Coraz jaśniejsza staje się sytuacja w grupie B Ligi Mistrzów. W 3. kolejce Olympique Lyon pokonał u siebie Benfikę 2:0 i z kompletem zwycięstw znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli. Tuż za Francuzami jest Schalke, które pokonało w Gelsenkirchen Hapoel Tel-Aviv 3:0.
Wieczór Raula
Sytuacja Schalke pod koniec października na pewno odbiega od tej, którą sympatycy tego klubu przewidywali w przedsezonowych typach. Podopieczni Felikaa Magatha w Bundeslidze spisują się poniżej oczekiwań. Nie pomagają transfery Raula i Klaasa-Jana Huntelaara. Były gracz Realu Madryt postanowił jednak o sobie przypomnieć w środowy wieczór. Strzelecki kunszt, mającego za sobą 16 lat gry w zespole „Królewskich”, Raula miał okazję się ujawnić w Hapoel Tel-Awiw. Już w 3. minucie doświadczony Hiszpan wpisał się na listę strzelców, wykorzystując sytuację sam na sam. W ślady klubowego kolegi nie poszedł Klaas-Jan Huntelaar, który kilkakrotnie zagrażał bramce Vincenta Enyeamy. Nigeryjczyk ze wszystkich pojedynków wychodził zwycięsko, a w 17. minucie próbował zagrozić… Neuerowi strzałem z rzutu wolnego. Przewaga gospodarzy była bardzo widoczna, a trzynaście minut po wznowieniu gry prowadzenie podwyższył Raul, finalizując dwójkową akcję Rakiticia i Huntelaara. Nadzieje Izraelitów na korzystny rezultat rozwiał Jurado, który pięknym strzałem w długi róg przypieczętował zwycięstwo klubu z Gelsenkirchen. Goście zdołali jednak zdobyć bramkę honorową, której autorem był w doliczonym czasie gry Shechter.
Lyon na fali
Na półmetku rozgrywek fazy grupowej liderem grupy B jest Olympique Lyon. Po kwadransie gry przewagę osiągnęła jednak Benfica, ale strzały Kardeca, Aimara i Carlosa Martinsa nie znalazły drogi do bramki. Zupełnie inaczej niż Jimmy’ego Brianda, który strzałem głową po dośrodkowaniu Bastosa z lewego sektora boiska wyprowadził podopiecznych Claude’a Puela na prowadzenie. Stracona bramka nieco podcięła skrzydła gościom, których na dodatek w końcówce pierwszej połowy musiał opuścić Gaitan. Pomocnik zespołu z Portugalii otrzymał drugą żółtą kartkę. Od szturmu Lyonu zaczęła się druga połowa. Szanse na podwyższenie prowadzenia mieli kolejno: Bastos, Lisandro, Briand i jeszcze raz Lisandro. Argentyńczykowi udało się trafić dopiero w trzecim podejściu. Napastnik gospodarzy w 51. minucie po dograniu Brianda główkował. O ile Roberto obronił to uderzenie, o tyle przy dobitce był bezradny. Gra w osłabieniu nie pozwoliła zespołowi Jorge Jesusa na nawiązanie równorzędnej walki z Olympique, który znacznie częściej stwarzał sobie dogodniejsze sytuacje.