Przed wznowieniem rozgrywek ligi angielskiej nie brakowało oczekiwań i pytań, ale to było zdecydowanie jednym z najczęściej zadawanych – jak będzie wyglądała współpraca powracającego do składu Man Utd. Paula Pogby i nowego lidera zespołu, Bruno Fernandesa? Zagadką jest również forma rekonwalescentów – Harego Kane’a oraz Marcusa Rashforda.
Będzie to dopiero drugie spotkanie obu ekip w tym sezonie, ale historia ich pojedynków jest znacznie bogatsza. Od sezonu 1898/1899 mierzyły się ze sobą aż 192 razy. Dotychczasowy bilans jest zdecydowanie lepszy dla Czerwonych Diabłów – 91 zwycięstw, 49 remisów i 52 porażki. Na korzyść Spurs przemawia fakt, że drużyna z Old Trafford jeszcze nigdy nie wygrała na wyjeździe z ekipą prowadzoną przez Jose Mourinho. Ale czy w obecnej sytuacji ma to jakiekolwiek znaczenie? Menedżer Tottenhamu wyraźnie podkreślił na przedmeczowej konferencji, że sam nie wie, czego może się spodziewać.
„Tak naprawdę piątkowy mecz to będzie jedna wielka niewiadoma. Sądzę, że piłkarze poczują te nowe okoliczności dopiero, gdy wyjdą na murawę. My, jako trenerzy, będziemy mieli po pierwszym spotkaniu materiał do analizy”
J. Mourinho
Podczas kwarantanny Portugalczyk nie próżnował. Prócz wykonywania podstawowych obowiązków rozwoził potrzebującym warzywa i owoce rosnące na terenach klubu.
Czy szykuje nam się najlepszy w Premier League duet pomocników?
Na podstawie materiałów publikowanych w social mediach zawodników Manchesteru United można wywnioskować, że wszystko wróciło na właściwe tory. Wszechobecny entuzjazm i radość z gry są widoczne gołym okiem. W dodatku na każdym kroku podkreślane jest to, jak dobrze dogadują się Paul Pogba i Bruno Fernandes. Francuz pod wpływem Portugalczyka podobno znów odzyskał chęć do występów w klubie. Luke Shaw pokusił się nawet o stwierdzenie, że zawodnicy stworzą najlepszy duet pomocników w lidze.
W międzyczasie „Czerwone Diabły” rozegrały dwa zamknięte sparingi z West Bromwich Albion. Do sieci bardzo szybko trafiło nagranie prezentujące przedsmak współpracy obu panów…
The first in-game footage of Pogba and Bruno linking up 🔗 pic.twitter.com/PsmRDvpIqv
— utdreport (@utdreport) June 12, 2020
Perspektywa ta w połączeniu z ostatnimi, świetnymi wynikami sprawiła, że nastroje kibiców są najlepsze od dłuższego czasu. Ale – powiedzmy sobie szczerze – Internet i media to narzędzia do retuszu rzeczywistości, a świetnie wyglądający na papierze skład nie zawsze sprawdza się w boju.
Tottenham przystąpi do meczu w niemal najmocniejszym składzie
Być może podopieczni Jose Mourinho potrzebowali dłuższej chwili oddechu po wyczerpującym emocjonalnie ubiegłym sezonie. Wszyscy widzieli, że po przegranym finale Ligi Mistrzów coś w tej drużynie pękło. Przyznał to ostatnio oficjalnie sam bramkarz „Kogutów”, Hugo Lorris. Przyjście w trakcie sezonu byłego menedżera Manchesteru United nieco poprawiło formę zespołu, jednak jego sytuacja w tabeli wciąż jest trudna – do zajmującej czwarte miejsce Chelsea traci siedem punktów.
29 down. 9 to go. pic.twitter.com/8WP1HC99By
— Premier League (@premierleague) June 19, 2020
Przerwa w rozgrywkach przysłużyła się klubowi także z paru innych powodów. Do zdrowia mogli wrócić niekwestionowany lider Harry Kane i będący płucami zespołu Moussa Sissoko. Inny kluczowy zawodnik, Koreańczyk Son, mógł w czasie przerwy odbyć zaległą służbę wojskową bez „zawieszania” piłkarskiej kariery. Spotkanie opuści Dele Alli, który musi odcierpieć karę nałożoną przez FA za nagrywanie i udostępnianie prześmiewczych filmików o koronawirusie.
While 👀 may be on Harry Kane and Son Heung-min, the return of @MoussaSissoko could be 🔑@adrianjclarke explains why the dominant midfielder has a big part to play in #TOTMUN tomorrow night
➡️ https://t.co/EMhVDldPh0 pic.twitter.com/1VuDSppG0a
— Premier League (@premierleague) June 18, 2020
Przerwa w rozgrywkach niczym miecz obosieczny
Jeszcze w marcu wydawało się, że nikt nie jest w stanie powstrzymać „Red Devils” przed wejściem z przytupem do TOP 4 Premier League i zwycięstwem w Lidze Europy. Zrobił to dopiero COVID-19. Z jednej strony pauza wybiła zespół z rytmu skutecznej gry, jednak z drugiej dała możliwość dokończenia rozgrywek ze zdrowymi Rashfordem i Pogbą.
Sytuacja w futbolu zmienia się błyskawicznie. Dość uboga linia pomocy została w trakcie paru miesięcy wzmocniona przez Ole Gunnara Solsjaera i stała się jedną z najlepszych w lidze, a być może nawet w Europie. Trzeba jednak mocno podkreślić potencjał, a nie rezultat, bo – jak pokazała historia – przysłowie „gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść” niejednokrotnie miało swoje zastosowanie na boisku.
Klęska urodzaju w Manchesterze United
Do samej sprawy jak zwykle z optymizmem podchodzi Solskjaer. W niedawnym wywiadzie na wątpliwość dziennikarza, czy zawodnicy tacy jak Pogba i Fernandes mogą grać w jednej drużynie, odpowiedział bez wahania „dobrzy piłkarze zawszę mogą grać razem”.
Bruno Fernandes & Paul Pogba in training today #MUFC pic.twitter.com/sAwAVfk23b
— MUFC Scoop (@MUFCScoop) June 11, 2020
Tu jednak można odwołać się do archiwów futbolu. Nie szukając zbyt głęboko: były lider obrony „Czerwonych Diabłów”, Rio Ferdinand, przytoczył historię chybionego transferu świetnego pomocnika Juana Sebastiana Verona. Według słów Anglika zawodnik ten przegrał nie tylko z „brytyjskim klimatem”, ale też nadmiarem charyzmy występującego na podobnej pozycji Roya Keane’a.
Podczas Mistrzostw Europy w 2004 roku nie najlepiej skończyła się próba wystawienia na siłę w podstawowej jedenastce „Synów Albionu” Stevena Gerrarda, Franka Lamparda i Paula Scholesa. Można rozumieć ówczesnego selekcjonera, Svena Gorana Erikssona, który chciał zapewne maksymalnie wykorzystać możliwości ofensywne graczy, ale tak naprawdę zaciągał w ten sposób hamulec ręczny. Anglicy doszli co prawda do ćwierćfinału imprezy, ale eksperci i fani byli zgodni, że był to wynik zdecydowanie poniżej poziomu możliwości drużyny.
Trzeba też przytoczyć przykład pozytywny. Takim z pewnością będzie drużyna Manchesteru City od paru dobrych lat udowadniająca, że nadmiar graczy ofensywnych jest jak najbardziej do pogodzenia.
Fernandes mógł grać w Tottenhamie
Przedmeczową ciekawostką z pewnością będzie to, że Fernandes potwierdził na Instagramie, iż zanim zainteresował się nim Manchester United, dużą chrapkę miał na niego… właśnie Tottenham.
„Temat Tottenhamu pojawił się latem, a w styczniu zgłosił się Manchester. Być może Tottenham wróciłby w styczniu, ale kiedy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Manchesteru, chciałem rozmawiać już tylko z nim”.
B. Fernandes
***
Nic tak nie weryfikuje przypuszczeń jak sam mecz i nic nie jest tak omylne jak statystyki. Wygląda więc na to, że nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na dzisiejsze spotkanie. Jedno jest pewne – Manchester United ma największy potencjał wyjściowy od czasów odejścia na emeryturę sir Aleksa Fergusona, a Tottenham ze zdrowym Kane’em zawsze stanowi olbrzymie zagrożenie.
Tottenham Hotspur – Manchester United
Tottenham Hotspur Stadium (Londyn)
19.06.2020, godz. 21:15