W 15. kolejce I ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało MKS Kluczbork 1:0. Piłkarze zwycięskiej drużyny podkreślali po meczu, że ciężko im było sforsować szczelną defensywę rywali.
Podopieczni Roberta Kasperczyka musieli czekać na gola aż do 59. minuty, gdy zaledwie 120 sekund po wejściu na boisko na listę strzelców wpisał się Adam Cieśliński. Zdaniem Piotra Komana było to trudniejsze starcie niż pojedynek z Dolcanem, gdy losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnim kwadransie.
– Bardzo trudno było sforsować ich defensywę, ustawili się z tyłu i wyprowadzali groźne kontrataki. Było nawet ciężej niż z Dolcanem, który ustawiony był podobnie. Wszystkie piłki zagrywane w pole karne wybijali od razu jak najdalej, nie dało się nic skonstruować. Bardzo cieszy, że trener ma takiego nosa do zmian, wpuścił Adama i strzelił bramkę. Tak naprawdę to nie ma znaczenia kto strzela, ważne, że są bramki i zwycięstwa – powiedział Koman.
Z kolei Sławomir Cienciała pochwalił strzelca bramki za istne wejście smoka i zapewnienie zespołowi kompletu punktów.
– Obraz tej rywalizacji był do przewidzenia, wiedzieliśmy, że Kluczbork się tu nie otworzy i nie będzie próbował za wszelką cenę strzelić bramki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to my będziemy musieli podejść i kreować grę dzisiaj i stąd również te niedokładności, które się pojawiały. Na całe szczęście jest u nas taki zawodnik jak Adam, który wchodzi i pięknie wykonuje swoją robotę i to naprawdę cieszy. Mówiłem już przed meczem, że mamy sporo sytuacji, dzisiaj wykorzystaliśmy jedną z nich i wygraliśmy – powiedział Cienciała.