Lewandowski i… no właśnie, kto obok?


Rywalizacja o miano drugiego napastnika przyprawia o zawrót głowy

11 listopada 2021 Lewandowski i… no właśnie, kto obok?
Jacek Pietrasik

Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Paulo Sousa, ma twardy orzech do zgryzienia. Przed meczami z Andorą oraz Węgrami musi podjąć trudną decyzję, kto będzie partnerem Roberta Lewandowskiego w ataku. Milik, Piątek, Świderski, a może dwóch z nich? Żaden z zawodników nie jest oczywistym wyborem, każdy ma swoje mankamenty.


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek męczyli się z urazami, nieoczekiwanie na partnera Roberta Lewandowskiego w ataku wyrósł Adam Buksa. Napastnik New England Revolution dobrze rozumiał się z kapitanem reprezentacji Polski, niejednokrotnie absorbując uwagę rywali, tym samym pozwalając „Lewemu” na więcej. Na listopadowym zgrupowaniu Adama Buksy jednak nie ma. Kto więc stworzy duet z najlepszym napastnikiem świata?

Powrót do przeszłości?

Po wodzą Adama Nawałki duet napastników Lewandowski – Milik był oczywistym rozwiązaniem. Dwóch bardzo dobrych napastników musiało grać razem i wyglądało to poprawnie. W trakcie eliminacji do mistrzostw Europy w 2016 roku do poziomu absurdu urósł mit o wspaniałej współpracy wspomnianych napastników.

Obaj panowie występowali razem na boisku w 41 spotkaniach reprezentacji Polski. Asystowali sobie nawzajem przy pięciu bramkach. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to nadal przyzwoity wynik, lecz cztery z tych wzajemnych asyst miały miejsce w eliminacjach do Euro 2016. Od tego momentu? Raptem jedna asysta w 26 meczach, w spotkaniu z Macedonią Północną.

Milik natomiast to jeden z najlepszych napastników w Europie. Z Lewandowskim mogą stworzyć najlepszy duet na kontynencie. Paulo Sousa

Fantastyczny wynik, jaki osiągnęła reprezentacja Polski na mistrzostwach Europy w 2016 roku, sprawił, że „kult” duetu Lewandowski – Milik nadal jest obecny. Po tej współpracy już nic nie zostało, ci zawodnicy są na zupełnie innych etapach swojej kariery. Kiedy ta konkretna dwójka grała ostatnio razem, dublowali swoje pozycje i wchodzili sobie w paradę. W meczach z Węgrami i Andorą nie wyglądało to najlepiej.

Niejednoznaczna przygoda w Olympique Marsylia

Arkadiusz Milik został zawodnikiem klubu ze stolicy Prowansji w styczniu 2020 roku. Szybko znalazł miejsce w wyjściowej jedenastce zespołu, ale równie szybko z niej wypadł przez kontuzję.  Kilka tygodni później znów był dostępny do gry i zaczął robić to, czego od niego oczekiwano, czyli strzelać bramki. Do końca sezonu zdobył ich w sumie dziesięć, co jest wynikiem przyzwoitym jak na pół sezonu i brak słynnej aklimatyzacji.

Arkadiusz Milik świetnie rozumie się na boisku z największą gwiazdą Olympique Marsylia, którą jest Dimitri Payet. Panowie asystowali sobie pięciokrotnie w 24 występach. Tych asyst byłoby więcej, gdyby nie skuteczność polskiego napastnika. No właśnie, o nieskuteczności Milika powiedziano już sporo, na temat wychowanka Rozwoju Katowice powstało wiele memów.

Sezon 2021/2022 reprezentant Polski rozpoczął od kontuzji. Wrócił do gry na początku października i udało mu się zdobyć tylko dwie bramki w dziewięciu występach. Opinie kibiców Marsylii na temat Arkadiusza Milika są zróżnicowane, jedni apelują o czas dla napastnika, sugerując, że musi dojść do pełni sprawności po kontuzji kolana, a winę za jego dyspozycję ponoszą koledzy, którzy nie szukają go na boisku. Inni natomiast krytykują jego nieskuteczność i brak aktywności pod bramką rywala.

Podoba mi się, jak gra Milik. Jest wartością dodaną dla OM. To kompletny zawodnik we wszystkich piłkarskich aspektach. (…) Myślę, że może być jak Lewandowski, być przykładem dla młodych piłkarzy. Eric Abidal

To może Krzysztof Piątek?

Napastnik Herthy Berlin z Robertem Lewandowskim wystąpił 12 razy i ich współpraca wyglądała średnio. Krzysztof Piątek jest napastnikiem bardzo statycznym, typowym lisem pola karnego. W reprezentacji Polski w taktyce Paulo Sousy taki zawodnik według mnie jest przydatny. Robert Lewandowski często głęboko się cofa, by mieć z kim rozegrać piłkę, a wtedy brakuje go w fazie kończącej atak.

Ustawienie Krzysztofa Piątka na szpicy pozwala kadrze na bardziej efektywną grę w bocznych sektorach boiska. Nasi wahadłowi lubią podłączyć się do akcji. Czy to Tymoteusz Puchacz, czy Kamil Joźwiak lubią dośrodkowywać piłkę w pole karne. Matty Cash również jest ofensywnie usposobionym bocznym obrońcą. Krzysztof Piątek potrafi grać głową, potrafi również absorbować uwagę obrońców, tak by nasz kapitan miał więcej miejsca.

Wystawienie napastnika Herthy Berlin rujnuje jednak naszą kreatywność. Zdecydowanie nie można powiedzieć o nim, że jest piłkarzem świetnie współpracującym z kolegami z zespołu. Jak wspomniałem, Krzysztof Piątek jest zawodnikiem najbardziej wartościowym w polu karnym rywala. W rozegraniu jest kompletnie nieprzydatny, ponadto nie jest to piłkarz, który będzie walczył przez cały pojedynek bark w bark z rywalami.

Odnaleźć swoje miejsce na ziemi

Krzysztof Piątek szturmem wdarł się do włoskiej Serie A. Po zaledwie połowie sezonu jego usługami zainteresował się AC Milan, gdzie po dobrym początku zupełnie zgasł. Trafił więc do Herthy Berlin, gdzie nie odnalazł się najlepiej. W 54 występach w klubie ze stolicy Niemiec zdobył tylko 13 bramek. Lada moment znów będzie musiał szukać swojego miejsca na ziemi.

Po kontuzji, która ciągnęła się za nim od końcówki poprzedniego sezonu, wrócił na murawę pod koniec września. Zdobył nawet bramkę oraz udało mu się zanotować asystę, ale z jego postawy zadowolony nie jest szkoleniowiec Herthy, Pál Dárdai. Węgier przed kilkoma dniami publicznie skrytykował reprezentanta Polski, wyjaśniając tym samym, dlaczego Piątek nie grał w ostatnim spotkaniu.

Nie byłem ostatnio zadowolony z pozycji napastnika. Stwierdziłem, że potrzebuję kogoś, kto wykonuje rzuty wolne, ma technikę, wyróżnia się i nie czeka tylko na piłki. (…) Potrzebuję zawodników z przodu, którzy potrafią przytrzymać piłkę, a nie tylko czekają na moment do zdobycia bramki. Krzysztof czeka na przejście do szesnastki. Potrzebuję więcej akcji z przodu. Pál Dárdai dla „Berliner Zeitung”

Tak odważna deklaracja trenera oznacza, że albo Krzysztof Piątek w najbliższym czasie odejdzie z Herthy, albo będzie musiał zmienić swoje podejście do gry. Uważam, że nie da się ot tak zmienić stylu napastnika, 26-letni Krzysztof Piątek jest zawodnikiem ukształtowanym. W kontekście gry w reprezentacji i ewentualnej współpracy z Robertem Lewandowskim nie jest jednak najlepszym wyborem.

„Wynalazek” Paulo Sousy

Występujący na co dzień w barwach PAOK-u Saloniki Karol Świderski jest zupełnie innym typem zawodnika niż wymieniona wyżej dwójka. Z Robertem Lewandowskim dzielił linię ataku reprezentacji Polski osiem razy. Dobrze wyglądała ich współpraca podczas Euro 2021 w meczach z Hiszpanią oraz Słowacją.

Karol Świderski nieoczekiwanie stał się żołnierzem Paulo Sousy, jest zawodnikiem dynamicznym, z przyzwoitym dryblingiem, walecznym. Słowem – jest wszędzie tam, gdzie oczekuje tego selekcjoner. Najczęściej na murawie pojawiał się z ławki i za każdym razem dawał pozytywny impuls dla naszej reprezentacji.

Ponadto całkiem solidnie odnajduje się w rozegraniu, potrafi jednym podaniem uruchomić partnerów. Jest to zawodnik, z którym dobrze się współpracuje, nie boi się wchodzić w pojedynki z obrońcami rywala. Najzwyczajniej w świecie zna swoją rolę, jego rolą zawsze było ułatwianie gry Robertowi Lewandowskiemu i wychodziło mu to co najmniej dobrze.

Joker z Grecji – Karol Świderski

Karol Świderski od niemalże trzech lat jest zawodnikiem PAOK-u Saloniki, gdzie idzie mu różnie. W czarno-białej koszulce zdążył rozegrać już 122 spotkania, zdobywając 33 bramki. Niestety niemalże połowę występów zaliczył, wchodząc z ławki rezerwowych, z reguły w spotkaniach z tymi najsilniejszymi rywalami.

Mimo to na boisku pojawia się niemalże w każdym spotkaniu, jest ważnym elementem trzeciej drużyny tego sezonu ligi greckiej. Dorobił się tam nawet przydomku „Swarovski”, trochę przez fakt, że Grecy mają problem z jego nazwiskiem, a trochę przez to, że jest dla nich właśnie takim „kryształem”.

Wszystko na to wskazuje, że Karolowi Świderskiemu podoba się życie w Grecji i niespieszno mu do transferu. Jakiś czas temu 24-letni napastnik przedłużył kontrakt z klubem, z którym zdążył już zdobyć mistrzostwo oraz dwa Puchary Grecji. W ostatnim spotkaniu Ligi Konferencji Europy przeciwko FC Kopenhaga Świderski zaliczył asystę i wydaje się, że jest w bardzo dobrej formie.

Wariant z trzema napastnikami?

Pierwsze spotkania pod wodzą Paulo Sousy reprezentacja rozgrywała w formacji z trzema napastnikami. Siłę ofensywy w drugiej połowie meczu z Węgrami oraz w spotkaniu przeciwko Andorze stanowili Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik oraz Krzysztof Piątek i wyglądało to przyzwoicie. Po pojawieniu się na murawie Puskás Aréna Krzysztofa Piątka nasza reprezentacja zdobyła trzy bramki.

Zestawienie naszej reprezentacji w formacji z trzema napastnikami, przy zachowaniu wahadeł, sprawia, że ucierpi któryś ze środkowych pomocników. Piotr Zieliński oraz Grzegorz Krychowiak zdają się mieć niepodważalną pozycję w reprezentacji Polski. Trudno wyobrazić sobie, by Paulo Sousa odstawił na boczny tor któregoś z nich.

W ostatnich miesiącach reputację na poziomie międzynarodowym zbudował sobie Jakub Moder, a w trakcie nieobecności Piotra Zielińskiego z dobrej strony pokazał się Karol Linetty. Gotowy do gry jest także Mateusz Klich, który długo nie mógł grać w reprezentacji z powodu koronawirusa. Jakąś opcją jest również bohater meczu z Anglią, Damian Szymański.

Rezygnacja z jednego z pomocników utworzy ogromną dziurę w środku pola reprezentacji Polski. O ile w spotkaniu z Andorą zapewne ujdzie nam to na sucho, tak Węgrzy mogą nas za to srogo ukarać. Wątpliwe według mnie jest, że Paulo Sousa zrezygnuje z formacji z trójką obrońców na rzecz zachowania stabilizacji w środku pola i zwiększenia siły rażenia w ofensywie.

Jak ułożyć atak reprezentacji Polski?

Jasnym jest, że Robert Lewandowski będzie zawodnikiem wyjściowej jedenastki w obu spotkaniach. Pozostaje kwestia partnera w ataku dla gwiazdy Bayernu Monachium. Pierwszym przeciwnikiem na tym zgrupowaniu będzie reprezentacja Andory. Z całym szacunkiem dla tego zespołu, nieważne, jaką jedenastkę na to spotkanie desygnuje Paulo Sousa – i tak wygramy.

Najważniejszy będzie jednak mecz z Węgrami, nasi przyjaciele podchodząc do spotkania z nami, nie będą mieć już szans nawet na baraże. Nie oznacza to jednak, że poddadzą się bez walki. Jestem przekonany, że chcieliby dać swoim kibicom powód do radości na zakończenie eliminacji do mistrzostw świata w Katarze.

Nie potrafię sobie wyobrazić scenariusza, w którym wychodzimy na Węgrów z trójką napastników. To zbyt niebezpieczne rozwiązanie, powinniśmy grać dwójką. Gdyby kierować się przynależnością klubową, to w wyjściowym składzie ujrzelibyśmy Arkadiusza Milika, a z ławki Krzysztofa Piątka. Biorąc jednak pod uwagę przydatność w tym konkretnym momencie – stawiam na Karola Świderskiego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze