Korona Kielce: cierpliwość podstawą sukcesu?


9 kwietnia 2015 Korona Kielce: cierpliwość podstawą sukcesu?

Ostatnie tygodnie to dobry czas dla Korony Kielce. Świętokrzyski klub wytrzymał sportowe i ekonomiczne zawirowania i szturmem próbuje dostać się do grupy mistrzowskiej ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Jest grudzień 2014 roku, w siedzibie klubu przy ulicy Ściegiennego popłoch. Urząd Miasta Kielce decyzją rady miejskiej postanawia nie finansować dłużej Korony. Zarząd „Złocisto-krwistych” decyduje o ogłoszeniu upadłości. Kto by wtedy przypuszczał, że zaledwie cztery miesiące później pojawią się głosy, że Korona może jeszcze powalczyć o udział w europejskich pucharach? Ostatecznie prezydent miasta przekonał radnych o słuszności przekazania klubowi rekordowej, wynoszącej prawie osiem milionów złotych, dotacji. W klubie nastał spokojny czas, pozostało tylko ugasić sportowy pożar w postaci realnego zagrożenia spadkiem z ekstraklasy.

Zatrudnienie trenera Tarasiewicza od początku wydawało się strzałem w dziesiątkę. Szkoleniowiec ten udowodnił swoją pracą w Zawiszy, że stać go na osiąganie świetnych wyników. Runda jesienna była jednak w wykonaniu kielczan mocno rozczarowująca. Przyznam się szczerze, że w pewnym momencie sezonu typowałem trenera Tarasiewicza jako pewniaka do zwolnienia, mając na uwadze temperament włodarzy polskich klubów. Okazało się jednak, że w Kielcach panuje inny klimat. Najwyraźniej spacery po pobliskim rezerwacie doskonale stonowały nastroje władz, a Tarasiewicz dostał szansę na zgranie zespołu. Wynik przekracza wszelkie oczekiwania – Korona to jedyna, obok bydgoskiego Zawiszy, niepokonana drużyna w lidze w 2015 roku. Coraz częściej widać też w grze zespołu schematy podobne do tych, którymi zaskakiwał rywali klub z Bydgoszczy w poprzednim sezonie.

08.05.2013 Zawisza Bydgoszcz - Cracovia Kraków 3:1
Ryszard Tarasiewicz –  trener Korony (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Na duże uznanie zasługują zimowe ruchy transferowe. Luis Carlos gra w Koronie tak jak na początku swojej przygody z Zawiszą. Dynamika, luz w grze, szybkość – widać, że zupełnie inaczej czuje się pod skrzydłami Tarasiewicza. Nieźle wpasował się krytykowany w Bydgoszczy Rafael Porcellis. Gra on tak, jak się tego wymaga od silnego, wysokiego napastnika. Coraz lepiej wyglądają też występy Aleksandra Fertovsa. Łotewski defensywny pomocnik zaczął już łapać wspólny boiskowy język z kolegami z zespołu, umiejętnie łącząc grę w destrukcji z kreowaniem sytuacji partnerom z drużyny.

Transfery to jedno, na uwagę zasługuje też dobra forma zawodników, którzy już jesienią reprezentowali kielecki zespół. Dobrze wygląda formacja defensywna zespołu. O ile Paweł Golański zawsze był gwarancją wysokiego poziomu, o tyle gra Radka Dejmka czy Piotra Malarczyka to pozytywne zaskoczenie. Dobrze prezentuje się Kamil Sylwestrzak, w mojej opinii najlepszy „napastnik” wśród obrońców ekstraklasy. Jego spokój przy wykańczaniu akcji w polu karnym rywali jest godny podziwu. Piłkarzem, który zaskakuje najbardziej, jest jednak Leandro. Bardzo krytykowany za rundę jesienną Brazylijczyk to zupełnie inny zawodnik. Pewny w defensywie, silny, dynamiczny, świetnie włączający się do ataków piłkarz zaczyna grać na miarę swojego nie najgorszego przecież CV.

Na osobny akapit zasługuje Olivier Kapo. Trener Tarasiewicz wykazał się wielką cierpliwością do francuskiego gwiazdora, ten odwdzięczył się prawdziwą boiskową metamorfozą. O ile jesienne bramki w ekstraklasie wynikały przede wszystkim z doskonałej gry bez piłki, spowodowanej latami gry w czołowych ligach, o tyle teraz Kapo imponuje wydolnością, kreatywnością i dużym zaangażowaniem. Oczywiście przesadą byłoby stwierdzenie, że prezentuje się tak jak w czasach partnerowania Zidane’owi w reprezentacji Francji, jednak jest to zupełnie inny piłkarz niż jesienią.

Na koniec została prawdziwa wisienka na kieleckim torcie, czyli wiosenna forma Jacka Kiełba. Ulubieniec lokalnej publiczności wreszcie, po latach stagnacji, zaczyna grać na miarę swojego niemałego potencjału. Imponujące rajdy, przytomne asysty i bramki, które nie wstyd pokazywać poza granicami naszego kraju. Tak, takiego Jacka Kiełba chciałoby się oglądać zawsze.

26.09.2011 Polonia Warszawa - Korona Kielce 0:0
Jacek Kiełb (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Czy obecna forma Korony pozwala na mierzenie w wysokie cele, na przykład miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach? Coś, co jeszcze miesiąc temu wydawało się absurdalne, przestaje takie być, gdy weźmiemy pod uwagę podział punktów po 30. kolejce. Obecnie każda drużyna, która znajdzie się w ósemce, będzie w stanie dogonić punktowo drużynę zajmującą czwarte miejsce, które może dać awans do eliminacji Ligi Europy. Mając na uwadze nie najlepszą formę ósmego obecnie Górnika Zabrze, można stwierdzić, że awans do grupy mistrzowskiej wydaje się osiągalny dla kielczan. Stąd już można atakować puchary, choć do tego, rzecz jasna, daleka droga.

[interaction id=”552576dd7fdf079b4e2d4a36″]

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze