Nieskuteczny Kane, skromny (jak zawsze) Ranieri i szalejący polscy bramkarze – piłkarski weekend w Anglii


Kolejna seria gier za nami. Co ciekawego się w niej zdarzyło?

29 sierpnia 2016 Nieskuteczny Kane, skromny (jak zawsze) Ranieri i szalejący polscy bramkarze – piłkarski weekend w Anglii
www.turnstyle.co.uk

Koniec trzeciej serii gier zawsze oznacza jedno, czego możemy być pewni – przerwę na mecze reprezentacji. Szkoda, bo czeka nas dwutygodniowa rozłąka z Premier League, ale liga wróci z mocnym przytupem, bo przywitają nas derby Manchesteru, Mourinho kontra Guardiola. W minionej kolejce też nie było nudno, a szlagierem najbardziej przykuwającym uwagę fanów było starcie na White Hart Lane między Tottenhamem a Liverpoolem.


Udostępnij na Udostępnij na

Tottenhamem, który z „The Reds” ma u siebie mocno niekorzystny bilans w ostatnim czasie. Gol Danny’ego Rose’a na 1:1 wczesnym sobotnim popołudniem był pierwszą od czasu rzutu wolnego Garetha Bale’a w październiku 2012 roku bramką wpakowaną przybyszom w północnej Anglii na własnym terenie. Przerwanie niezbyt chlubnej serii dało „Kogutom” punkt, choć z gry na pełną pulę zasłużył chyba mimo wszystko Liverpool.

Znowu wygrali panowie Conte, Mourinho i Guardiola i wszyscy mają jak na razie komplet zwycięstw. Chelsea zrobiła to w dobrym stylu i bez większego oporu Burnley, a wszystkie oczy znowu były zwrócone na błyszczącego Edena Hazarda, o którym piszemy niżej. City miewało różne momenty z West Hamem, ale koncert zagrał David Silva i nie gorszy był Raheem Sterling. United długo męczyło się z Hull. Wrzutki na „Ibrę” nie działały, Martial znowu zagrał słabo, więc sprawę rozstrzygnął młodziutki Rashford, stając się pierwszym nastolatkiem strzelającym bramkę dla drużyny prowadzonej przez Jose Mourinho w Premier League.

Warto też odnotować kolejną wygraną Evertonu, który nieco w cieniu gigantów bardzo udanie zaczyna erę pod wodzą Ronalda Koemana. Everton jest znacznie lepiej zorganizowany w porównaniu z czasem, gdy trenował go Roberto Martinez, i trudniej będzie go pokonać. W bardzo ważnym meczu na dole tabeli Palace zremisowało z Bournemouth. Gdyby Alan Pardew znowu przegrał, to głośno by się mówiło o tym, czy umie wyprowadzić swoją drużynę z kryzysu, który trwa już przecież pół roku. Anglik dostał takie transfery, jakie chciał, teraz musi w końcu zacząć wygrywać. Czy Benteke znowu zacznie strzelać?

Wyróżnienia

Polscy bramkarze. Mimo że ani Artur Boruc, ani też Łukasz Fabiański nie zaliczyli czystych kont, obaj swoje weekendowe mecze przed przyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Polski mogą zaliczyć do udanych. Czemu? Bo Polakom udało się obronić rzuty karne. Fabiański zrobił to przeciwko Leicester, a strzelającym z wapna był najlepszy gracz zeszłej kampanii, Riyad Mahrez. Boruc z kolei nie przestraszył się Yohana Cabaye’a i powoli śrubuje swój własny rekord w tej materii – trzy ostatnie karne, z którymi przyszło mu się zmierzyć w klubie, obronił. Profesura!

Eden Hazard. He’s back! Belg na jakiś czas zaginął niestety w poprzednim roku, ale na szczęście Antonio Conte go odnalazł i wskrzesił, co sprawia, że przestraszeni prawi obrońcy grającym przeciwko Chelsea znowu mają problem z zasypianiem na dzień przed meczami z „The Blues”. Skrzydłowy znowu imponuje tym, z czego go dobrze znamy – dryblingiem, przyspieszeniem, umiejętnościami wygrywania pojedynków jeden na jednego i strzelecką skutecznością. Dowód? W ostatnich ośmiu meczach na angielskich boiskach sześciokrotnie pokonywał bramkarzy przeciwników. We wcześniejszych 44 starciach strzelił tyle samo. Zdecydowana poprawa.

Raheem Sterling. Wyróżniamy też reprezentanta Anglii, ale jego ostatnie występy opisaliśmy osobno.

 

Nagany

Riyad Mahrez. Nie strzelił rzutu karnego (bardzo słabo wykonanego), a w końcówce zmarnował świetną kontrę „Lisów”. Algierczyk od początku kampanii może nie tyle zawodzi, bo to mocne słowo, ale na pewno gra poniżej poziomu, który prezentował w mistrzowskim marszu Leicester. Bez niego Ranieri nie ma co liczyć na 10. miejsce w tabeli, o którym mówił w pomeczowem wywiadzie, więc będzie musiał znaleźć receptę na lekkie obniżenie lotów przez swojego skrzydłowego.

Problemem jest też to, że rywale zaczęli się bardziej skupiać na wyczynach 26-latka i często go podwajają, gdy jest przy piłce, co wpływa na to, że ma mało miejsca do gry. Do tego dochodzi cała saga transferowa z Arsenalem. Może potrzeba mu tej przerwy na kadry i po niej wróci w lepszej dyspozycji?

Sunderland. Sierpień nie jest miesiącem, w którym organizuje się fety w tym klubie. Od 2010 roku „Czarne Koty” wygrały w inaugurującym każdy sezon miesiącu jeden mecz, a rozegrały w tym czasie łącznie 20 spotkań (reszta rezultatów to 10 remisów i 9 porażek). To jedna z przyczyn tego, że od paru lat widzimy, jak ta drużyna musi do ostatniego momentu walczyć o ligowy byt. Teraz znowu nie udało się zatriumfować na starcie, co nie jest dobrym prognostykiem.

Liczby, statystyki, serie…

  • Gratulacje dla Claudio Ranieriego. W ten weekend dzięki zwycięstwu nad Swansea osiągnął swoją setną wygraną na boiskach Premier League, stając się piątym zagranicznym menedżerem, który tego dokonał.

  • Nie chcecie oglądać meczów, w których wieje nudą? Wiadomo, kto by chciał. Dlatego nie włączajcie Middlesborough. Dwa spotkania z najmniejszą liczbą celnych strzałów na bramkę to jego rywalizacje z West Bromem i Stoke City (cztery i trzy celne uderzenia na bramkę). A i tak ma pięć oczek na koncie. Skuteczność!
  • To teraz o jego weekendowych rywalach. Tony Pulis to taki gość, że nawet w domowym meczu z beniaminkiem oddaje ponad 60% posiadania piłki gościom. Ale w zamian potrafi wybornie zorganizować grę swoich chłopaków w defensywie. Efekt? Odkąd został trenerem West Bromu w styczniu 2015 roku, tylko Arsenal (27) i Manchester United (25) zdołały zaliczyć więcej czystych kont (WBA nabiło 23 takowych). Wielkie mury Tony’ego w bejsbolówce.
  • Innym, który nie strzela, jest Romelu Lukaku. Zaczynamy się trochę martwić o belgijskiego internacjonała, bo i na Euro nie błyszczał, i w lidze ma już na koncie 11 gier bez żadnego udziału przy jakiejkolwiek bramce (gol lub asysta). Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze do pierwszego składu wskoczy Arouna Kone, a wtedy Roberto Martinez będzie mógł triumfować: – Mówiłem wam, Arouna to przekozak!
  • Gdzie jest współczesna wieża Babel? Na pewno jednym z kandydatów do tego miana byłaby szatnia Watfordu. Już u Quique Sancheza Floresa przewijało się liczne grono zawodników z różnych części globu. Teraz Walter Mazzarri skorzystał już w trzech kolejkach z, uwaga, aż 21 piłkarzy pochodzących z 17 różnych krajów. Ciekawe, jak wygląda komunikacja w drużynie, skoro pozostający na bezrobociu przez 1,5 roku Włoch nie raczył się nauczyć angielskiego?
  • Hull City to cicha rewelacja sezonu. Co prawda teraz nie udało się uniknąć porażki z Manchesterem United, ale jak na klub z takimi problemami przegrana 0:1, i to po bramce w ostatniej minucie gry, na pewno nie jest plamą na honorze, a raczej kolejnym dobrym występem. Pytanie tylko o to, co się stanie, jeśli przeciwnicy Hull zaczną być skuteczniejsi? Na bramkę Jakupovicia oddano jak na razie 70 strzałów (najwięcej w lidze), a wpadły tylko dwa. W tym obliczu sześć punktów to szczęście czy jednak zasłużony dorobek?

Cytaty kolejki – skromny Claudio, problematyczny Mane

To było prawdopodobnie najtrudniejsze spotkanie, jakie miałem w ostatnich paru latach. Mane sprawiał mi dużo problemów, musiałem go cały czas gonić na całej szerokości boiska. Podjąłem ryzyko przy naszej akcji bramkowej. Nie chciałem iść za bardzo do przodu, bo szybkość Mane jest przerażająca, musiałem uważać. Ale udało mi się dobrze ustawić przy drugim słupku i strzelić dla nas ważną bramkę – tak o swoim meczu przeciwko Liverpoolowi mówił Danny Rose. Dobrze pokazuje, na jakim poziomie stał występ nowego nabytku Liverpoolu.

– Rozegraliśmy bardzo dobry mecz, podobnie jak z Arsenalem. Cztery punkty na start to dobry wynik dla nas. Nasze cele na ten sezon? Chcemy wyjść z grupy w Lidze Mistrzów. A w lidze? Bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy zajęli coś koło 10. miejsca w tabeli. Ale pierwszym celem jest zdobycie 40 punktów – tak definiował cele na tę kampanię Claudio Ranieri, menedżer mistrzów Anglii.

