Lech Poznań vs Bodo/Glimt – mecz, którego nie wygra się defensywą, ale można go przegrać błędami w defensywie


Lech Poznań ma problem z dyscypliną i odpowiedzialnym graniem, a to będzie w kluczowe w rewanżu z Bodo/Glimt

23 lutego 2023 Lech Poznań vs Bodo/Glimt – mecz, którego nie wygra się defensywą, ale można go przegrać błędami w defensywie
Dariusz Skorupiński

Dużo się mówiło o stylu Lecha po pierwszym meczu z Bodo/Glimt. Zachwycający on nie był, ale udało się wywieźć korzystny wynik. Jest to o tyle zaskakujące, że kluczem do sukcesu była defensywa, która ewidentnie przecieka w tej rundzie. Lech Poznań w Norwegii zagrał bardzo zdyscyplinowanie, co w lidze mu się nie zdarza, przez co traci punkty. W rewanżu ponownie kluczowa będzie defensywa. Z pewnością musi być ona zdecydowanie lepsza niż choćby w meczu z Zagłębiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań z Norwegii przywiózł wynik, który pozwala na poważnie marzyć o 1/8 finału Ligi Konferencji. I to jest w tym wszystkim najważniejsze. W rewanżu może zdarzyć się absolutnie wszystko. To spotkanie nie powinno mieć jednak aż tak jednostronnego przebiegu. Po prostu „Kolejorz” nie może sobie na to pozwolić. Niezależnie od tego, ile bramek padnie, to trzeba zagrać zdyscyplinowanie pod własną bramką. W innym przypadku nawet hat-trick Ishaka czy wyczyny Veldego nie pomogą. To będzie woda na młyn.

Wyznacznik pozycji van den Broma

Są takie mecze jak te z Bodo/Glimt, kiedy styl ma naprawdę drugoplanowe znaczenie. Jasne, że kibice chcą oglądać swoją drużynę atakującą i napierającą, ale za 10 lat albo będziemy mówić o straconej szansie, albo o meczu dziesięciolecia. I to się liczy. Kibic po przegranej 2:3 będzie wychodził z meczu lekko zawiedziony. Za to po przepchnięte 1:0 po karnym Ishaka sprawi, że zapamięta ten mecz na zawsze.

Remis po trudnej batalii – Lech Poznań wykonał plan minimum

Lech Poznań musi przepchnąć ten mecz. W innym przypadku pozostanie niedosyt. A przy okazji dostanie się za styl w pierwszym meczu. Rykoszetem oberwie także John van den Brom, wokół którego powstaje gęsta atmosfera. Między innymi z powodu defensywy, która popełnia dziecinne błędy prowadzące do głupich bramek. Zwłaszcza zdarza się to z powodu częstych rotacji, za które odpowiedzialny jest właśnie Holender. Nie jest to może dla niego mecz o życie, ale który zdefiniuje jego kadencję i ten sezon.

Lech Poznań i błędy

Od dawna wiadomo, że na grę obronną pracuje cały zespół. Futbol tak bardzo ewoluował, że napastnik jest często pierwszym defensorem. Świetnie pokazał to Lech Poznań w pierwszym meczu z Bodo/Glimt. W ten sposób funkcjonuje często Mikael Ishak. Działa to jednak w dwie strony. To, że dany zespół traci bramkę, nie oznacza wcale, że ma słabą linię defensywną. Wpływ na to ma wiele składowych.

Ostatni mecz ligowy z Zagłębiem to pokaz gry nieodpowiedzialnej i nieskoncentrowanej. To głównie przyczyniło się do przegranej. Ciężko się przyczepić przy obu sytuacjach do obrońców. Nie zafunkcjonował cały zespół. To domino błędów i złych decyzji przy dobrze rozegranych kontrach skutkowało tragedią. Bodo/Glimt takie okazje wykorzysta z zimną krwią.

Można przyczepić się do Kristoffera Veldego, że nie wykorzystał setki, a jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Później akcje mogli zatrzymać Milić czy Sousa, który nawet powinien to zrobić. Doczepić się możemy także do spóźnionej asekuracji ze strony Niki Kvekveskiriego. Do Gruzina zresztą można mieć największe pretensje, bo druga bramka to jego niefrasobliwe zagranie, które zazwyczaj mu się nie zdarza.

To jednak nie tak, że Lech w tylko jednym spotkaniu pozwolił na bardzo dobre sytuacje rywalowi. Według statystyki oczekiwanych bramek pozwala rywalowi na groźniejsze sytuacje niż na przykład Warta, Śląsk czy Radomiak. Mecz w Płocku, choć wygrany, to został okupiony wieloma niesamowitymi interwencjami Filipa Bednarka. Wisła oddała 10 strzałów, z czego wiele powinno zakończyć się bramką. Nawet dwumecz z Miedzią nie świadczy dobrze o „Kolejorzu”. I to głównie były młodzieńcze błędy popełniane przez doświadczonych graczy.

Linia defensywna jest bardzo silna

Nie chcemy absolutnie sugerować, że Lech Poznań ma słabą defensywę. Mało tego. Żaden klub ekstraklasy nie może pochwalić się takimi stoperami. Cała czwórka z Satką, Salamonem, Miliciem i Dagerstalem to jedni z czołowych obrońców ligi. Każdy ma swoje atuty. John van den Brom nie może narzekać, bo może wybierać od koloru do wyboru. Druga sprawa jest taka, że ostatnio zbyt przesadnie rotuje. Oczywiście, chce dać pograć wszystkim, ale co mecz oglądamy inną parę stoperów. To powoduje brak zgrania, pójścia za sobą w ciemno.

To, jak poznaniacy potrafią zagrać, udowodnili w Norwegii. Perfekcyjnie wręcz wszystko czyścili przy dość wycofanej defensywie Lecha. W rewanżu Lech raczej nie powinien być tak schowany, a więc i oni będą musieli grać wyżej i tym „Kolejorz” może się narazić. Jeśli Zagłębie to wykorzystało, to Bodo/Glimt zrobi to z jeszcze większą łatwością. Paradoksalnie Lech czuje się bardzo dobrze, gdy jest pod ostrzałem. Wszystkie dośrodkowania posyłane w pole karne zatrzymują się na Bartoszu Salamonie. Gorzej z szybkością, gdy linia pomocy jest trochę bardziej otwarta i nie jest tak bardzo nastawiona na defensywę.

Lech Poznań – przejść do historii

W związku z tym John van den Brom nie powinien ryzykować w takim meczu. W normalnych okolicznościach postawiono by na sprawdzony środek pola stworzony z Karlstroma i Murawskiego. Być może wtedy wspierałby ich Nika Kvekveskiri, tak jak robi to często w tych najważniejszych spotkaniach kosztem zawodnika na pozycji 10. Ten plan jednak nie wypali ze względu na zawieszenie Radosława Murawskiego. Trzeba więc wymyślić rozwiązanie doraźne. Być może z Afonso Sousą, który wciąż ma tylko jedną minutę w Lidze Konferencji. W każdym razie asekuracja i odpowiedzialność to słowa klucze, aby przejść dalej. Nie można sobie pozwolić na takie błędy jak w spotkaniu z Zagłębiem. Trzeba być tak niezniszczalnym jak tydzień temu za kołem podbiegunowym.

W klipie promującym to spotkanie Mikael Ishak wspomina o odpowiedzialności. I tej odpowiedzialności nie może zabraknąć. Każdy z tych jedenastu elementów musi być przez cały mecz skoncentrowany. Nawet skrzydłowi, którzy być może tak jak w Norwegii będą mieli więcej zadań defensywnych niż ofensywnych. Czasami trzeba poświęcić się dla drużyny. Defensywą być może tego meczu nie da się wygrać, ale na pewno da się przegrać. Nie może zabraknąć polotu, ale z tyłu głowy trzeba pamiętać, że jednym głupim zagraniem można zrujnować pracę zespołu przez 180 minut. Tylko w ten sposób można przejść do historii.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze