Kobiecy punkt widzenia: Stadionowa patologia


We wcześniejszych felietonach próbowałyśmy obalić mit kobiety-wroga piłki nożnej. W każdym micie jest jednak ziarno prawdy. Istnieją bowiem takie aspekty tego sportu, które nam wyraźnie przeszkadzają. Dzisiaj napiszę o jednym z czynników, który powoduje niechęć kobiet do futbolu, a mówiąc ściślej – do polskiego futbolu. Bo o ile zawodnicy, emocjonująca walka o trofea czy wspaniała atmosfera na trybunach mogą nas przyciągnąć, o tyle nie bardzo rozumiemy sens walki kibiców (a raczej pseudokibiców) za ukochany klub.


Udostępnij na Udostępnij na

Zdaję sobie sprawę, jak bardzo kontrowersyjny temat poruszam – tym bardziej uważam za konieczne mówienie o tym głośno. Wcześniej próbowałam o tym rozmawiać z mocno zaangażowanymi kibicami, a także ludźmi, którzy nie są wielkimi fanami futbolu i mają do tego większy dystans. Także na naszym portalu wątek ten był już poruszany kilka razy. To wszystko sprowokowało mnie do napisania o tym z punktu widzenia kobiet. Będzie to też artykuł po trosze skierowany do pań. Nie wszystkie mamy bowiem świadomość, jak sprawa wygląda naprawdę i zwykle do jednego worka z napisem KIBIC wrzucamy wszystkie inne określenia, takie jak pseudokibic, chuligan, szalikowiec czy fanatyk, nie zdając sobie sprawy z zasadniczych różnic pomiędzy tymi pojęciami występujących. I chyba stąd wynika nasza niechęć do chodzenia na mecze.

Tym, co odróżnia od siebie kibiców i pseudokibiców, są przede wszystkim intencje i motywy, jakie im przyświecają i które w znaczący sposób determinują role, jakie mają zamiar odgrywać, będąc odbiorcami imprezy sportowej.

A więc kibic przychodzi na mecz solidaryzować się z ukochaną drużyną, śledzi wydarzenia sportowe, w tym celu czyta prasę temu poświęconą, przegląda strony internetowe, ogląda relacje z meczów bądź ogląda je na żywo z trybun stadionów, jednym słowem pasjonuje się piłką, a wsparcie w postaci dopingu na meczu okazuje zawodnikom, będąc, owszem, mocno rozemocjonowanym, ale skupionym na grze i na drużynie.

Pseudokibic zdaje się natomiast bardziej skupiać uwagę na kibicach wrogiego klubu, niż na drużynie, której kibicem rzekomo jest. Wielu pseudokibiców wprawdzie chodzi na mecze piłki nożnej, ale widowisko sportowe nie jest dla nich najważniejsze. Jest ono raczej tłem dla ich agresywnych zachowań. Nie interesuje ich mecz, murawa boiska i wydarzenia na nim zachodzące ani atmosfera spotkania, a raczej to, jak zachowują się „przyjezdni” rozlokowani na trybunach w sektorze dla gości. Mniej ważna jest drużyna, dla której przyszli na mecz. Liczy się to, co będzie po meczu, po którym przychodzi czas na wprowadzenie w czyn gróźb i obelg, jakie znaleźć można na forach internetowych przed pojedynkami niektórych drużyn.

Niestety, często pseudokibice utożsamiani są z członkami ruchu ultras, czyli zorganizowanych kibiców, zajmujących się na meczach manifestowaniem przywiązania do klubu za pomocą opraw, śpiewów, skandowania haseł itd. Są najbardziej widoczną grupą na trybunach.

Skandowaniem zajmują się też chuligani. Nie są to jednak hasła wspierające klub. Wykrzykują oni teksty obrażające wrogą drużynę i kibiców, zwykle zupełnie niezwiązane z samą grą. Prowokują, krzyczą i wyładowują swój gniew na fanach znienawidzonego klubu. Pół biedy, jeśli pseudokibice zwalczają siebie nawzajem – robią to na własne życzenie. Gorzej, jeśli w tego rodzaju zamieszkach „obrywa się” komuś, kto z chuligaństwem nie ma nic wspólnego, na przykład przypadkowym przechodniom.

Niewiele jest w Polsce meczów „z górnej półki”, które nie wiążą się z podwyższonym ryzykiem, których nie trzeba obwarowywać oddziałami policji i przed którymi nie trzeba ostrzegać społeczeństwa. To przykre, ale nam, kobietom, chodzenie na mecze w Polsce kojarzy się przede wszystkim z rozlewem krwi, nożami, kijami baseballowymi i stadem rozjuszonych facetów w szalikach, skandujących wulgaryzm za wulgaryzmem.

Komentarze
~Brat (gość) - 16 lat temu

Od kilku lat uczęszczam na mecze Wisły Kraków, nigdy
nie zdarzyło mi się zostać obrażonym, uderzonym albo
w jaki kol wiek inny zły sposób potraktowanym. Moim
zdaniem patologia na polskich stadionach o której
piszesz jest spowodowana przez naprawdę garstkę
ludzi, a to że wiele osób myśli o tym w sposób w jaki
to opisujesz wynika z wyolbrzymiania tego przez
media. Dla mnie mecze są bezpieczne, widzowie na
stadionie są kibicami a chuliganie są wyjątkami od
reguły, należy ich eliminować (zakaz stadionowy,
wizyta na komisariacie w godzinach meczu, wysokie
grzywny), ale należy też odróżnić ich od prawdziwych
kibiców a nie wkładać do tego samego worka.

Marzena Gillner (gość) - 16 lat temu

Zgadzam się - sposób myślenia, o którym piszę, jest
spowodowany głównie przez media, które zawsze
nagłaśniają tragedie i dramaty. Ale problem
chuligaństwa w Polsce to wcale nie sprawa małej wagi,
szczególnie w stosunku do innych krajów Europejskich.
Absolutnie nie wkładam też kibiców i "kiboli" do
tego samego worka, bo jednym z celów artykułu było
rozgraniczyć te dwa pojęcia.

~seba (gość) - 16 lat temu

Przedewszystkim w artykule nalezalo dodac iz taki
proceder jest w duzej mierze wina wladz klubow oraz
caleg okraju. Sa one wynikiem ladognego wobec
huliganow prawa i braku pieniedzy, checi oraz
inicjatywy zlikwidowania tego zjawiska ze strony
dzialaczy klubowych. W innych krajach europy
poradzono sobie z problemem tych wulgarnych i
nieuzytych kibicow a tkwi on nadal nie tyle w samym
kraju Polska co w polskiej mentalnosci i
rzeczywistosci.

Magdalena Domańska (gość) - 16 lat temu

Odnośnie do wypowiedzi Brata...nie jestem taka pewna
czy na meczach jest bezpiecznie...
Owszem, zdarzają się mecze, na których spokojnie jest
przez 90-kilka minut, ale chodzi też o to, co dzieje
się po nich.
W Łodzi, gdzie mieszkam, widać to najlepiej,
przykład-ostatnia sobota, ale o tym nikt nie mówi, a
społeczeństwo zyskuje mit bezpieczeństwa i postępu w
sprawie chuligaństwa na stadionach.
Ludziom, którzy utożsamiają się z grupami chuliganów
już chyba nic nie pomoże, bo to jest poważny i raczej
nieodwracalny defekt psychiczny, a wszelkie, dotąd
stosowane, metody prewencji są absolutnie
nieskuteczne.
Smutne...

~Brat (gość) - 16 lat temu

No tak masz racje Magdaleno że w dniu meczu mogą się
dziać różne przykre historie "na mieście" ale jak
piszesz dzieje się to na terenie miasta a nie
stadionu gdzie ludzie przychodzą na mecz, poza tym
przez przypadek można być w centrum tych wydarzeń
wcale nie będąc na meczu, ba nawet nie mając pojęcie
że dzisiaj ktoś grał. Z doświadczenia mogę powiedzieć
że często inicjatorami takich wydarzeń są osoby które
nie bywają na meczach, zwykli chuligani... Jak dla
mnie sytuacja ta jest bardzo podobna do tej jaka
panuje na co dzień w Krakowie na nowej hucie,
Jaworznie w dzielnicy szczakowa, Bytomiu w dzielnicy
bobrek i wielu innych miejscach w Polsce gdzie
policja nie radzi sobie z wyrostkami którzy w swoim
autonomicznym świecie chcą być panami... Podsumowując
to że czasami bywa niebezpiecznie po meczu na terenie
miasta jest to że policja nie radzi sobie z
chuliganami itp. mimo że wydaje mi się że mogłaby to
zrobić stosując wyższe kary za, oraz środki
prewencyjne wobec już złapanych wcześniej
„zadymiarzy”(areszt domowy w dniu meczu,
formy resocjalizacji itd... )

