Rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów weszły już w decydującą fazę. Ostatnie trzy spotkania zadecydują o tym, które z drużyn zdołają awansować do kolejnej rundy rozgrywek. Z pewnością najciekawiej zapowiadającym się wydarzeniem 4. kolejki środowych spotkań jest mecz Liverpoolu z Olympique'iem Lyon.
Niespodziewanie to właśnie francuska drużyna jest liderem grupy E. Piłkarze z Lyonu zgromadzili do tej pory dziewięć punktów na swoim koncie i wyprzedzają Liverpool aż o sześć oczek. Angielska drużyna swoją grą nie zachwyca ani w rozgrywkach Ligi Mistrzów, ani w Premiership. Coraz częściej w mediach pojawiają się plotki o zwolnieniu Rafy Beniteza, który wciąż nie może doczekać się sukcesu w krajowych rozgrywkach. W drugim meczu tej grupy Fiorentina podejmie na własnym boisku drużynę Debreczyna. Mistrz Węgier w poprzednich trzech spotkaniach nie zdobył ani jednego punktu, natomiast Fiorentina zgromadziła ich sześć, przegrywając tylko z Olympique’iem Lyon. Jeżeli zatem dzisiejszego wieczora włoska drużyna pokona Debreczyn, a podopieczni Claudea Puela wygrają z Liverpoolem, możemy być świadkami nie lada sensacji już w fazie grupowej, gdyż za taką trzeba byłoby uznać ewentualną porażkę „The Reds” jeszcze przed 1/8 finału.
Zdecydowanie najciekawsza sytuacja panuje w grupie F, gdzie wszystkie cztery zespoły mają równe szanse na awans. Na razie największy zawód sprawiają dwaj wielcy faworyci, czyli Barcelona oraz Inter Mediolan. Ci pierwsi przegrali w ostatniej kolejce na własnym boisku z Rubinem Kazań, natomiast podopieczni Jose Mourinho w tej edycji Ligi Mistrzów nie odnieśli jeszcze zwycięstwa, notując trzy remisy. To właśnie włoska drużyna niespodziewanie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ze stratą jednego punktu do liderującego Rubinu. Nie ma wątpliwości, że upokorzona w ostatniej kolejce Barcelona zrobi wszystko, aby zrewanżować się drużynie mistrza Rosji za kompromitującą porażkę na Camp Nou.
Najbardziej rozczarowujący zespół tej edycji Ligi Mistrzów, Glasgow Rangers, zmierzy się w wyjazdowym spotkaniu z wiceliderem grupy G, Unireą. Rumuński zespół zaskakuje wspaniałą formą i kto wie, może zdoła awansować do kolejnej rundy rozgrywek. Szkotom natomiast pozostaje już chyba tylko walka o honor i zachowanie twarzy, gdyż zdobycz jednego punktu oraz bilans bramkowy 3-9 w trzech meczach z pewnością nie dają dużych nadziei na wywalczenie miejsca w pierwszej dwójce. Zdecydowanie odmienne nastroje panują za to w ekipie Sevilli. Hiszpańska drużyna pewnie prowadzi w tabeli z dorobkiem dziewięciu punktów i przewagą aż pięciu oczek nad drugą Unireą. W dzisiejszym spotkaniu Andaluzyjczycy zmierzą się z niemieckim VfB Stuttgart.
W grupie H Ronald Koeman znów będzie starał się zatrzymać prowadzony przez Arsene Wengera Arsenal Londyn. „Kanonierzy” trzy punkty w poprzednim starciu z AZ utracili w ostatniej minucie, teraz zrobią wszystko, aby podobna sytuacja nie miała miejsca. W ostatnim meczu Standard Liege zmierzy się z Olympiakosem Pireus. Z pewnością wygrana greckiej drużyny mocno przybliżyłaby ją do awansu, gdyż do tej pory podopieczni Bozidara Bandovica punkty stracili jedynie w spotkaniu z Arsenalem.