Kosta Runjaić gra o posadę. Może nie dotrwać do końca roku?


Niemiecki szkoleniowiec może mieć problemy w najbliższym czasie

10 grudnia 2023 Kosta Runjaić gra o posadę. Może nie dotrwać do końca roku?
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Poprzedni sezon w wykonaniu Legii Warszawa trzeba ocenić pozytywnie, a jego twarzą był nowy trener „Wojskowych” – Kosta Runjaić. Zasłużył sobie w końcu na przedłużenie kontraktu do 2026 roku. Legia w ten sezon również weszła dobrze, jednak im dalej w las, tym więcej problemów. Czy były trener Pogoni Szczecin zakończy swoją przygodę w Warszawie przedwcześnie?


Udostępnij na Udostępnij na

Od dłuższego czasu coś jest nie tak

Problemy Legii zaczęły się równo z rozpoczęciem października. Oczywiście, wcześniej wiedzieliśmy już, że obrona wicemistrzów Polski jest dosyć… wesoła, jednak najczęściej podopieczni Runjaicia strzelali o tę jedną bramkę więcej od przeciwnika. Jeżeli pierwsze trzy październikowe porażki dało się wytłumaczyć, choć seria trzech przegranych z rzędu i tak nie przystoi, to kolejne mecze już nie były do zaakceptowania. Z Jagiellonią był rezerwowy skład, z AZ Legia przecież nie miała łatwego zadania, grała również w dziesiątkę, a Raków to mistrz Polski, z nim da się porażkę wytłumaczyć właściwie niezależnie od okoliczności.

Później jednak przyszedł mecz ze Śląskiem, Zrinjski tylko na chwilę dał promyk nadziei, bo później porażka na własnym terenie 1:3 ze Stalą Mielec. Niedawno remis u siebie z Wartą po odrabianiu strat, ostatnio wpadka w Pucharze Polski, w którym Legia uległa Koronie Kielce w 1/8 finału. Legia zatraciła łatwość w dochodzeniu do sytuacji i ich wykańczaniu. Nie wiemy, co się stało z tą ofensywą. Spójrzmy na dorobki strzeleckie napastników Legii:

  • Blaż Kramer, 690 minut, sześć bramek, gol co 115 minut,
  • Ernest Muci, 1633 minuty, dziewięć bramek, gol co 181 minut,
  • Tomas Pekhart, 1765 minut, 11 bramek, gol co 160 minut,
  • Marc Gual, 1407 minut, cztery bramki, gol co 352 minut.

Dodajmy tylko, że Marc Gual ostatniego gola poza meczem w Pucharze Polski z GKS-em Tychy strzelił jeszcze w sierpniu, Blaż Kramer nie trafił od ponad miesiąca, a Tomas Pekhart w meczu z Koroną w 1/8 finału Pucharu Polski przełamał niemoc trwającą od końcówki września.

Grudzień kluczowy

W tym miesiącu Legię czekają jeszcze cztery spotkania, trzy w PKO Ekstraklasie, jedno w Lidze Konferencji. Żeby awansować do pucharów na wiosnę, trzeba zremisować lub wygrać z AZ Alkmaar. Jest to osiągalne, choć Legia w aktualnej dyspozycji będzie miała z tym problemy. Z kolei mecze ligowe czekają z ŁKS-em na wyjeździe i w domu z Cracovią. Klasa rywali, a właściwie jej brak, sprawia, że trzeba zdobyć w nich komplet punktów. Nie ma wymówek, zwłaszcza że czołówka odjeżdża. Do Śląska jest już 10 „oczek” straty, co prawda Legia ma dwa mecze zaległe, ale dopisywanie sobie po nich trzech punktów nigdy w Warszawie nie wychodziło korzystnie.

Jeśli Legia zdobędzie komplet punktów w tych meczach, przegoni Raków, być może Lecha, a przy dobrych wiatrach nawet Jagiellonię, a do Śląska będzie miała maksymalnie cztery punkty straty. Jest to więc scenariusz, który na pewno nie odbiera szans na tytuł. Wręcz przeciwnie, wówczas szanse byłyby ogromne, wręcz nie do pomyślenia z obecnej perspektywy. Ale jest jedno ważne ale, te mecze trzeba wygrać, na teraz zespół, którym dowodzi Kosta Runjaić, jest 5. w lidze i ma 10-punktową stratę do lidera. Legia nie powinna patrzeć teraz na innych, tylko po kolei w każdym meczu ciułać punkty – robić to, co robi Śląsk. Jeśli w Warszawie wydarzy się coś niemiłego, to zimowanie ze stratą w aktualnych okolicach odbierze Legii nadzieje na tytuł, choć oczywiście szanse matematyczne – wcale niemałe – jakieś będą.

Kosta Runjaić ma argumenty?

Jeśli ktoś chce się pozbyć trenera, to musimy sobie ustalić, jakie argumenty ma Kosta Runjaić w tej dyskusji. Przede wszystkim to, co wybrzmiało na konferencji prasowej – natłok meczów. Już ponad 30 spotkań w trwającym sezonie może dawać o sobie znać, a nie zawsze wszyscy byli do dyspozycji trenera. Jest to jednak czynnik w pewnym sensie niezależny od niego, to więc pozostawmy już na uboczu.

Przede wszystkim Runjaić dał się już poznać w Polsce jako fachowiec. Przez pięć lat prowadził Pogoń Szczecin i jak się okazuje, na zachodzie Polski od jego odejścia projekt się nie rozwinął, wręcz się cofnął. Niemiec zbudował solidne podwaliny pod przyszłego mistrza Polski, ale z nich nie skorzystano. Do tego już w Legii Runajić pokazał, że coś jednak potrafi. Wicemistrzostwo i Puchar Polski – cele na poprzedni sezon zrealizowane, i to w całkiem przyjemnym stylu.

Później dołożony superpuchar i awans do europejskich pucharów. I w tej Europie również pokazał, chociażby w obu meczach z Aston Villą, że można grać w otwarte karty z lepszymi od siebie. I oczywiście argumentem Runjaicia jest fakt, o którym już pisaliśmy. Nie można też pominąć przyjemnego dla oka stylu, bo gdy są i wyniki, i styl, można czuć się spełnionym, a był czas za tego trenera w Legii, gdy obie te rzeczy były.

Legia nie ma wcale fatalnej pozycji wyjściowej, musi tylko wygrać trzy mecze, które wygrać powinna. Wtedy sytuacja nie będzie zła. Oczywiście, forma pozostawia wiele do życzenia, ale ogranie ŁKS-u jest obowiązkiem każdej drużyny w tej lidze, a co dopiero Legii. Kluczowy więc będzie grudzień, po nim zobaczymy, czy Legia startuje nie z pole position, ale ciut za czy z jednej z ostatnich pozycji w wyścigu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze