Wszelkie kalkulacje zostały odstawione na bok. Po pierwszych spotkaniach każdy z zespołów wie, na czym stoi. Emocje sięgają zenitu, a kibice odliczają godziny do rozpoczęcia spotkań. W Lidze Mistrzów nastał czas spotkań rewanżowych.
Już od 20:45 rozpoczną się kolejne emocje związane z Ligą Mistrzów. Choć w przypadku spotkania na Anfield Road wszystko wydaje się już rozstrzygnięte, to szkoleniowcy obu zespołów zachowują bojowe nastawienie. Nie inaczej jest w przypadku drugiej dzisiejszej pary. W meczu PSG–Real wydarzyć może się wszystko, na co wskazują przedmeczowe zachowania kibiców oraz piłkarzy.
Siostra Neymara, ultrasi i francuska wiara w awans
Informacja o kontuzji Neymara w meczu z Olympiquem Marsylia wywołała liczne spekulacje. W osobie Brazylijczyka fani PSG widzieli największą nadzieję na wyeliminowanie Realu Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Uraz Neymara wielu kibiców francuskiego klubu uznało za symulację, która miałaby pozwolić byłemu graczowi Barcelony na uczestniczeniu w urodzinowej imprezie siostry – Rafaelli.
Spekulacje rozwiali jednak lekarze PSG, którzy potwierdzili, iż ból Brazylijczyka jest autentyczny, a złamanie kości śródstopia może skutkować nawet trzymiesięczną przerwą.
Kurz po kontrowersjach dotyczących urazu Neymara opadł bardzo szybko, gdyż wielkimi krokami zbliżało się rewanżowe spotkanie z Realem Madryt. Piłkarze PSG sięgnęli po wszystkie środki, by jak najlepiej przygotować się do starcia z hiszpańskim klubem. Jednym z nich była rozmowa z ultrasami z prośbą o doping, w której uczestniczyło kilku graczy francuskiej drużyny. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
– Zapraszamy wszystkich kibiców znacznie wcześniej na stadion. Ubierzcie się w szaliki i koszulki naszego klubu. Przygotujmy transparenty, aby wszyscy ludzie z Madrytu poczuli, że przyjechali do Paryża! – nawoływał jeden z ultrasów francuskiego klubu.
Jak podaje „Marca”, niektórzy kibice PSG wyszli przed szereg i postanowili podgrzać atmosferę. Przed głównym wejściem do hotelu, w którym przebywała hiszpańska drużyna, pojawiło się około 50 kibiców francuskiej drużyny, przeszkadzając graczom Realu w środku nocy – odpalając petardy hukowe oraz intonując różne przyśpiewki. Ochrona madrytczyków szybko zaalarmowała policję, jednak hałas syren zwiększył tylko efekt, do którego dążyli kibice PSG.
Jednak wszelakie próby wpłynięcia francuskich fanów negatywnie na zespól Realu zmarginalizował w wywiadzie dla klubowej telewizji Sergio Ramos.
– Każdy próbuje zdekoncentrować rywala na swój sposób przy takim starciu. Wiemy, jakie osiągnęliśmy wyniki w przeszłości. Nie wiesz jednak, co będą robić inni, ale to dla nas niczego nie zmienia. Dalej będziemy podążać tą samą drogą, szukając maksymalnej koncentracji, bo tego wymaga ten mecz – powiedział Hiszpan.
Wszelka ingerencja kibiców oraz mobilizacja w szeregach zespołu z Paryża pokazuje tylko, jak ważne spotkanie czeka podopiecznych Unaia Emery’ego. Oczekiwania są ogromne i nawet wobec braku Neymara odpadnięcie z rozgrywek zostanie uznane za porażkę. Pomimo presji optymizmu nie traci jednak szkoleniowiec paryżan.
– Myślę, że jesteśmy gotowi na wtorek. Drużyna zaprezentowała poważny popis (w sobotnim spotkaniu z Troyes). To dobrze wróży przed meczem z Realem. Jeżeli zawodnicy, którzy zostali w Paryżu, we wtorek również będą w formie, będzie idealnie. Jestem optymistycznie nastawiony.
