Pierwszego uczestnika 1/8 finału Ligi Europy już znamy – jest nim Manchester City – który w imponującym stylu rozprawił się z FC Porto. Teraz czas na następne rozstrzygnięcia. Ciekawie będzie w Valencii, gdzie przyjedzie angielskie Stoke City. W Manchesterze spotkanie z Ajaksem traktują jako czystą formalność. Z kolei Madryt będzie gorący, bo Lazio nigdy nie składa broni. Nie wolno nam zapominać również o polskich zespołach, które o awans będą walczyć na obczyźnie.
Na początek Hiszpania i świetny w tym sezonie Athletic Bilbao. Baskowie grają bardzo dobrze i równo, dzięki czemu wciąż walczą na wszystkich frontach i niewiele wskazuje, by miało się to zmienić po czwartkowym spotkaniu. Oczywiście w pierwszym meczu w Moskwie lepszy był Lokomotiv, ale: wygrał różnicą jednego gola (2:1), mroźne warunki zdecydowanie sprzyjały gospodarzom, Athletic będzie teraz grać przed swoją wspaniałą publicznością. Do tego warto wspomnieć, że podopieczni Marcelo Bielsy zmietli ostatnio w lidze Malagę 3:0 i są głodni rewanżu za porażkę w Moskwie. Llorente i spółka po prostu muszą znaleźć się w kolejnej rundzie.

A skoro już jesteśmy na Półwyspie Iberyjskim to koniecznie trzeba zawitać do stolicy. Do Madrytu przyjeżdża Lazio. I wiele wskazuje, że Włosi przyjechali do Hiszpanii tylko pozwiedzać. „Biancazzurri” zostali mocno upokorzeni przed tygodniem na Stadio Olimpico (1:3), a później w lidze zmiażdżyło ich Palermo (1:5). Atletico też może ostatnio nie zachwyca, ale prezentuje w miarę równą formę. „Los Rojiblancos” już od ładnych kilku tygodni nie zaznali goryczy porażki, a trzy gole zdobyte na wyjeździe to zaliczka, jakiej nie mają prawa roztrwonić. Z pewnością Lazio powalczy o honor, ale to wszystko. W 1/8 finału zobaczymy madrytczyków.
Trzeci i ostatni przedstawiciel Hiszpanii w tegorocznej Lidze Europy to Valencia, która nie dała sobie rady w Lidze Mistrzów z angielską Chelsea Londyn, a teraz rywalizuje z angielskim Stoke City. Na stadionie światła „The Potters” nie błyszczeli i goście wywieźli cenne zwycięstwo 1:0. Zaliczka jest jednak na tyle drobna, że kwestia awansu to wciąż sprawa otwarta. Może Stoke nie zachwyca w lidze, ale na europuchary się zmobilizuje. To waleczny zespół, który siłą spróbuje zmusić „Nietoperzy” do kapitulacji. Forma Valencii z ostatnich tygodni jest naprawdę niezła, gdyby nie pucharowe pojedynki z Barceloną. Katalończycy swoim klepaniem potrafią znacznie obniżyć morale. To może być jeden z argumentów przemawiających za Stoke. Wszystko rozstrzygnie się na Mestalla.
W kolejnej rundzie na pewno zobaczymy co najmniej jeden klub z Manchesteru – mowa o City. Jednak jeśli chodzi o „Czerwone Diabły” to sprawa też jest już raczej przesądzona. W Amsterdamie podopieczni Fergusona gładko wygrali 2:0, a jak wiemy, na Old Trafford łatwo się nie gra. Ajax już od wielu lat działa w charakterze „szkółki” talentów dla europejskich tuzów i póki to się nie zmieni, kluby pokroju Manchesteru będą przeszkodą nie do pokonania. Czwartkowy wieczór będzie dla Holendrów ostatnim w tegorocznych europucharach.
Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja innego holenderskiego zespółu – Twente Enschede. „Czerwoni” mieli szczęście w losowaniu, trafili na Steauę Bukareszt. Pierwszy krok w stronę awansu został już wykonany. Twente wygrało w Rumunii 1:0 i teraz spokojnie oczekuje meczu przed własną publicznością. Podobnie jest w Eindhoven, gdzie miejscowe PSV podejmie Trabzonspor. W Turcji 2:1 wygrali podopieczni Freda Ruttena i zważywszy na formę obu zespołów, na stadionie Philipsa powinno być podobnie. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, Trabzonspor z Polakami w składzie zakończy przygodę z Ligą Europy właśnie w Eindhoven.

Ciężkie zadanie czeka Hannover 96. Niemcy grają na wyjeździe z Club Brugge i, mając na uwadze spotkanie z Niemiec, nie mogą oczekiwać łatwej przeprawy. Gdyby nie Artur Sobiech, w Hanowerze zwyciężyliby pewnie goście, a tak teoretycznie w uprzywilejowanej sytuacji są podopieczni Mirko Slomki. Jednak zwycięstwo 2:1 nie powala na kolana. Belgowie są silni i czują się pewnie. Na Jan Breydel Stadion z pewnością zaatakują od pierwszej minuty. Zanosi się na bardzo wyrównany i emocjonujący pojedynek, miejmy nadzieję z Arturem Sobiechem na pierwszym planie.
O wiele łatwiej będzie miało Schalke. Do Gelsenkirchen przyjeżdża bowiem biedna jak mysz kościelna Viktoria Pilzno. U siebie Czesi zremisowali z „Królewsko-niebieskimi” 1:1, ale na wyjeździe o takim wyniku mogą raczej pomarzyć. Kapitalna forma Huntelaara, Raula i w ogóle całego zespołu wskazuje Schalke jako pewnego faworyta do zwycięstwa. Tak podpowiada zarówno rozum, jak i intuicja. A wszystko potwierdzi bezpośrednia rywalizacja na Veltins Arena.
Jedną z niespodzianek tegorocznej edycji Ligi Europy jest PAOK Saloniki. Grecy zaskoczyli wszystkich samym wyjściem z grupy, a tymczasem podopieczni Ioakima Havosa wcale nie zamierzają na tym poprzestać. Udinese to mocny rywal, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują. We Włoszech PAOK co prawda gola nie strzelił, ale sam też bramki nie stracił. Teraz czas na starcie w Grecji, gorącej i nieprzewidywalnej Grecji. PAOK nie ma nic do stracenia. A Udinese? Powinno się bać. Czeka ich ciężki mecz, w którym nie ma faworyta.
Ciekawą parę stanowi Metalist Charków i Red Bull Salzburg. Można było oczekiwać w miarę równego pojedynku i zaciętej walki o awans. Jednak Ukraińcy już w pierwszym spotkaniu rozwiali wszelkie wątpliwości i pokazali, kto jest lepszy. Na Stadion Wals-Siezenheim w Austrii Metalist wygrał aż 4:0 i może być już praktycznie pewny awansu do następnej rundy. Red Bull ma nikłe szanse na odrobienie tych strat.

Bardzo podobny, wyrównany poziom prezentują drużyny Anderlechtu Bruksela i AZ Alkmaar. Belgowie z Marcinem Wasilewskim w składzie pokazali się w Holandii z dobrej strony i mimo że przegrali 0:1, mogą być zadowoleni ze swojej postawy. W końcu wszystko rozstrzygnie się u nich, na Stade Constant Vanden Stock. AZ to w tej chwili lider Eredivise, ale ligowa forma nie zawsze przekłada się na europejskie podwórko. Jednobramkowa zaliczka to niewiele. Podopieczni Gertjana Verbeeka będą musieli nieźle się napocić, żeby potwierdzić swoją wyższość.
Interesująco będzie w Pireusie. Miejscowy Olympiakos, który jest niesamowicie mocny na własnym boisku, zmierzy się z Rubinem Kazań. W pierwszym spotkaniu Rosjanie wygrali 1:0. Jednak mroźny klimat z pewnością nie był sprzyjającym czynnikiem dla Greków. Teraz Rubin czeka niezwykle ciężka przeprawa w Pireusie. Podopiecznych Ernesto Valverade czeka walka na śmierć i życie.
Tureckie zespoły powoli odbudowują swoją dawną pozycję na europejskim rynku. Do czasów świetności próbuje nawiązać Besiktas Stambuł. „Czarne Orły” dobrze radzą sobie na krajowym podwórku, a w Lidze Europy muszą tylko potwierdzić przed własną publicznością wyższość nad Sportingiem Braga. Tak to ten sam Sporting, który w poprzednim roku dotarł aż do finału. Obecnie po porażce u siebie 0:2 jest mało prawdopodobne, by Portugalczycy mieli powtórzyć ten sukces. Zdecydowanie bliżej do awansu jest Besiktasowi.
Zapowiedź spotkań polskich zespołów dostępna tutaj.
Mecze polskich drużyn można będzie obejrzeć na kanale Polsat Sport. Transmisje o godzinie 19:00 (Wisła) i 21:05 (Legia).
Na kanale Polsat Sport Extra od godziny 19:00 transmitowany będzie mecz PSV Eindhoven – Trabzonspor, a po 21:05 spotkanie Manchesteru United z Ajaksem Amsterdam.
Z kolei Polsat Sport News wyemituje rywalizację Club Brugge z Hannoverem 96 (19:00) oraz pojedynek Atletico Madryt z Lazio Rzym (21:05).
Manchester United rozgromi Ajax 4:0 !!!:D
Ekstraklasa to jedno!A dziś Wiśle i Legii życzę z
całego serca zwycięstwa!