W 11. kolejce Liga Sagres nie spotkamy się z klasykiem na miarę meczu Porto – Benfica. Nie oznacza to jednak, że nie będzie ciekawie. Na uwagę zasługuje chociażby mecz Vitorii Guimaraes ze Sportingiem Braga.
O sześć punktów
Obydwie drużyny są na dwóch bardzo odległych od siebie biegunach. Gospodarze są obecnie wiceliderem w ligowej tabeli. Trener Manuel Machado i jego piłkarze są wręcz noszeni przez swoich fanów na rękach. Przy odrobinie szczęścia i dobrze wykorzystanym okienku transferowym Vitoria może być rewelacją na zakończenie sezonu. Braga zaś serwuje swoim kibicom istną sinusoidę uczuć. Kiedy w końcu wygrała w Lidze Mistrzów, fatalnie spisuje się na krajowym podwórku. Będzie to spotkanie z gatunku tych o sześć punktów. Vitoria może umocnić się w czołówce, a Braga musi wygrać, by wrócić do walki o czołówkę. Nam pozostaje się tym wszystkim pasjonować.
Odbudowa Lizbony
Złe wrażenie po ostatniej kolejce będą chciały zatrzeć dwie lizbońskie firmy, Sporting i Benfica. Dla Benfiki mecz z ostatnim w tabeli Naval będzie idealną okazją do zaaplikowania kilku bramek i w jakiś sposób zadośćuczynienia kibicom za beznadziejną porażkę z FC Porto. Sporting zaś zmierzy się z Academiką Coimbra i pewne jest, że nie będzie to dla nich łatwy mecz. Tym bardziej, że nie zagra Maniche zawieszony na dwa spotkania po czerwonej kartce, którą otrzymał w rywalizacji z Vitorią. Tylko wygrane pozwolą piłkarzom jednych i drugich na marzenia o powrocie do walki o mistrzostwo.
Spokój lidera
Ze spokojem do kolejnego spotkania podchodzi zaś ligowy dominator, FC Porto. Tym bardziej, że rywal nie wydaje się zbyt wymagający. Będzie nim beniaminek Portimonense. Kibice w ostatnim czasie nie mieli jednak w głowie futbolu, a sprawy związane z transferami. Coraz głośniej mówi się o odejściu Jorge Fucile, a w szczególności Givanildo Hulka. Na szczęście dla fanów z Estadio do Dragao piłkarze powiedzieli, że dobrze czują się w biało-niebieskich barwach. Ciekawe czy tak samo będą się czuli, gdy dostaną oferty z największych klubów świata? Przekonamy się o tym zapewne w wakacje przyszłego roku.
Portimonense będzie w tym spotkaniu grało tak, by otrzymać jak najniższy wymiar kary. Trudno się spodziewać, że drużyna, która straciła w tym sezonie najwięcej goli, pokona lidera, który tych goli najwięcej strzelił. Piłka jest jednak tak przewidywalna, że na stadionie w Porto mogą dziać się różne zwariowane rzeczy. Zapewne znów bez udziału naszego Pawła Kieszki.