W niedzielne popołudnie dojdzie do kolejnego starcia w ramach 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. We Wrocławiu Śląsk zmierzy się w meczu przyjaźni z Lechią Gdańsk. Czeka nas więc kulturalny i bardzo głośny doping oraz walka na boisku. Oby.
Śląsk w kwietniu jeszcze nie przegrał. Od porażki w Bełchatowie podopieczni Stanislava Levy’ego spisują się dobrze zarówno w lidze, jak i Pucharze Polski. Ostatnio udało im się wyeliminować z PP Wisłę Kraków, wygrywając kolejno 2:1 i 3:2, oraz zgarnąć pełną pulę punktów w meczu z Górnikiem Zabrze. Potknęli się jednak w meczu z Polonią, w którym był wynik remisowy. Lechia natomiast jest ostatnio w fatalnej formie. Porażki z Jagiellonią, Lechem, Piastem oraz remis w meczu przyjaźni z Wisłą w ramach 20. kolejki. Ostatnie trzy punkty Lechia zdobyła w meczu z Koroną ponad miesiąc temu. Natomiast ostatnie zwycięstwo na wyjeździe zdarzyło się 9. listopada (sic!) w Chorzowie. Była to 11. kolejka.
W czasie meczu dojdzie do historycznego wydarzenia. Pierwszy raz w naszej ekstraklasie wydarzenia relacjonować będzie bowiem dwóch spikerów z różnych klubów. Andrzej Gliniak, czyli spiker, którego głos chodzący na mecze Śląska doskonale kojarzą, oraz Marcin Gałek, który jest spikerem Lechii Gdańsk. Wprawdzie zdarzały się już mecze, na których było dwóch sprawozdawców, ale tym razem reprezentują oni dwa kluby. – Kibice Lechii i Śląska od lat darzą się wielką przyjaźnią, dlatego stwierdziliśmy, że spikerzy również mogą podkreślić więź łączącą sympatyków obu drużyn – komentuje Marcin Gałek. – Ogromną frajdą będzie dla mnie możliwość poprowadzenia spikerki na pięknym wrocławskim obiekcie. Radość potęguje możliwość współpracy z Andrzejem – przyznaje.
Śląsk Wrocław to przede wszystkim Sebastian Mila i jego niesamowite dośrodkowania. Klub w dalszym ciągu nie przedłużył z Sebastianem kontraktu, przez co prawdopodobnie opuści on zespół po sezonie. Zostało jeszcze trochę czasu, dlatego jeżeli WKS nie chce stracić tak wartościowego piłkarza, powinien jak najszybciej zaoferować mu kontrakt. Groźny na pewno będzie brylujący na skrzydle Waldemar Sobota. W Lechii najmocniejsza będzie obrona i to dyspozycja na przykład Jarosława Bieniuka może zadecydować o wyniku końcowym. Ponieważ jednak nie można się cały mecz bronić, ataki gości napędzał będzie Paweł Buzała.
W przypadku zwycięstwa wrocławianie mogą odskoczyć Piastowi i Górnikowi, którzy zgubili punkty w swoich meczach, a tym samym umocnić się na trzeciej lokacie. Lechia natomiast może przeskoczyć Koronę Kielce i co za tym idzie – ugruntować się w środku tabeli. Spotkanie Śląska z Lechią odbędzie się w niedzielę, 21 kwietnia, o godzinie 14:30 na stadionie we Wrocławiu.