Święta, święta i po świętach. Niektórzy zadbali o to, żeby ich koledzy po fachu (czytaj boiskowi rywale) mieli udaną Wielkanoc, inni sprawili prezenty sami sobie, ale zdarzali się też tacy, którym jajko zaszkodziło, albo tacy, którzy zasłużyli na obrzucenie zgniłymi jajami. Podsumowując, dzisiaj w krucjacie będzie trochę nastrojowo. Jednak jak przystało na schemat cyklu, pewne kanony muszą być utrzymane. Jaj nie zabraknie.
Podbeskidzie – Korona
W ostatnich dniach niektórzy dziennikarze zaczęli mocno wpychać Macieja Korzyma do reprezentacji Polski. Sam „Korzeń” nie lubi zbytnio zabierać głosu w mediach, ale szybko strzeloną bramką powiedział, że jest na to gotowy. Gorzej było z grą, bo tym razem jakoś nie przekonał swoją postawą, że może być silnym punktem drużyny Waldemara Fornalika. Czyżby myślami był już przy świątecznym jajku? Chyba całej drużynie udzielił się świąteczny nastrój, bo ta, zamiast dążyć do zdobycia kolejnych goli, pozwoliła sobie strzelić bramkę na 1:1. Wielkanocna uprzejmość?

Swoją drogą, zdobywcy obu bramek w tym spotkaniu, czyli Korzym i Demjan, liczą się poważnie w walce o koronę króla strzelców. Mają w tej chwili po osiem trafień na swoim koncie. A kiedyś taki Marek Koniarek czy Maciej Śliwowski strzelali po 25 goli w sezonie…
Górnik – Widzew
Wynik 3:1 – zasłużony. Trzecie miejsce Górnika – zasłużone. Status jednego z najlepszych środkowych pomocników ligi polskiej Aleksandra Kwieka – zasłużony. Ligowy byt Widzewa – niezasłużony. Ale co tam, kto jest w tej lidze idealny, niech pierwszy rzuci zgniłym jajkiem w widzewiaków.
W tym meczu potwierdziła się jeszcze jedna rzecz. Ireneusz Jeleń udowodnił tezę, że bramki strzela tylko od święta. Oby do majówki!
Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @GIgnatowski
Piast – Jagiellonia
Piast w pucharach? Zejdźmy na ziemię. Gdyby to mogło być prawdą, to gliwiczanie zrobiliby z białostoczan jajecznicę. Może i tak by się stało, gdyby nie wiecznie młody Tomasz Frankowski, który strzelił bramkę numer 167 w polskiej ekstraklasie. Szkoda tylko Darka Treli, jednego z najlepszych bramkarzy ligi, który ze względu na czerwoną kartkę nie przekona selekcjonera, że zasługuje na miejsce w kadrze bardziej niż Przemek Tytoń. A rzut karny? Nie, tego nie szkoda. Trzeba umieć wykorzystywać piłki meczowe, jeśli się tego nie robi, to nie ma co marzyć o pucharach. A gdyby mimo to Piastowi udało się wywalczyć promocję do europucharów, to oznaczałoby, że ekstraklasa robi sobie z kibiców jaja.
GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław
Mistrz Polski (to nie prima aprilis!) przyjechał do Bełchatowa, żeby… no właśnie. W zwycięstwo wrocławian nikt od początku nie wierzył. Drużynę Stanislava Levy’ego już przed meczem z czystym sumieniem można było obrzucać jajkami. Zgniłymi oczywiście. Ot tak, profilaktycznie.
A co z Bełchatowem? Do utrzymania jeszcze baaaardzo daleko, szczególnie że już w następnej kolejce Kamil Kiereś będzie musiał się zmierzyć z drużyną, która ma pomysł na grę. Mowa o Koronie Kielce. Może pomysł Leszka Ojrzyńskiego nie jest zbyt wyszukany, ale jest. To powinno wystarczyć na pierwszy puszczony gol Zubasa w lidze polskiej. W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla bełchatowian może się okazać…
Polonia – Legia

Polonia Warszawa! Piłkarze tego klubu będą już tylko słabsi, bo według doniesień będą się odżywiali kanapką z chlebem. Chociaż za tydzień jadą do Łodzi, to może pewien życzliwy mieszkaniec tego miasta wskaże im miejsce, gdzie rośnie szczaw. Sytuacja w klubie z ulicy Konwiktorskiej jest podobno tragiczna i nawet kibice nie są w stanie udawać, że wierzą w cokolwiek, i zamiast kibicować, zaczęli się awanturować na stadionie.
Są tacy, którzy mówią, że ten mecz był dobry, że stał na wysokim poziomie i można być zadowolonym z gry poszczególnych piłkarzy. Jednak tym ekspertom chyba zaszkodziło jajko albo przekąskę popili nieodpowiednim trunkiem. Mecz był przeciętny, jak na derby Warszawy i pojedynek dwóch drużyn walczących o miejsce na podium, był zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Śledź Oddech Futbolu na Facebooku
Zagłębie – Ruch
Bez Pawłowskiego Zagłębie nie wygrywa. Wiemy o tym. Teraz miało być inaczej, bo Adrian Błąd zagrał naprawdę dobrze, a przy tym też skutecznie. Wydawało się, że uda się zdobyć choćby jeden punkt, a tu w ostatniej minucie surprise! Smektała strzela gola i trzy punkty jadą do Chorzowa. Jak widać, na jajku też można sobie połamać zęby.
Patrząc na to z innej perspektywy – dobrze, że Ruch wygrał. Piłkarze mieli okazję oddać hołd zmarłemu niedawno Jerzemu Wyrobkowi. Piękny gest, „Niebiescy”, piękny gest.
Kojarzycie już nazwisko Starzyński? Zapamiętajcie je. Filip Starzyński występuje od jakiegoś czasu w pierwszym składzie Ruchu. Nie gra może nadzwyczajnie, ale widać, że ma dużo swobody w poczynaniach ofensywnych. Jak nabierze więcej doświadczenia, to pewnie będzie wyróżniającym się piłkarzem T-Mobile Ekstraklasy.
Pogoń – Lech
Lech myślał, że jego świątecznym jajkiem będzie wygrana z Pogonią Szczecin, jednak „Portowcy” na boisku przypominali pustą wydmuszkę. Ale cóż, kto ostatni, ten zjada skorupki.
Najlepszym obrazkiem tego spotkania była śnieżka rzucona w twarz Gergo Lovrencsisa. Oczywiście nie pochwalamy, ale skoro w lany poniedziałek był mróz, to w ruch poszły śnieżki. Ciekawe, czy Węgier uszanuje polską tradycję. Prawdziwa zabawa byłaby wtedy, gdyby policja w ramach interwencji użyła armatek wodnych.
Wygłodniały Greg wyglądał świąt z
utęsknieniem. Wreszcie Król miał zrobić przelew i
konto naszego sympatycznego krzyżowca miało znów
wypełnić się złotówkami. Niestety, monarcha
zrobił templariusza w jajo. Zrozpaczony Greg
złapał za ostatnią butelkę wypełnioną magicznym
niebieskim płynem, przelał jej zawartość przez
lekko zzieleniałą kromkę chleba i duszkiem wypił
z brudnego kubka, który dostał od kurtyzany ze
swojego obozu. Sympatyczny krzyżowiec nie miał już
ani jednej butelki niebieskiego eliksiru. Skandal
stał się faktem.