Lech lepszy w ligowym hicie


Mało sytuacji bramkowych, ale dużo walki i ciekawych akcji w środku pola towarzyszyło sobotniemu spotkaniu Lecha z Legią. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Hernan Rengifo. Porażka w Poznaniu kosztowała Legię utratę pozycji lidera na rzecz Wisły Kraków.


Udostępnij na Udostępnij na

Mniej więcej 20 minut przed samym meczem odbyła się mała uroczystość. Lech Poznań oficjalnie pożegnał i podziękował za lata gry Andrzejowi Juskowiakowi. Były reprezentant Polski to właśnie z „Kolejorzem” święcił swoje pierwsze sukcesy w seniorskiej piłce. Na pamiątkę popularny „Jusko” otrzymał koszulkę z numerem 43, czyli liczbą bramek jaką strzelił w „niebiesko-białych” barwach (w 95. meczach).

Na boisku nie było za to już tak uroczyście, stawka meczu była dobrze znana piłkarzom obu klubów. „Tylko zwycięstwo, Kolejorz tylko zwycięstwo!” – krzyczeli od samego początku poznańscy kibice. Nie od dziś wiadomo bowiem, że w Wielkopolsce cały rok czeka się na przyjazd stołecznego klubu. Kibice Lecha są w stanie wybaczyć swoim piłkarzom wszystko, ale nie porażkę z Legią. Nikt zatem nawet nie myślał o odkładaniu nogi, a szybkie tempo w jakim prowadzone były akcje mogło się podobać. Jedyne na co można było narzekać w pierwszej odsłonie to brak sytuacji bramkowych. A gdy już jacyś zawodnicy dostali się pod pole karne to strzały na bramkę były wyjątkowo nie celne.

Zdecydowanie lepsza była druga połowa, w której minimalną przewagę miał zespół gospodarzy. W 60. minucie w swoim stylu świetnie z pod opieki obrońcy uwolnił się Marcin Zając, który na pełnej szybkości minął Jana Muchę. Zabrakło jednak precyzji i piłka po jego strzale uderzyła tylko w boczną siatkę. Legia mogła szybko odpowiedzieć, ale słabo dysponowany tego dnia Chinyama spudłował z bliskiej odległości. Decydującą akcję meczu, Lechici przeprowadzili w 73. minucie spotkania. Zwycięskiego gola zdobył Hernan Rengifo wykorzystując podanie aktywnego w ofensywie Marcina Kikuta. Peruwiański napastnik zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie, ale z całą pewnością jest to gol, który najdłużej pozostanie w pamięci kibiców z Bułgarskiej.

Po stracie bramki Legia próbowała odrobić straty, ale gospodarze pod względem taktycznym rozgrywali kapitalne spotkanie. Nie murowali bramki, lecz konstruując akcje ofensywne nękali obronę rywali. Legii bardzo trudno było przebić się przez środek pola, a gdy już to się udawało strzały były bardzo niecelne. Warto pochwalić Ivana Djurdjevica, który na boisku dwoił się i troił. Dla serbskiego obrońcy był to już drugi świetny ligowy występ pod rząd, gdyż pozytywne recenzje zebrał także po zwycięstwie w Wodzisławiu.

Lech wygrał zasłużenie, choć z perspektywy całego meczu równie dobrze mógłby być wynik remisowy. Po raz kolejny sprawdziła się stara prawda, że Legii bardzo ciężko gra się wyjazdy w Poznaniu. Porażka wojskowych jest dotkliwa tym bardziej, gdyż kosztowała utratę pozycji lidera, a także ułatwiła Lechowi odrobienie strat do czołówki walczącej o „majstra”.

Pomimo cennego zwycięstwa na pomeczowej konferencji trener Franciszek Smuda miał dosyć poważną minę. Zapytany przez dziennikarzy, czy nie cieszy się z trzech punktów. Odpowiedział, że smuci go fakt, że niemal co dziennie jest krytykowany przez kibiców, którzy wymagają od niego cudów. Teraz po zwycięstwie nad odwiecznym rywalem, akcje „Franza” wśród kibiców powinny wzrosnąć, przynajmniej do zakończenia rundy. Specjalnie smutny nie był za to Jan Urban, który najwięcej pretensji miał do swoich napastników. „Dzięki wygranej nad nami Lech dołączył do czołówki, a przez to liga będzie ciekawsza.” – stwierdził na koniec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze