, czekają nas bardzo emocjonujące pojedynki, w których wydarzyć może się bardzo wiele. Bo to właśnie o to, aby takie mniejsze zespoły jak Bodo czy PAOK mogły zmierzyć się z europejską czołówką, chodzi w LKE.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze