W miniony weekend na francuskich boiskach rozegrane zostały mecze drugiej serii spotkań w Ligue 1. Bramek dużo nie padło, a u bukmachera można było wygrać kosmiczne sumy, bo żaden klub z czołówki poprzedniego sezonu nie zdołał wygrać.
Mistrz nie do poznania
Lille OSC w sezonie 2010/2011 było drużyną, która prezentowała ofensywny i skuteczny futbol. „Les Dogues” nowe rozgrywki zaczynali od meczu w Nancy. Byli tam lepszą drużyną, ale mecz zakończył się remisem – zabrakło szczęścia. W tej kolejce podopieczni Rudiego Garcii podejmowali przed własną publicznością Montpellier HSC. Piłkarze z Flandrii już od pierwszych minut narzucili swój styl gry, ale fani zgromadzeni na Stadium Nord Lille Metropole zamiast oglądać piękne bramki, byli świadkami festiwalu nieskuteczności. Goście cierpliwie się bronili i zostali za to nagrodzeni bramką, która zapewniła im zwycięstwo.
– To będzie inna drużyna, ale moja filozofia pozostaje ta sama. Pedretti i Payet dokładnie pasują do mojego systemu – zapewniał Garcia.

Jego słowa się potwierdziły, bo rzeczywiście, Lille się zmieniło, ale jak na razie na gorsze. Beria gra fatalnie, Sow jest strzelecko zablokowany, Hazard robi dużo wiatru, ale jak przyjdzie co do czego, to strzela panu Bogu w okno. Jednak nie ma co panikować, bo akcje „Les Dogues” wyglądają bardzo dobrze. Brakuje tylko kogoś, kto po tych dobrych akcjach strzelałby bramki.
Remisy, remisy i jeszcze raz remisy…
Olympique Marsylia ma spory problem. Oba ligowe mecze rozpoczęła znakomicie, ale nie potrafiła utrzymać prowadzenia. Podobno pierwsze śliwki robaczywki, ale żeby kolejne też? Marsylia straszy nazwą i tylko dlatego udało jej się strzelić w Burgundii dwie bramki. Kiedy Auxerre uwierzyło, że może jeszcze coś ugrać, piłkarze z Velodrome nie mieli nic do powiedzenia. Podobnie jak w poprzednim sezonie, wózek ciągnie Valbuena i Ande Ayew. Aż strach pomyśleć, co się stanie z „Les Phoceens”, kiedy któryś z nich nie będzie mógł wyjść na murawę.
Remis padł też w meczu Stade Rennes – Paris Saint-Germain, ale biorąc pod uwagę przebieg całego meczu, był to wynik jak najbardziej sprawiedliwy. Paryżanie wyglądali już dużo lepiej niż w meczu z Lorient, ale widać, że te 80 milionów euro ciąży na piłkarzach Kombouare. Złego słowa nie można powiedzieć o piłkarzach z Bretanii, którzy grali bez presji. Gdyby w bramce PSG stał Edel lub Coupet, to zapewne wyszliby z tego pojedynku zwycięsko.
Niespodziewanie punkty stracił też Lyon, który podejmował na własnym obiekcie beniaminka z Korsyki. Piłkarze ze Stade Gerland grali bardzo dobrze, ale brakowało im szczęścia. Lisandro Lopez co chwila oddawał strzały na bramkę gości, ale albo skutecznie bronił Ochoa, albo piłka trafiała w słupek. Ale niewykorzystane sytuacje się mszczą i w 59. minucie Ajaccio wyszło na prowadzenie. Lyon zdołał jednak uratować punkt, a gola na 1:1 zdobył wściekły Lisandro. Trzeba przyznać, że zespół z Gerland zaprezentował się dużo lepiej niż Lille, Marsylia czy PSG.
Jedenastka 2. kolejki Ligue 1:
ustawienie 1-4-1-3-2
Salvatore Sirigu (Paris Saint-Germain,1. raz w jedenastce kolejki)
Pedrinho (FC Lorien,1.)
Sylvain Marchal ( AS Saint-Etienne,2.)
Jordan Loties (AS Nancy,1.)
Benoit Tremoulinas (Girondins Bordeaux,1.)
Jamel Saihi (Montpellier HSC,1.)
Romain Hamouma (SM Caen,1.)
Alain Traore (AJ Auxerre,1.)
Jonathan Pitroipa (Stade Rennes,2.)
Loic Remy (Olympique Marsylia,1.)
Lisandro Lopez (Olympique Lyon,1.)
Zawodnik kolejki:
Salvatore Sirigu (Paris Saint-Germain)
Wreszcie Paris Saint-Germain ma w swoich szeregach dobrego bramkarza. Sirigu, który trafił do stolicy Francji tego lata, kosztował paryski zespół zaledwie 3,5 mln euro. Już w 2. kolejce Włoch pokazał, na co go stać. Nie ma sensu opisywać każdej interwencji z osobna, więc zachęcam do zapoznania się ze skrótem meczu, w którym Sirigu gra pierwszoplanową rolę.
Bramka kolejki:
Ryad Boudebouz (FC Sochaux) – 90. minuta bramka na 1:2 w meczu z SM Caen.
Niezwykle widowiskowa bramka na otarcie łez po straconych punktach. Boudebouz potężnym strzałem z linii pola karnego nie dał bramkarzowi rywali żadnych szans na skuteczną interwencję. To trzeba zobaczyć…