KDB: Brak chętnych do pucharów


Tabela Bundesligi pomiędzy czwartym a piętnastym miejscem jest niezwykle spłaszczona. O trzy lokaty dające grę w eliminacjach europejskich pucharów teoretycznie walczy aż dwanaście zespołów.


Udostępnij na Udostępnij na

Eintracht Frankfurt, Schalke Gelsenkirchen, FSV Mainz, Borussia M’Gladbach, Hamburger SV, SC Freiburg, Hannover 96, FC Nürbnerg, VfB Stuttgart, VfL Wolfsburg, Werder Brema, Fortuna Düsseldorf. Te zespoły dzieli zaledwie dziesięć punktów. Właściwie każda ekipa ma szanse na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Dla jednych to cel, dla innych będzie to miła niespodzianka.

W poprzedniej kolejce trzy punkty zapewniły sobie tylko Borussia, Stuttgart i Fortuna. Mimo to dwa ostatnie zespoły skreśliłbym z walki o puchary. Tak samo jak ekipy z Bremy i Norymbergi. Do tego grę w eliminacjach do Ligi Europy przez Puchar Niemiec z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewni sobie Freiburg. Pozostało więc siedmiu chętnych na trzy miejsca. Najlepiej dla niemieckiej piłki byłoby, gdyby w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów grało Schalke, a o Ligę Europy biły się Eintracht i HSV. Zespół z Gelsenkirchen jest najsilniejszy i potrzebuje pieniędzy. Frankfurtczycy prezentują atrakcyjną piłkę i na taką nagrodę na pewno zasługują. Z kolei HSV jest w stanie (w przeciwieństwie do M’Gladbach czy Mainz) zbudować zespół na miarę europejskich pucharów. Tylko tego nieprzewidywalnego Hannoveru byłoby trochę szkoda…

Ktoś zauważy i zarzuci mi, ze napisałem, że kandydatów przecież aż tylu, a w tytule stwierdziłem, iż chętnych brak. Owszem. Jeśli nikt w ciągu dziewięciu kolejek nie potrafi wyprzedzić Eintrachtu, który zdobywa dziewięć punktów, to znaczy po prostu, że nikt w tych europejskich pucharach nie chce grać. Miejmy tylko nadzieję, że Bayern się nie rozmyśli w kwestii mistrzostwa.

***

Ale ten Lewandowski jest słaby. Beznadziejny. Drewniak. Przez cały sezon na fuksie leci. A te dwa gole i asysta w ostatnim meczu to w ogóle jakieś apogeum niesamowitego szczęścia. Strzelił dwa razy na pustą bramkę i się wszyscy podniecają.

A tak już na poważnie to „Lewy” w takiej formie musi poprowadzić naszą reprezentację do zwycięstwa. Nawet jeśli nie strzeli gola, to powinien przynajmniej go wypracować, tak jak Bittencourtowi. Polski napastnik jest w gazie, teraz musi tylko przełożyć na kadrę. Drżyjcie, Ukraińcy!

Obok Lewandowskiego bohaterem BVB był również Nuri Sahin. Syn marnotrawny po powrocie miał kilka trudnych tygodni, ale wygląda na to, że wszystko zmierza ku lepszemu. Po raz drugi wyszedł w wyjściowym składzie i prezentował się znacznie lepiej niż w poprzednich meczach. Świetnie dograł z rzutu wolnego do Lewandowskiego i strzelił dwa gole. Jürgen Klopp będzie miał teraz bogactwo w środku pola. Sahin, Gündogan, Bender, Kehl, Leitner.

***

Najmniej szczęścia ostatnimi czasy ma Eintracht. Runda wiosenna idzie mu fatalnie. Prawdopodobnie z zespołu po sezonie odejdzie Armin Veh. Frankfurtczycy przegrali ze Stuttgartem, czyli jedną z najsłabszych drużyn Bundesligi, jeśli chodzi o występy na wiosnę. Paradoksalnie pomimo porażki awansowali z piątego na czwarte miejsce.

Powodem takich, a nie innych wyników Eintrachtu wydaje się Alex Meier. Superstrzelec z Frankfurtu zaciął się i od 11 godzin nie może pokonać bramkarza rywali. Również po drugiej stronie boiska sprawy nie mają się najlepiej. Kontuzji doznał bramkarz Kevin Trapp. 22-latek złamał kość śródręcza, ale nie podczas treningu, tylko w czasie kręcenia reklamy.

Trapp bardzo się starał, ale przegrał konkurs na najgłupszą kontuzję z Elkinem Soto. Pomocnik Mainz opuścił mecz z Hoffenheim, ponieważ doznał urazu pleców, kiedy chciał zawiązać but.

***

Suma szczęścia w sporcie równa się zero. Zawsze. Boleśnie przekonali się o tym piłkarze Bayeru Leverkusen. Jesienią wygrali na Allianz Arena 2:1 po dziwnym golu zdobytym przez Sama, a raczej samobóju Boatenga. W sobotę przegrali w bardzo podobny sposób. Po mocnym rzucie wolnym Schweinsteigera piłka odbiła się od ramienia Wollscheida i wpadła do bramki zmylonego Leno. Co ciekawe, te gole padły w tej samej, 87. minucie.

Konia z rzędem temu, kto kojarzy akcję Mario Gomeza, w której minął dwóch zawodników i zdobył gola. Niemiecki snajper znany jest ze swojego mistrzostwa w wykorzystywaniu podań kolegów i strzelania bramek mniej więcej z dwudziestu centymetrów. Tym razem Gomez przyjął piłkę klatką piersiową na środku boiska, przerzucił piłkę nad Carvajalem, potem nawinął Boenischa i pokonał Leno. Pokazał szybkość i technikę, czego się po nim nie spodziewaliśmy.

***

Na koniec rzut oka na dół tabeli. Po raz kolejny wygrał Augsburg. Jeśli brać pod uwagę tylko wyniki rundy wiosennej, jest on trzecim zespołem Bundesligi. Lepsze są tylko ekipy Bayernu i Dortmundu. Jednak po raz kolejny piłkarze Augsburga muszą dziękować bramkarzowi i rywalom, którzy byli wyjątkowo nieskuteczni. Po punkcie zdobyły też Fürth i Hoffenheim. W tej strefie może być jeszcze ciekawie.

***

Krótko o Polakach. Sobiech dostał tylko dziesięć minut i nic nie zdziałał przeciwko M’Gladbach. W Bayerze cały mecz rozegrał Boenisch i na tle Bayernu wypadł całkiem przyzwoicie, choć popełnił błąd przy stracie gola. W grze do przodu też nie był tak błyskotliwy jak zwykle. Z ławki jego poczynania oglądał Arkadiusz Milik.

O Robercie Lewandowskim wspominałem, ale podkreślę raz jeszcze – klasa. Z kolei dwaj pozostali Polacy z BVB dość przeciętnie. Piszczek niestety po raz kolejny dość rzadko włączał się w akcje ofensywne zespołu. Miejmy nadzieję, że w meczu z Ukrainą pokaże pełnię swoich możliwości.

Obserwuj autora na Twitterze: @ArturDylewski

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze