Kontuzja Estończyka otwiera szansę przed rezerwowymi golkiperami Wisły. Michał Miśkiewicz może wywalczyć pozycję numer 1 na przyszły sezon, a Gerard Bieszczad dostać ofertę przedłużenia kontraktu z krakowskim klubem.
Gdy w Białymstoku reprezentant Estonii odniósł kontuzję, zastąpił go Bieszczad, choć zwykle bezpośrednim zmiennikiem Pareiki jest Michał Miśkiewicz. Jednak ten zachorował akurat na różyczkę. – Byłem trochę zaskoczony, gdy w przerwie dowiedziałem się, że muszę zastąpić Sergieia – mówi 20-latek. – Trzeba było jednak wejść i zrobić swoje. Na pewno nie była to łatwa sytuacja, bo musiałem szybko przygotować się do gry. Nie lubię się oceniać, ale wydaje mi się, że większego błędu nie popełniałem.
Wiemy, że na pewno przeciwko Widzewowi nie wystąpi Pareiko. Jego miejsce najprawdopodobniej zajmie Miśkiewicz. 24-latek ma za sobą kilkuletni pobyt we Włoszech, gdzie został wypatrzony przez skautów AC Milanu. Przez pewien czas miał okazję trenować z pierwszą drużyną „Rossonerich”. Kariery na Półwyspie Apenińskim nie zrobił, ale z pewnością wiele się nauczył. Przed sezonem trafił do Wisły, ale zagrał tylko w dwóch meczach – pucharowym z Wartą Poznań i ligowym z Zagłębiem Lubin. Wpuścił cztery gole, choć żadnego nie zawalił, a zaliczył kilka udanych interwencji. Wydawało się, że wiosną będzie numerem 1, ale stało się inaczej. –Nie ma co roztrząsać, czy przegrał rywalizację. Podjęliśmy decyzję, że broni Pareiko – wyjaśnia Primel.