Pewność Emery’ego jest spowodowana zapewne swobodą wyboru składu. Do treningów z zespołem powrócili Marquinhos, Mbappé, Pastore, Verratti i Cavani, którzy nie brali udziału w starciu z Troyes. Oprócz Neymara szkoleniowiec będzie dysponował więc najprawdopodobniej 22 zdrowymi graczami.
W porównaniu z trenerem PSG Zinedine Zidane ostrożnie szacuje szanse na ostateczny sukces swojego zespołu.
– Najważniejsze jest to, żebyśmy byli gotowi do rozegrania wielkiego meczu z wielkim zespołem, jakim jest PSG, które na pewno zrobi wszystko, by skomplikować nam życie i spróbować wyrzucić nas z rozgrywek. Nie będzie marginesu na błędy. Oczekuję dobrego spotkania – powiedział szkoleniowiec Realu.
Bez wątpienia na Parc des Prince szykuje się kolejne wielkie spotkanie. Pomimo przewagi Realu po pierwszym spotkaniu 3:1 każdy rezultat jest możliwy. Jakiekolwiek rozstrzygnięcie sprawi, iż pożegnamy jednego z głównych kandydatów do ostatecznego zwycięstwa w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Misja niemożliwa?
Kompromitacja FC Porto na Estadio de Dragao w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów 0:5 według wielu ekspertów przesądziła już o awansie Liverpoolu do następnej fazy rozgrywek. Hurraoptymistyczne nastroje tonuje jednak menedżer „The Reds”, Jürgen Klopp.
– To Portugalczycy, są dumni i będą walczyć. Chcą się zrewanżować. Jeżeli ktoś uważa, że przyjadą tutaj i odpuszczą, zostawią swoich najlepszych piłkarzy w domu albo coś w tym stylu, to jest w błędzie – ostrzegał Klopp.
– To Liga Mistrzów, cały świat patrzy. Nawet przez chwilę nie myślałem o dawaniu komukolwiek odpocząć. Wiem, że za chwilę gramy z Manchesterem United, ale nie zmienimy tego. Nie możemy powiedzieć – teraz zagra ten, a ten odpocznie – zakończył menedżer Liverpoolu.
Jednak mimo słów niemieckiego szkoleniowca można spodziewać się kilku zmian w podstawowej jedenastce angielskiego klubu. Od początku na murawę mogą wybiec tacy gracze jak Adam Lallana oraz Alberto Moreno. Możliwy jest także występ od pierwszej minuty Ragnara Klavana.
Tonowanie optymistycznych nastrojów przez Kloppa na pewno związane jest w dużym stopniu ze świetną postawą FC Porto w ostatnich tygodniach. „Dragões” błyskawicznie doszli do siebie po przegranej 0:5 z Liverpoolem, zwyciężając w czterech kolejnych spotkaniach, w których zdobyli aż 15 bramek.
– Wszyscy wiedzą, że naszym głównym celem jest mistrzostwo. Musimy bronić historii klubu, najlepszego klubu w Portugalii, a największą motywacją w jutrzejszym spotkaniu będzie reprezentowanie Porto – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Sergio Conceicao.
– Mimo iż przegrywamy po pierwszym spotkaniu, to nie sądzę, że będziemy grać bez presji. Chcemy bronić historii klubu. Różnica pięciu bramek nie jest prawdziwym odzwierciedleniem dysproporcji w jakości pomiędzy dwoma zespołami. Chcemy jutro uzyskać znacznie lepszy wynik – zakończył portugalski szkoleniowiec.
Obaj trenerzy dali jasny sygnał, iż rywalizacja w 1/8 finału Ligi Mistrzów nie jest jeszcze zakończona, a emocji nie zabraknie. Choć rezultat pierwszego spotkania wskazuje inaczej, to podopieczni Kloppa – tak jak i Porto – na pewno nie spuszczą nogi z gazu. Szykuje się kolejna magiczna europejska noc na Anfield Road.