Liga Narodów – a na co to komu potrzebne?


Nowy format europejskich rozgrywek wzbudzał spore emocje od samego początku swego istnienia. Czy można dostrzec w nim jakiś sens?

9 czerwca 2022 Liga Narodów – a na co to komu potrzebne?
Jacek Pietrasik

Liga Narodów to rozgrywki, które od początku swego istnienia wzbudzały kontrowersje. Głównie były one spowodowane regulaminem, który nie był jasny dla sporej części kibiców. Obecnie trwa trzecia edycja, więc najwyższy czas zastanowić się nad sensem tego pomysłu. 


Udostępnij na Udostępnij na

Celem UEFA było wyeliminowanie meczów towarzyskich, które nie miały żadnej stawki i często nie były traktowane prestiżowo. Zastąpić miały je spotkania w ramach Ligi Narodów, w których do wygrania jest przepustka na mistrzostwa Europy bądź świata. Czy w rzeczywistości faktycznie nowy format zdał egzamin? Czas powiedzieć: sprawdzam.  

Dla UEFA priorytetem jest kasa 

Nie jest to odkrywczy wniosek dla kogoś, kto śledzi poczynania tej federacji w ostatnich latach. U podstaw stworzenia Ligi Narodów leży ta sama motywacja, która została ubrana w bardzo ładne słowa. Między innymi te o większej stawce, eliminacji meczów towarzyskich i tym samym braku spotkań o nic. Pod tymi wzniosłymi hasłami kryje się jednak chęć jeszcze większego zysku UEFA. 

Najlepszym tego dowodem jest sytuacja z reprezentacją Niemiec. Liga Narodów w swojej początkowej fazie składała się z grup, w których skład wchodziły trzy zespoły. Najgorszy z nich miał zaliczyć spadek do gorszej dywizji, a najlepszy awans. Wyjątkiem od tej reguły była oczywiście najwyższa oraz najniższa dywizja. 

Nasi zachodni sąsiedzi nie mieli szczęścia w losowaniu i znaleźli się w grupie z Holandią oraz Francją. Niemców stać było na zdobycie zaledwie dwóch punktów. Ten dorobek sprawił, że zajęli ostatnie miejsce i powinni spaść do dywizji B. Taki rozwój wypadków nie był jednak w smak europejskiej federacji. Mecze z udziałem zespołu prowadzonego obecnie przez Hansiego Flicka generują spore zainteresowanie kibiców i mediów. Doszło więc do reformy, która polegała na poszerzeniu grup. W ten sposób Niemcy uniknęli spadku. 

Czy wielcy grają na poważnie?

Jednym z większych znaków zapytania, jakie niosła za sobą Liga Narodów, było podejście do niej najlepszych zespołów. Czy przy tak dużym natężeniu meczów na najwyższym poziomie selekcjonerzy będą traktować te rozgrywki poważnie? Okazuje się, że w większości przypadków obawy były nieuzasadnione.

Za przykład może posłużyć mecz w polskiej grupie pomiędzy Belgią a Holandią. Zanim jednak poznaliśmy składy, można było spodziewać się tego, że „Czerwone Diabły” nie zagrają w najsilniejszym składzie. Taki wniosek mógł się nasuwać po wypowiedzi przedmeczowej Kevina De Bruyne:

Dla mnie Liga Narodów jest nieważna. Musimy rozegrać te mecze, ale to rodzaj treningu. Każdy miał bardzo ciężki sezon. Jak tylko jesteśmy na boisku, to oczywiście wykonujemy swoje obowiązki. Wtedy będę chciał wygrać. Nie mam nic więcej do powiedzenia na ten temat.

Belgowie zagrali mimo wszystko w swoim najmocniejszym zestawieniu, na Holendrów tego dnia jednak nie było mocnych. Kilka dni później mogliśmy obserwować spotkanie Niemców z Anglikami, a na murawie nie zabrakło największych gwiazd obu drużyn. Oczywiście są również potyczki, w których trenerzy testują różnych zawodników. Gdy decydują się losy końcowej tabeli bądź rywal jest prestiżowy, wtedy najczęściej można oglądać na boisku najlepszych piłkarzy z poszczególnych reprezentacji.

Mecze z Belgią i Holandią zamiast sparingu z Litwą

Z meczami towarzyskimi reprezentacji narodowych problemów było kilka. Pierwszym były preferencje sparingowe najlepszych reprezentacji. Rzadko kiedy chciały one grać z zespołami wyraźnie od nich słabszymi. Jeśli już do takiej potyczki dochodziło, to najczęściej faworyt urządzał sobie przegląd kadr. Liga Narodów sprawiła, że nasza reprezentacja mogła zagrać o stawkę z Portugalią, Włochami i Holandią. Teraz do grona naszych wymagających rywali dołączyła także Belgia.

Tempo takich spotkań towarzyskich pozostawiało wielokrotnie sporo do życzenia. Na całe szczęście do lamusa odeszły również zgrupowania dla polskich zawodników występujących tylko w naszej lidze. Chyba jedynym plusem takich wydarzeń był fakt, że z orzełkiem na piersi zagrali piłkarze, którzy w normalnych okolicznościach nie mieliby na to szansy. Walory sportowe meczów nazywanych często spotkaniami „hotel na hotel” były bardzo mocno wątpliwe.

Liga Narodów zapewnia selekcjonerom reprezentacji wartościowych rywali, którzy mogą przygotować poszczególne zespoły do rywalizacji w spotkaniach o jeszcze większą stawkę. Celem naszej kadry jest dobry występ na katarskim mundialu, który zbliża się wielkimi krokami. Potyczki z Holandią i Belgią będą dla Czesława Michniewicza bardzo obszernym materiałem do analizy. Być może zamiast sprawdzenia się na tle takich drużyn czekałby nas sparing z zespołem pokroju Litwy, z którą mierzyliśmy się kilkukrotnie w ostatnich latach. Nic naszym sąsiadom nie ujmując, bardzo trudno o wyciągnięcie poważnych wniosków z takiej rywalizacji. Można zrozumieć argumenty piłkarzy, którym z Ligą Narodów nie po drodze. Z punktu widzenia kibiców plusów jest jednak zdecydowanie więcej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze