19. kolejka Liga Sagres potwierdziła ogromny kryzys w Sportingu Lizbona i świetną formę FC Porto oraz Benfiki. Wbrew doniesieniom wielu polskich serwisów, Sporting Braga nie był w swoim spotkaniu beznadziejny.
To właśnie mecz Bragi z Porto był uznawany w portugalskich mediach za hit tej serii gier. Nie można się temu dziwić, bo lider przyjechał na boisko drużyny, która w ostatnich tygodniach grała nieźle, a poza tym szykuje się do meczu z Lechem Poznań. W wielu polskich mediach gra podopiecznych Domingosa Paciency była opisywana jako beznadziejna. Czy słusznie? Raczej nie, bo czwartkowy rywal Lecha grał z najmocniejszą portugalską drużyną w tym sezonie. Plusem w grze zespołu Paciency było skuteczne bronienie się przed Givanildo Hulkiem. Brazylijczyk, który zdobywa gole praktycznie w każdym meczu, tym razem nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Podobny wariant zostanie zapewne zastosowany w meczu z Lechem, gdy skutecznie będzie trzeba bronić się przed Artjomsem Rudnevsem. Porto miało, na swoje szczęście, tego dnia w swoich szeregach niesamowitego Nicolasa Otamendiego. Defensor strzelił dwie bramki i pokazał, że umie szukać piłki w polu karnym rywala. Liczymy na to samo ze strony Manuela Arboledy.
Zwycięstwo odniosła też Benfica, która chyba powoli przestaje mieć nadzieję na dogonienie Porto. Niemniej wygrana z Vitorią Guimaraes była efektowna, a podopieczni Jorge Jesusa kolejny raz udowodnili, że potrafią świetnie realizować założenia taktycznie nakreślone przez trenera. A jak wyglądało to z perspektywy widza? Piękny mecz z mnóstwem sytuacji. Gdyby Benfica była skuteczniejsza, to wygrałaby pięcioma albo nawet sześcioma bramkami. Tak skończyło się na solidnym 3:0.
O jakiekolwiek zwycięstwo zaczynają się modlić fani Sportingu. Źle się dzieje na Estadio Jose Alvalade, co znakomicie widać w boiskowych poczynaniach piłkarzy z Lizbony. W klubie zapomniano już o mistrzostwie, ale nadal pozostaje walka o europejskie puchary. Przy ciągłych zawirowaniach w zespole może być o to trudno. W meczu ze średnim Olhanense Sporting pokazał ogromną niefrasobliwość, gdy w ciągu dwóch minut stracił dwa gole i zamiast wygranej, wywiózł z obiektu rywala zaledwie remis.
Na uwagę zasługuje odrodzenia Naval de Maio. Drużyna, która jakiś czas temu była murowanym kandydatem do spadku, zaczęła grać jak z nut i przeskoczyła w ligowej tabeli Portimonense. W ostatnich pięciu meczach Naval przegrało tylko z FC Porto, więc szansa na utrzymanie jest spora.