Z notesu taktyka

Mecz kolejki był wymianą ciosów na pressing. W polskiej ekstraklasie często bywa tak, że media ogłaszają jakieś starcie wielkim szlagierem, budują napięcie, otoczkę wokół meczu, a potem ten totalnie rozczarowuje. To, co tak dobrze znamy z naszego podwórka, nie miało miejsca w ten weekend w Premier League. Mecz między Tottenhamem a Liverpoolem nie rozczarował – było porywające tempo, dużo akcji, gole i przede wszystkim bardzo ciekawe podejście obu drużyn od strony taktycznej.

W zasadzie mogliśmy się tego spodziewać jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Przecież dobrze znamy Spurs właśnie z bielsistowskiego pressingu Pochettino, a „The Reds” z Kloppem na ławce też regularnie stosują pressing i kontrpressing (w myśl zasady Niemca, że to kontrpressing jest najlepszym kreatorem gry).

Szczególnie pierwsza połowa była intensywna w pojedynki jeden na jednego na całym boisku. Trudno było obu zespołom wymieniać podania, budować spokojne akcje. Dominowały dynamiczne szarże. Dużo mówi jedna szczególna statystyka – w całym meczu z Arsenalem Liverpool odzyskiwał piłkę 44 razy. W pierwszej połowie z lokalnym rywalem „Kanonierów” ta sama sztuka udała się aż 35 razy. Jest różnica, prawda? Podopieczni Kloppa często podchodzili bardzo wysoko, co skutkowało tym, że londyńczycy często wycofywali piłki do bramkarza Michela Vorma w pierwszej odsłonie gry.

Bardzo dużo dobrego dla gości zrobił Sadio Mane, o czym zresztą było nieco powyżej. Dzięki temu, że grający jako napastnik Firmino często schodził do lewej strony w poszukiwaniu gry, a tam był przecież jeszcze Philipe Coutinho, Mane miał dużo miejsca na swojej prawej stronie. Był zawodnik Southamptonu daje swojej ekipie o wiele więcej dynamiki niż Brazylijczyk, a do tego dobrze pracuje w defensywie. Odzyskał piłkę sześciokrotnie, zaliczył też udany przechwyt i odbiór na własnej połowie. Nic dziwnego, że Rose o nim mówił po meczu.

W Tottenhamie znowu była widoczna nieobecność Mousy Dembele. Przeciwnicy  w porównaniu z porażką na Turf Moor z Burnley bardzo dobrze zagęszczali środek pola. Dembele, jak dobrze wiemy, jest bardzo przydatny w grze kombinacyjnej, szczególnie w dryblingach. Wielokrotnie stwarza przewagę w tak ważnej dla losów spotkania strefie i właśnie tego brakowało tego dnia „Kogutom”.

Odcięty od gry był Harry Kane. Nie pierwszy raz w tym sezonie. Już na inaugurację na Goodison Park nie umiał sobie poradzić z grającym trójką stoperów Evertonem. W sobotę dostał łącznie 26 podań, ale tylko pięć pod bramką LFC (dwa do skrajnego narożnika). Król strzelców poprzedniego sezonu na razie oddaje średnio o połowę mniej strzałów niż w minionym tak udanym dla niego roku, zalicza o wiele mniej dryblingów i jest częściej faulowany.

Może potrzebny mu odpoczynek? Na dziesięć meczów, jakie rozegrał w angielskiej najwyższej klasie rozgrywkowej w sierpniu, w żadnym nie pokonał bramkarza przeciwnika. Drugi rok z rzędu miał zaś międzynarodowy turniej po sezonie (rok temu były to mistrzostwa kadr U-21), więc nie miał tak naprawdę porządnego odpoczynku. Zobaczymy, jak zacznie się spisywać, gdy wróci ze zgrupowania reprezentacji Anglii. Warto przypomnieć, że w zeszłym sezonie pierwszego gola strzelił dopiero w szóstej kolejce.

Wyniki

Tottenham Hotspur – Liverpool 1:1 (Rose 72′ – Milner 43′ k)

Watford – Arsenal 1:3 (Pereyra 57′ – Cazorla 9′, Sanchez 40′, Oezil 46′)

Chelsea – Burnley 3:0 (Hazard 9′, Willian 41′, Moses 89′)

Southampton – Sunderland 1:1 (Rodriguez 85′ – Defoe 80′ k)

Everton – Stoke City 1:0 (Given sam. 51′)

Crystal Palace – Bournemouth 1:1 (Dann 90′ – King 11′)

Leicester City – Swansea City 2:1 (Vardy 32′, Morgan 52′ – Fer 80′)

Hull City – Manchester United 0:1 (Rashford 90′)

West Bromwich Albion – Middlesborough 0:0

Manchester City – West Ham United 3:1 (Sterling 7′, 90′, Fernandinho 18′ – Antonio 59′)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze