W związku z nieustającymi dyskusjami na temat zarobków piłkarzy i transferów do innych klubów, postanowiłam sprawdzić, jak ma się popularność danego zawodnika do pozycji, na jakiej występuje w meczu.
Prześledziłam kilka rankingów, m.in. najbogatsi czy najprzystojniejsi piłkarze świata, sprawdziłam, którzy z naszych rodzimych zawodników grają w zagranicznych ligach. Ogólnie rzecz biorąc, prześledziłam nazwiska najczęściej powtarzające się w mediach i środowisku piłkarskim. Oczywiście popularność nie zawsze idzie w parze z umiejętnościami, ale w większości rankingów na piedestale, w glorii chwały, stoją przede wszystkim napastnicy.
Magazyn „Forbes” opublikował listę najlepiej zarabiających piłkarzy, a w pierwszej dziesiątce znajduje się tylko jeden obrońca – John Terry, który nota bene jest uważany z najlepszego defensora świata, a ponadto jest kapitanem reprezentacji Anglii, więc nie jest to przykład mogący posłużyć do obalenia mojej teorii, że najbardziej doceniani są napastnicy. Dla potwierdzenia warto przypomnieć, że Terry przeszedł do historii jako pierwszy piłkarz, który zdobył bramkę dla reprezentacji Anglii na nowym stadionie Wembley w meczu z Brazylią. Podejrzewam więc, że na sławę zapracował sobie niekoniecznie tylko kunsztowną obroną.
Wracając jednak do rankingu, w pierwszej dziesiątce plasują się niemalże sami napastnicy, a wśród wszystkich pięćdziesięciu wymienionych zawodników znajduje się dosłownie kilku obrońców. Podobnie rzecz się ma w kategorii najprzystojniejszych graczy globu – w przeważającej większości listę zajmują snajperzy. Wprawdzie o gustach się nie dyskutuje, ale znam wielu interesujących piłkarzy, którzy nie zostali uwzględnieni w takim rankingu z prozaicznego powodu – ich rola na murawie nie jest tak spektakularna i emocjonująca jak napastników czy bramkarzy (przynajmniej w opinii laików).
Trochę inaczej ma się sprawa w rankingu skupiającym najlepszych piłkarzy świata. Tu mamy do czynienia z większą różnorodnością i wśród napastników takich jak: Fernando Torres, Thierry Henry, Zlatan Ibrahimović czy Samuel Eto’o, znajdują się też obrońcy, pomocnicy i bramkarze, m.in. Ronaldinho (ofensywny pomocnik), Steven Gerrard (pomocnik), Fabio Cannavaro (obrońca), Gianluigi Buffon (bramkarz) oraz oczywiście rozsławiony Cristiano Ronaldo. Natomiast wśród polskich piłkarzy, współcześnie prym wiodą bramkarze: Boruc, Fabiański, Kuszczak, a wśród tzw. legend oczywiście napastnicy: Zbigniew Boniek, Grzegorz Lato i niezapomniany Kazimierz Deyna.
Powyższe zestawienia uświadamiają mi, że tak naprawdę w meczu zauważani są jedynie napastnicy, ewentualnie bramkarze. Przy każdych możliwych rozgrywkach najgłośniej mówi się o wyborach na najlepszego czy najbardziej efektywnego strzelca albo najskuteczniejszego bramkarza. Fakt, że mają najbardziej widoczny wpływ na wynik meczu, ale dlaczego tak wiele osób zapomina o obrońcach? Przecież to właśnie oni mają za zadanie tworzyć szczelną barierę dla napastników przeciwnej drużyny, żeby nie mogli znaleźć się z piłką w polu karnym. Wszyscy biją brawo, kiedy bramkarz złapie piłkę, ale nikt nie chwali defensorów za szczelną i skuteczną zaporę.
Oczywiście zarówno napastnicy, jak i bramkarze nie mają łatwego zadania. Oprócz tego, że kiedy wywiążą się ze swojego zadania są podziwiani, stają się sławni, zajmują wysokie miejsca w rankingach, to są także najbardziej narażeni na krytykę. Wystarczy jedna przestrzelona nad bramką piłka czy jeden niewykorzystany rzut karny, by z bohatera stać się najbardziej znienawidzonym i wyszydzanym piłkarzem. Jak widać, los bywa przewrotny, a sławę i popularność można szybko zyskać, ale i równie szybko stracić. Podobnie bywa z bramkarzami. Jeden z najbardziej znanych polskich golkiperów – Jerzy Dudek. W jednej minucie okrzyknięty geniuszem (jedna z jego interwencji została uznana przez FIFA za trzecią najlepszą obronę bramkarską w historii futbolu), w następnej spotkał się z lawiną krytyki ze strony rozemocjonowanych kibiców, kiedy za jego kadencji w bramce Liverpool stracił 6 goli na własnym boisku – pierwszy raz od 77 lat!
Zastanawiam się zatem, co jest lepsze: być „widocznym” zawodnikiem, ale równocześnie narażonym na masową krytykę czy cichym, nierzucającym się w oczy obrońcą, robiącym swoje? Być może zależy to od typu osobowości danego piłkarza? Może niektórzy lubią znajdować się na świeczniku? A krytyka? Cóż, panuje opinia, że nieważne co mówią o tobie, ważne żeby w ogóle mówili. Osobiście wolałabym, aby więcej kibiców dostrzegało obrońców, którzy mają jednak swój wkład w przebieg meczu, a stracony gol to zazwyczaj wina całej drużyny – nie tylko bramkarza.
(...)Fabio Cannavaro (pomocnik)(...) lol :D
Oj pomyłka :P tzw. nieświadomka, bo Cannavaro nie
dość, że obrońca, to jeszcze całkiem, całkiem ;)
A co z pomocnikami?:D Oni najwięcej biegają na
boisku...
Ps. Świetny artykuł :)
Coś tam o nich wspomniałam:P a jak widać nie zawsze
nakład pracy idzie w parze z uznaniem:)
PS dziękuję:)
Dla mnie trochę to wszystko zbyt chaotycznie
napisane.
"Kobiecy punkt widzenia: Czy pozycja ma znaczenie?"
jeśli to było zamierzone, to szacunek ;) wybaczcie z
góry skrzywienie psychiczne - studiuję na AWFie ;)
było :D