Legia Warszawa niestety zawiodła. Pierwszy mecz III rundy eliminacji do Ligi Konferencji Europy zakończył się klęską 1:2 na swoim stadionie. „Wojskowi” atakowali, mieli swoje szanse, natomiast ostatecznie podzielili los Pogoni Szczecin, przegrali bowiem w spotkaniu nr 1. Choć akurat w dużo mniejszym rozmiarze bramkowym.
Pierwsza część rywalizacji na linii Legia Warszawa – Austria Wiedeń dobiegła końca. Dublet dla austriackiego klubu zdobył Muharem Huskovic, natomiast bramkę kontaktową dla Legii strzelił Ernest Muci. Dzięki temu trafieniu wynik przed rewanżem nie jest taki zły. Jak wyglądało to spotkanie? Jakie wnioski można wyciągnąć z tej rywalizacji?
Legia ma dwa oblicza
Dużo debatowano przed sezonem, a teraz dyskusje na temat mocy Legii Warszawa jeszcze bardziej rosną wraz z biegiem kolejnych serii gier. Na papierze zgadza się bowiem wszystko… Trener z uznaną marką na polskim rynku, bardzo dobrze wyglądający skład i niezła głębia, a do tego dobry okres przygotowawczy oraz świetny początek sezonu w PKO Ekstraklasie. Tu jednak często podnoszony jest jeden istotny argument – Legia Warszawa nie mierzyła się dotąd z żadnym z wymagającym rywalem. Bo ani ŁKS-u Łódź, ani Ruchu Chorzów nie powinniśmy postrzegać jako poważnej weryfikacji. Ordabasy Szymkent, które z trudami, ale jednak udało się pokonać – podobnie.
Fakty są takie, że Austria Wiedeń, z którą Legia Warszawa zmierzyła się czwartkowego wieczoru, była najlepszym rywalem pod względem jakościowym. Czy wynik udowadnia zatem, że warszawski klub jest słabszy, niżeli wszyscy myślą? Obecnie Legia postrzegana jest jako kandydat do mistrzostwa Polski i to jednak przynajmniej na razie się nie zmieni. Na weryfikację trzeba jeszcze chwilę poczekać. Tym bardziej że to pierwsza klęska wicemistrzów Polski.
Fakty są jednak takie, że Legia ma pewien problem… Jest to nastawienie do meczu. Wszystkie dotychczasowe spotkania sezonu w ekstraklasie zostały przez nią wygrane. Austria Wiedeń była trzecią przeszkodą po dwukrotnych wojażach z Ordabasami Szymkent. Były to jedyne spotkania, w których Legia zawiodła. Gdyby nie poważna klęska Pogoni Szczecin, moglibyśmy powiedzieć nawet, że akurat właśnie ona radzi sobie najgorzej. Legia ma dwa oblicza – jedno z ekstraklasowych boisk, a drugie z areny międzynarodowej. To musi ulec zmianie, jeżeli „Wojskowi” mają aspiracje na osiągnięcie czegoś więcej niż III runda eliminacyjna do Ligi Konferencji…
𝐆𝐎𝐋 ⚽
Dwóch próbowało zatrzymać skrzydłowego… dwóch pilnowało napastnika… DWA zero przegrywa już Legia.
🔴📲 𝗧𝗿𝗮𝗻𝘀𝗺𝗶𝘀𝗷𝗮 #LEGFAK ▶️ https://t.co/s1o35uG1pT pic.twitter.com/Fh0EwHjyqB
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 10, 2023
Pech czy słabość?
Legia przegrała, Legia zawiodła, Legia ponownie pokazała, że w ekstraklasie jest potężną drużyną, natomiast w Europie drastycznie zmienia się jej podejście do meczu. Kwestia pecha czy słabości? Na to pytanie odpowiemy w tym akapicie…
70% posiadania piłki, 13 strzałów… – oto statystyki Legii Warszawa z meczu z Austrią Wiedeń. To na tle rywala z 30% kontrolą piłki i zaledwie pięcioma uderzeniami w stronę bramki Kacpra Tobiasza bardzo dobry wynik. Wręcz na spokojnie predestynujący wicemistrza Polski do końcowego triumfu. I trochę te statystyki oddają obraz całego meczu. Legia była stroną dość znacznie dominującą i powinna na spokojnie to wygrać. Przeważyła jednak nieskuteczność i dobra dyspozycja bramkarza drużyny przeciwnej. Legia nie obniżyła poziomu z poprzednich spotkań, a zawiedli tak naprawdę pojedynczy zawodnicy. Głównie obrona, ale i pomoc z atakiem. Koncentracji brakowało w wielu momentach… I to kluczowych dla przebiegu całej rywalizacji. Choćby przy pierwszym golu, który padł po niecelnym podaniu Juergena Elitima. Ale drugi to też nie najlepszy popis zawodników ze stolicy Polski… Wrzutka w pole karne, fatalne krycie Artura Jędrzejczyka i równie słabe zachowanie Augustyniaka, który nie zdążył dobiec do rywala. Ogólnie duet ten objawił nam się tego wieczoru jako taki, którego dobrze dla Legii byłoby nie oglądać w przyszłości. Niestety za tydzień będziemy prawdopodobnie na niego skazani. Radovan Pankov doznał urazu…
Radovan Pankov poczuł ból w przywodzicielu. Dochodzenie do zdrowia może potrwać kilka lub kilkanaście dni. Poczekajmy do badań. trener Legii Kosta Runjaić na konferencji pomeczowej
Słabo wyglądała też dyspozycja z przodu. O ile za wszystkie poprzednie mecze w tym sezonie chwalić możemy czy to Tomasa Pekharta, czy też Marca Guala, o tyle tu skuteczność obu tych zawodników zawiodła. Liczba kompletnie zmarnotrawionych akcji Legii była zdecydowanie za duża jak na linię ofensywną, którą w Warszawie posiadają. Chwalić z tej ofensywnej tercji za ten mecz możemy tak naprawdę jedynie Makanę Baku oraz Ernesta Muciego – cała ta dwójka weszła z ławki. Legia poza nimi nie stworzyła dziś zbyt dużego zagrożenia. Nawet pomimo tak dużej liczby ataków.
Austria Wiedeń jest w zasięgu
Legia Warszawa miała być faworytem spotkania z Austrią Wiedeń, a rywale byli przedstawiani jako gorsza wersja siebie sprzed roku, kiedy polegli z Lechem Poznań. I choć takie myślenie zostało niestety przyduszone, raczej jest to kwestia słabego meczu Legii niżeli fenomenalnego popisu austriackich oponentów. Piąta drużyna poprzedniego sezonu austriackiej Bundesligi niczym nas nie zaskoczyła. Dosłownie niczym.
🗣️ @m_borzecki "Czy nie doceniliśmy Austrii? Nie. Nie okazała się bardzo dobra. To okazała się bardzo przeciętna drużyna. I gdyby Legia wygrała 4:1 to nikt nie powinien mieć pretensji" pic.twitter.com/L7VLzfvci8
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) August 10, 2023
Wiedzieliśmy od początku, że trzeba uważać na jej dynamicznych napastników, w związku z czym trzeba wystrzegać się błędów w obronie. Można powiedzieć, że Austria Wiedeń tylko utwierdziła nas w przekonaniu, że jest to drużyna do pokonania. Zespół, który uczynił znacznie mniejsze zagrożenie niżeli we wspomnianym wcześniej ubiegłorocznym starciu z Lechem. Jeżeli więc Legia chce awansować, trzeba się zdecydowanie poprawić. Szkoda takiego wyniku. Nie mając nawet względu na sytuację z faulowanym w polu karnym Tomasem Pekhartem, Legia na spokojnie powinna ten mecz na swoją korzyść. Tak, trzeba męczyć się w rewanżu. On zaczyna się już za tydzień (17.08) o godzinie 19:00.