Magdalena Domańska (gość) - 16 lat temu

To co opisałam w komentarzu było przykładem
zachowania się tych wspaniałych "kibiców" (nota
bene nie sądzę, żeby były to przypadkowe, jak
twierdzisz, osoby, bo chyba nie każdy chuligan, nie
będący na meczu, zakłada w ten dzień barwy
klubowe??). Jeśli chodzi o same mecze, to patrząc na
chłopców 6-7 letnich, chodzących z papierosami po
stadionie, używających bardzo wulgarnych słów z
niezwykłą częstotliwością, to zaczynam się
zastanawiać co z nich wyrośnie. Ale odpowiedź
znajduję patrząc w drugą stronę - na bandę debili,
którzy żłopiąc tani alkohol (haha zakaz picia na
stadionie - tylko teoria), używają podobnych słów,
prężą swoje posterydowe mięśnie i rozglądają się
tępym wzrokiem za "frajerem", któremu można
przywalić. Taki kraj, takie społeczeństwo. I być może
na stadionach coraz rzadziej słyszy się o burdach na
stadionach, to frekwencja i zróżnicowanie (a w
zasadzie jego brak) wśród kibiców na meczu świadczą o
tym, że jesteśmy lata świetlne za krajami takimi jak
np. Hiszpania czy Anglia, gdzie problem praktycznie
zniknął, a na mecze przychodzą kibice różnych płci,
narodowości i w różnym wieku. Ale o tym można by
dyskutować bez końca.
Dla mnie poziom polskich kibiców i stadionów jest co
najmniej żenujący...

~anonymus (gość) - 16 lat temu

ile razy chłopczyku byłeś na meczach?? Czy informacje
o stadionowej patologii uzyskujesz tylko z gazet, czy
jest to twój mit własnie, ubzdurałeś go sobie dawno
temu i nie dajesz sie przekonać, że czasy się
zmieniaja. Najbardzie nie znoszę ludzi którzy mówią
głupoty i nie maja o tym zielonego pojęcia. jestem
zwykłem kibicem, chodzę od kilku lat na stadiony i
nigdy nie spotkalem się z bandytyzmem, a ty opisujesz
to jako zjawisko permanentne. no chyba ,że jak
usłyszysz " kurwa " na meczu to dla Ciebie juz jest
patologia...

~anonymus (gość) - 16 lat temu

O przepraszam, to kobieta pisała... W takim razie:
ile razy dziewczynko byłaś na meczach??? reszta jw

Magdalena Domańska (gość) - 16 lat temu

Byłam na meczach wiele razy, nigdy nie spotkało mnie
nic złego, żyję, kości całe, głowa także, ale to co
piszę, to obiektywne spostrzeżenia, a nie moje własne
doświadczenia. Rozgranicz te dwie rzeczy, bo to, że
np. nigdy nie byłeś świadkiem morderstwa nie znaczy,
że takie zjawisko nie istnieje. Widać oboje mieliśmy
dużo szczęścia, za to inni mieli go mniej. Miałam
także okazję bywać na meczach za granicą i niestety,
ale Polska wypada na tle porównawczym nadzwyczaj
słabo:)
Podpisane: chłopczyk ;)

~julkaCh (gość) - 16 lat temu

całkowicie się z tobą zgadzam! poza tym jak
wspomniano słaba prewencja, dlatego dużo ludzi nawet
chciałoby iść na mecz, ale się boją, bo lepiej
dmuchać na zimne

Ela (gość) - 3 lata temu

Obserwując pseudokibiców i osoby, które oczekują poszanowania ich praw do beztroskich bijatyk, niszczenia mienia,wulgarnych wyzwisk i innych nieodpowiedzialnych zachowań- oczekują od innych od siebie akceptacji " ubocznych" skutków braku dojrzałości emocjonalnej. A podkładanie jakiejkolwiek ideologii pod tę pato- społeczność jest dla mnie zwykłą manipulacją. Zazwyczaj manipulacją polityczną.

Ela (gość) - 3 lata temu

Obserwując pseudokibiców i osoby, które oczekują poszanowania ich praw do beztroskich bijatyk, niszczenia mienia,wulgarnych wyzwisk i innych nieodpowiedzialnych zachowań- oczekują od innych od siebie akceptacji " ubocznych" skutków braku dojrzałości emocjonalnej. A podkładanie jakiejkolwiek ideologii pod tę pato- społeczność jest dla mnie zwykłą manipulacją. Zazwyczaj manipulacją polityczną.

Najnowsze