Utrata tożsamości FC Barcelony? Kryzys w szkoleniu w La Masii?


Skończyły się czasy, w których Katalończycy mogli w jednym meczu wystawić 11 wychowanków

5 maja 2018 Utrata tożsamości FC Barcelony? Kryzys w szkoleniu w La Masii?

„Mes que un club” – dawno i nieprawda. Dziś FC Barcelona to po prostu kolejny wielki superklub, przedsiębiorstwo nastawione na zyski. To co czyniło „Dumę Katalonii” czymś więcej niż tylko klubem już dawno przestało obowiązywać. Skończyły się czasy, kiedy ich koszulka była nieskalana logiem żadnej firmy, kiedy to stawiali na swoich – na młodych piłkarzy, którzy utożsamiali się z regionem i z ukochanym klubem. I to właśnie na tym drugim aspekcie skupimy dziś swoją uwagę.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona rzuciła się w wir zakupów zapominając o tym, co mają pod nosem. Zaczęli podążać za nowymi trendami. Spójrzmy tylko na ostatnie transfery :

Coutinho – 120 mln
Dembele – 115 mln
Paulinho – 40 mln
Semedo – 30 mln

Ogromne sumy, za które ściąga się znane nazwiska mają zapewnić „Dumie Katalonii” ciągłość pozostania w piłkarskiej elicie. Chrapka na kolejne trofea jest zbyt wielka. FC Barcelona nie może sobie pozwolić na kilka lat niebytu, tylko po to, aby młodzi chłopcy dojrzali.

Szkółka to wciąż nasza duma, ale musimy tworzyć drużynę mistrzowską, a wtedy nieważne jest, ile kto ma lat oraz gdzie się wychował Jordi Mestre

I nie można mieć za bardzo pretensji do działaczy. Drużyna z Katalonii przyzwyczaiła swoich kibiców do krajowych i europejskich trofeów. Idea, którą forsują najzagorzalsi sympatycy „Blaugrany”, mówiąca o zachowaniu za wszelką cenę tożsamości klubu, jest platoniczną koncepcją.

Utrata tożsamości?

Co za bzdura? – tak odpowiedzieliby zwykli kibice Barcelony, ale ortodoksyjni „cules” bez wahania zgodziliby się z tym stwierdzeniem. Bo oni pokochali ten klub dlatego, że przez lata stawiano na wychowanków, a to co dzieje się w ostatnich latach, to dla nich nic innego jak zwykły upadek klubowych wartości.

Pieniądze są drugorzędne. Na pierwszym miejscu powinny być zasady, wartości. Barca je straciła Johan Cruyff

To, co w 2015 roku powiedział Johan Cruyff powinno dać do myślenia działaczom FC Barcelona. Człowiek, który najpierw jako piłkarz, a później jako trener odbudował drużynę z Katalonii. Holender stworzył podwaliny dzisiejszej wielkiej „Barcy”, stworzył fundamenty La Masii, której plony zbierał Guardiola.

Za kadencji obecnego trenera Manchesteru City „Duma Katalonii” osiągała największe sukcesy. Guardiola stworzył drużynę, która uznawana jest za najlepszą w dziejach. Warto sobie przypomnieć, kto stanowił o sile tego zespołu? Tak, byli to wychowankowie z La Masii.

W ciągu czterech lat urzędowania Guardioli w oficjalnych meczach FC Barcelona zadebiutowało aż 22 wychowanków La Masii. Co prawda nie wszyscy z nich przeszli przez wszystkie etapy szkolenia, ale w którymś momencie swojej przygody z piłką dołączyli do katalońskiej akademii.

W późniejszych latach kolejni trenerzy nie stawiali już tak ochoczo na młodych, niedoświadczonych zawodników. Z roku na rok w zespole debiutuje i gra coraz mniej wychowanków. Wyjątkiem jest okres urzędowania świętej pamięci Tito Vilanovy, który w spadku po Guardioli otrzymał całe grono wychowanków. W 2012 roku doszło do sytuacji, gdzie w wyjściowej jedenastce wystąpiło jedenastu piłkarzy wywodzących się z La Masii.

W 2018 roku już za kadencji Ernesto Valverde doszło do zgoła odmiennej sytuacji. W ligowym pojedynku przeciwko Celcie Vigo w podstawowym składzie po raz pierwszy od 16 lat nie za grał żaden wychowanek (a dokładniej od 6 kwietnia 2002 roku i starcia z Athletic Bilbao).

Kryzys akademii?

Szkółka FC Barcelona, czyli La Masia, jest uznawana za jedną z najlepszych w Europie. A co tam, najlepszą na świecie, ale od lat, a dokładniej od złotego pokolenia, które trafiło się „Dumie Katalonii”, żaden z młodych zawodników nie potrafi na dłużej zagościć w pierwszym zespole.

Czym jest to spowodowane? Czy trenerzy pracujący w La Masii zapomnieli jak prawidłowo oszlifować młode diamenty?

Otóż nie. Trenerzy w szkółce dobrze znają się na swoim fachu. Niczego nie zapomnieli, a młodzi piłkarze, którzy tam trafiają, na pewno są szkoleni tak, aby za kilka lat stać się podstawowym zawodnikiem „Dumy Katalonii”. W dzisiejszych czasach jednak 18, 19 czy 20-letni chłopcy nie mają czasu na to, aby być powoli wdrażanym do drużyny.

Są oni niecierpliwi. Chcą oni już od najmłodszych lat stanowić o sile czołowego klubu i niekoniecznie musi to być FC Barcelona. Nie są oni tak przywiązani do macierzystej drużyny, jak być może było to złotym pokoleniu, które już się wyczerpuje. Dla tych młodych zawodników ważne jest, aby regularnie dostawać szanse na grę na najwyższym poziomie.

Przykładami mogą być: Eric Garcia, Jordi Mboula, Alejandro Grimaldo, Andre Onana.

FC Barcelona zakładnikiem własnych sukcesów?

A może najwyraźniej nie trafił się jeszcze nikt taki, kto z powodzeniem mógłby występować w pierwszej jedenastce FC Barcelona?

Nie, nie, nie. Przez lata w La Masii pojawiło się mnóstwo piłkarzy, którzy z powodzeniem mogliby grać i stanowić o sile pierwszej drużyny. Zaczynając od obrońców, a kończąc na ofensywnych zawodnikach, do tego grona możemy zaliczyć m.in. Marca Bartrę, Hectora Bellerina, Thiago Alcantare, Rafinhe, Gerarda Deulofeu, Jonathana dos Santosa, Munira czy Mauro Icardiego.

Tylko jak oni mogli rywalizować z takimi piłkarzami, jak Puyol, Pique, Xavi, Iniesta, Busquets, Messi? Byli przegrani już na samym starcie. Dlatego część z nich odeszła, zanim dostała szansę debiutu, a druga część podjęła rękawicę. Tak naprawdę była to walka Dawida z Goliatem.

FC Barcelona stała się zakładnikiem swojego własnego sukcesu. Sukcesu, który zawdzięczali swojemu „złotemu pokoleniu”. Żaden z tych młokosów nie mógł się przecież równać z klasą Puyola, Xaviego, czy Iniesty. Dlatego przez musieliby się godzić z rolą rezerwowych, czego chyba nie lubi żaden młody piłkarz.

Problemem w tej kwestii są właśnie zawodnicy tacy jak Xavi, Iniesta czy też Messi. Trudno jest się przebić, jeśli masz ich za konkurentów. Prawdopodobnie trafią się nam zawodnicy, którzy mogliby ich zastąpić, ale przez nich odejdą z klubu Josep Maria Bartomeu

Światełko w tunelu bijące z La Masii

Można powiedzieć, że nie jest źle, że przecież wychowankowie La Masii dalej tworzą kręgosłup obecnej drużyny. Owszem to prawda, ale spójrzmy na ich wiek. Obecnie w „Dumie Katalonii” jest tylko jeden zawodnik, który urodził się w latach dziewięćdziesiątych i wychowywał się w barcelońskiej akademii – to Sergi Roberto.

Okej. Dość już gadania o tym co było i jest, pogadajmy o tym co będzie. Czy są młodzi, gniewni, którzy w niedalekiej przyszłości będą w stanie zastąpić starzejące się „złote pokolenie”? Tak. Obecnie w drugim zespole jest kilku utalentowanych piłkarzy, którzy już nawet dostali szansę od Ernesto Valverde.

W tym sezonie debiut zaliczyło czterech zawodników. Byli to: David Costas (23 l.), Marc Cucurella (19 l.), Oriol Busquets (19 l.) i Jose Manuel Arnaiz (23 l.), który to właśnie on może zrobić największą karierę, ale najprawdopodobniej nie w FC Barcelonie ze względu na jego wiek. Dodatkowo Arnaiz nie jest wychowankiem La Masii. Napastnik przyszedł do „Barcy B” w letnim okienku transferowym.

Jest jednak jeszcze jeden młody piłkarz, który również dostał szansę od obecnego szkoleniowca „Dumy Katalonii” – to Carles Alena (20l.) i to de facto on ma największe szanse na zrobienie co najmniej europejskiej kariery w barwach FC Barcelony.

Urodzony w Mataro środkowy pomocnik w pierwszym zespole zadebiutował w poprzednim sezonie, a w tym wystąpił w trzech spotkaniach. Wszystkie miały miejsce w Copa del Rey. W Segunda Division natomiast strzelił 10 goli i zanotował cztery asysty w 34 meczach. Łącznie w 77 spotkaniach dla Barcelony B strzelił 14 bramek i 13 razy asystował.

Chłopak ma papiery na wielkie granie. Już teraz wart jest 10 milionów euro. Nie prędko jednak dostanie szansę na regularną grę w pierwszym zespole, ponieważ w środku pomocy FC Barcelona panuje istny ścisk. Niczym w tokijskim metrze.

Wypożyczeni

Szkoda jednak byłoby zmarnować taki talent, ale być może po odejściu Andresa Iniesty dostanie on więcej okazji do pokazania się. Dodatkowo w zimowym okienku transferowym z wypożyczenia wrócił Sergi Samper, który swego czasu był najlepszym piłkarzem „Barcy B”. 23-letni defensywny pomocnik wystąpił w 137 spotkaniach drugiej drużyny. Aktualnie jest kontuzjowany.

W dalszym ciągu natomiast na wypożyczeniu przebywa inny utalentowany, młody piłkarz – Rafa Mujica. Pochodzący z Wysp Kanaryjskich napastnik w drużynie „B” zadebiutował w poprzednim sezonie i był jednym z najmłodszych wtedy piłkarzy.

Nie był podstawowym zawodnikiem, ale w zespole Cornelli (tam aktualnie gra) jest już inaczej. W 12 meczach strzelił pięć gol. Z marszu stał się jednym z najważniejszych piłkarzy. Od kiedy się tam pojawił, nie zagrał tylko w jednym spotkaniu (z powodu drobnego urazu). I nie gra tam tylko tzw. ogonów. W 11 spotkaniach dostał przynajmniej 80 minut.

Oby ta 19-letnia perełka dalej rozwijała się w takim tempie i po powrocie z wypożyczenia dostawała najpierw szanse na debiut w pierwszym zespole, a później na regularną grę. Tak czy inaczej jest nadzieja, że już za kilka lat o sile FC Barcelona ponownie będą stanowić jej wychowankowie. Jednak dopóty, dopóki jednak ci młodzi chłopcy będą musieli rywalizować z tym „złotym pokoleniem”, ich szanse na przebicie się są niewielkie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze