Podczas gdy w Europie sezon piłkarski dopiero się rozpoczyna, rozgrywki w Rosji powoli wchodzą w decydującą fazę. Do końca pozostało już zaledwie 10 kolejek. Matematycznie zajmujący ostatnie w lidze miejsce Szinnik ma szansę na pierwszą lokatę, a liderujący Rubin może spaść do Pierwszej Dywizji. Po dwudziestu seriach spotkań można się bardziej zastanowić, któremu teamowi przypadnie tytuł najlepszej drużyny największeszego kraju świata.
Rok 2008 w Rosji miał być teatrem trzech zespołów: broniącego tytułu Zenitu, zepchniętego z tronu CSKA oraz trzykrotnie z rzędu drugiego w końcowym rozstrzygnięciu Spartaka. Jak się okazało, wszystkich zainteresowanych pogodził kazańskich Rubin. Zawodnicy prowadzeni przez tadżyckiego trenera, Kurbana Bierdyjewa rozpoczęli sezon z wielkiego C, wygrywając osiem z dziesięciu pierwszych starć. W okresie wakacyjnym dopadł ich kryzys, podczas którego pozycję lidera zachowali głównie dzięki równie słabym rezultatom ich największych przeciwników. Zadyszka jednak minęła i na 10 meczów przed końcem ligi kazańczycy są na pierwszym miejscu w tabeli z sześciopunktową przewagą nad Dynamem Moskwa. Jednak nie mogą już być pewnymi mistrzostwa. Dystans dzielący ich może zostać zredukowany już w najbliższą sobotę, kiedy to Andriej Kobieliew ze swoimi piłkarzami zawita na stadion Centralny w Kazaniu. Potem głównych kandydatów do tytułu czekają jeszcze nie mniej trudne potyczki ze Spartakiem i CSKA (wyjazd) oraz nieobliczalnymi FK i Krylją (dom). Jeśli Kurban Bierdyjew chce uczcić pięćdziesięciolecie klubu, którego jednocześnie jest wiceprezesem, historycznym wygraniem ligi, przede wszystkim nie może przegrać starć w Moskwie. Dobrze by było, gdyby udało się zdobyć komplet punktów w meczach rozgrywanych u siebie. Jeśli tak się stanie, założony w 1958 roku Rubin powinien skończyć sezon na pierwszym miejscu.
Jeśli „Niebiesko-biali” w sobotę jednak pokonają prowadzących, postawią go pod ścianą. W przypadku pokonania aktualnego lidera, zmniejszą swoją stratę do nich i znacząca ułatwią sobie zadanie, gdyż w ostatniej części sezonu czekają ich łatwiejsze potyczki. Z trudniejszych starć czekają ich konfrontacje z CSKA (dom) oraz Lokomotiwem i Zenitem (wyjazd). Przed wszystkimi mogą zawodnicy Andrieja Kobieliewa mogą być optymistami, gdyż z każdym z tych przeciwników w rundzie wiosennej udało im się wygrać. Najtrudniejsze zadania bez wątpienia czekach ich w Sankt Petersburgu, gdyż zawodnicy Dicka Advocaata na pewno nie odpuszczą każdej, nawet najmniejszej okazji do zdobycia trzech oczek i zbliżenia się do miejsca w lidze gwarantującego udział w europejskich pucharach. Jeśli Dynamo naprawdę chce wyprzedzić Rubin, musi przede wszystkim popracować nad koncentracją. To właśnie z tego powodu w iście frajerski sposób stracili cenne punkty w meczach z Chimkami, Łucz-Energiją lub w poprzedniej kolejce z FK Moskwa, kiedy to dali wbić sobie wyrównującego gola w doliczonym czasie gry.
Ogromną chrapkę na mistrzostwo ma również coraz bardziej depczący po piętach lokalnym rywalom Spartak. Ich chęć jest tym większa, że w XXI wieku tylko na najwyższym stopniu podium, a ostatnie trzy sezony kończyli na drugiej pozycji. Szczególnie pechowy był dla nich rok 2006, kiedy CSKA wyprzedził „Miaso” jedynie korzystniejszą różnicą bramek. W obecnych rozgrywkach zadanie mają bardzo trudne. Ich strata do liderującego Rubiny wynosi aż dziewięć punktów. Może jednak szybko zostać zniwelowana, jeśli kazańczycy w przegrają w sobotę w u siebie z Dynamem, a tydzień później polegną w starciu z „Czerwono-białymi” na Łużnikach. Ponadto podopiecznych Igora Liediachowa czekają jeszcze trzykrotne derby stolicy największego kraju świata, z czego tylko mecz z Lokomotiwem rozegrają na własnym obiekcie. Z FK i CSKA muszą zmierzyć się na wyjeździe. Najprawdopodobniej zaplanowane na 22. listopada starcie z Zenitem nie zadecyduje o tym, kto po 30. kolejce zajmie pierwszą lokatę.
Straty pozostałych potentatów są na tyle duże, że mogą oni co najwyżej liczyć na miejsce w lidze premiowanym przyszłorocznym startem w Pucharze UEFA. Z walki tej powoli odpada Lokomotiw. Coraz mniej prawdopodobny jest udział Amkaru w europejskich rozgrywkach. Licząca sobie zaledwie 14 lat drużyna z Permu, której budżet wynosi około 12 milionów euro (najniższy w Premier Lidze) wydaje się już zmęczona rywalizacją z zespołami z najwyższej rosyjskiej piłki, mającymi do dyspozycji po kilka razy więcej pieniędzy. Miodrag Bożović wykonał w Permie ogromną pracę i jeśli zostanie na następny sezon oraz jeśli oczywiście znajdzie się poważny sponsor, być może w zamieszkiwanym przez niecałe sto tysięcy ludzi mieście wyrośnie nowa siła rosyjskiej piłki. Głownymi kandydatami do zajęcia ostatniej w lidze lokaty dającej możliwość gry w Europie są CSKA, Krylja Sowietow i Zenit.