Czwartkowy mecz z FK Kukesi to dla legionistów czysta formalność. Po przyznaniu Legii walkoweru za pierwszy mecz, który odbył się w Albanii, tylko kataklizm mógłby odebrać awans warszawianom do IV rundy eliminacji Ligi Europy.
To, co cieszy przed meczem z Albańczykami, to przede wszystkim postawa Legii w ataku. Ofensywa legionistów wcale nie straciła na jakości z powodu braku w składzie Ondreja Dudy, który rozpoczął ostatni mecz z Górnikiem Łęczna na ławce. Mając w perspektywie transfer Słowaka (jak nie w tym okienku, to w kolejnym), cieszy dobra współpraca legijnego serbskiego duetu. Warto zwrócić uwagę, że Berg postanowił diametralnie zmienić koncepcję, której trzymał się do tej pory – jeszcze niedawno w pierwszej jedenastce nie wystawiał ani jednego nominalnego napastnika. Teraz w wyjściowym składzie znajduje miejsce dla dwójki snajperów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W siedmiu rozegranych meczach tego sezonu duet Nikolić – Prijović uzbierał już osiem goli. Dobra postawa Nemanji Nikolicia sprawiła, że przy Łazienkowskiej chyba już wszyscy zapomnieli, że grał tu niejaki Orlando Sa, którego odejścia z Warszawy nie mogła odżałować duża część kibiców.

Cieszy też forma Prjovicia, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Można powiedzieć, że porównania do „Ibry” nie były poniekąd uzasadnione. Piłkarz przy swoim wzroście (191 cm) posiada niespotykane jak na polskie warunki umiejętności techniczne. Imponuje też swoją szybkością – napastnik wielokrotnie urywał się obrońcom rywali, wygrywając z nimi pojedynki biegowe.
Dział skautingowy Legii, który jeszcze kilka tygodni temu był krytykowany za wszystko i przez wszystkich, odetchnął z ulgą. W klubie sprawdzili się nie tylko serbscy napastnicy, ale również najdroższy transfer tego lata – Michał Pazdan. Obrońca nie potrzebował czasu na aklimatyzację w Legii. Swoje pierwsze oficjalne spotkanie dla warszawskiej drużyny rozegrał jako defensywny pomocnik. O ile postawa całej drużyny w meczu o Superpuchar Polski z Lechem można określić jednym słowem – fatalna – o tyle sam Pazdan nie zawiódł. W kolejnych meczach był już wystawiany na swojej ulubionej pozycji, czyli środkowego obrońcy, i był pewnym punktem legijnej defensywy. Swój niski wzrost nadrabia dobrym ustawieniem. Przewiduje ruchy rywala, a w swojej grze jest zdecydowany i agresywny. Występami w Legii na pewno potwierdził, że należy mu się miejsce w reprezentacji – powinien być spokojny o powołanie na najbliższy mecz kadry z mistrzami świata, który odbędzie się we Frankfurcie nad Menem.

W składzie Legii nadal nie zobaczymy Tomasza Jodłowca, który nabawił się kontuzji w pierwszym meczu z FK Kukesi. Wprawdzie wykonane badania nie wykazały poważniejszego urazu (zawodnik naciągnął mięsień dwugłowy uda), ale pomocnik Legii będzie gotowy najwcześniej na niedzielny mecz z Wisłą Kraków. Ivica Vrdoljak, który narzeka na problemy z kolanem, dopiero co rozpoczął treningi biegowe i jego występ zarówno w meczu z Albańczykami, jak i krakowianami nie wchodzi w grę. Zatem w zaistniałej sytuacji jedynym nominalnym defensywnym pomocnikiem jest Dominik Furman, który swoją postawą na początku sezonu zapracował na pewne miejsce w jedenastce wicemistrzów Polski. Wypożyczony z FC Toulouse zawodnik nie tylko świetnie spisuje się w odbiorze piłki, ale także obsługuje kolegów z drużyny precyzyjnymi podaniami. Jego mocną stroną jest także wykonywanie rzutów wolnych – to właśnie jego Berg wyznaczył do wykonywania stałych fragmentów gry. W meczu z Górnikiem Łęczna parterem Furmana na środku pomocy był Michał Masłowski. Możemy się spodziewać, że Berg na podobne rozwiązanie zdecyduje się też we czwartek.
Dobrą wiadomością jest powrót do zdrowia Guilherme. Brazylijski pomocnik w spotkaniu z Górnikiem Łęczna nie był oszczędzany przez przeciwników, którzy go mocno poobijali. Zawodnik czuje się już dobrze i będzie do dyspozycji Berga w meczu z FK Kukesi.
Przypuszczalny skład
Rewanżowy mecz z FK Kukesi odbędzie się w Warszawie 6 sierpnia (czwartek) o godz. 21:00. Ceny biletów: 30-65 zł. Transmisja w TVP2, TVP Sport i na Sport.tvp.pl.