Już w niedzielę rozwiązana zostanie pierwsza tajemnica sezonu 2011/2012 w Rosji. Na stadionie w Jarosławlu dojdzie do boju o drugie najważniejsze trofeum największego kraju świata – Kubok Rassii. Naprzeciw siebie staną jedenastki Ałani Władykaukaza i CSKA Moskwa.
Faworyta tego starcia długo szukać nie trzeba. Zdecydowanym kandydatem do zgarnięcia cennego trofeum są piłkarze ze stolicy. Nad swoimi rywalami zdają się dominować w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Kadra, jaką dysponuje trener Leonid Słucki, jest zdecydowanie silniejsza od tej, jaką może się pochwalić Władimir Gazzajew. Występujący niegdyś w Spartaku Dmitrij Chomicz nie prezentuje takiej klasy bramkarskiej co jego odpowiednik wśród „Wojskowych”, Igor Akinfiejew. Na tle graczy Ałanii po prostu bajecznie spisuje się druga linia zawodników z Moskwy. W drużynie z Władykaukazu próżno szukać piłkarzy o potencjale czy umiejętnościach Ałana Dzagojewa, Keisuke Hondy czy Zorana Tosicia. Również i w ataku trener Gazzajew nie ma kim postraszyć przeciwników. Nazwiska Seydou Dumbii czy Tomasa Necida robią zdecydowanie większe wrażenie niż chociażby Danilo Neco czy Acamaz Burajew.

Jeżeli szanse na zwycięstwo oceni się także przez pryzmat ostatnich wyników, zyskują na tym nieco zawodnicy z Władykaukazu. CSKA ma wyraźne problemy z wygrywaniem. Poza pokonaniem w ostatniej kolejce Rostowa, ekipa Leonida Słuckiego od zwycięskiego ćwierćfinału Pucharu Rosji z Zenitem zaliczyła trzy remisy oraz bardzo prestiżową ligową porażkę ze Spartakiem. Pośrednio odzwierciedla to jej siódma pozycja w tabeli. Jednakże należy też wziąć pod uwagę, że moskwianie mają jeszcze dwa mecze do rozegrania. Ałania natomiast bez większych problemów zdobywa punkty. Jej dobre wyniki pozwoliły na objęcie prowadzenia w Pierwszym Dywizjonie. Jednak jej rozgrywki ligowe to tylko zaplecze rosyjskiej Premier Ligi, z której w ubiegłym sezonie klub spadł.
Również osoba trenera każe faworyta do zwycięstwa upatrywać w ekipie z Moskwy. O wiele więcej dobrego można powiedzieć o pracy Leonida Słuckiego. Zaledwie 40-letni trener nieprzerwanie od sześciu sezonów pracuje w najwyższej klasie rozgrywkowej w Rosji. Pod koniec 2009 roku podjął się wyzwania zbudowania wielkiego CSKA, co na razie mu się udaje. Pod jego wodzą drużyna zdobyła wicemistrzostwo Rosji i dzielnie radziła sobie w Lidze Europejskiej. Daje on „Wojskowym” szansę nie tylko na Puchar Rosji, ale na powrót zespołu na tron po 5,5 latach przerwy. Niewiele za to można powiedzieć o jego odpowiedniku w zespole Ałanii. Władimir Gazzajew jest od Słuckiego o dziesięć lat młodszy, znajduje się na początku kariery i jeszcze nie zdążył zapracować na swoje nazwisko. Dla niego wielkim sukcesem jest samo znalezienie się w finale.
Teoretycznie klub z Władykaukazu na Puchar Rosji nie powinien mieć żadnych szans. Jednak, jak pokazuje historia, w futbolu wszystko jest możliwe. Biorąc pod uwagę statystyki w 10. kolejce Premier Ligi, Tom nie powinien mieć żadnych szans z Zenitem, a Rubin powinien przegrać z Lomotiwem. Tymczasem czempioni ulegli ekipie broniącej się przed spadkiem, a „Parowoz” tylko swojemu bramkarzowi zawdzięcza wyjazd z Kazania bez bagażu co najmniej czterech goli. Wszystkie znaki na niebie i ziemi przemawiają za CSKA. A o tym, kto wzniesie w górę Puchar Rosji, zdecyduje boisko.