Kamil Glik z obawami o przyszłość w Monaco? Sprawdzamy obecny sezon polskiego obrońcy w klubie z Księstwa


Stoper reprezentacji Polski zalicza najsłabszy okres w AS Monaco

7 marca 2020 Kamil Glik z obawami o przyszłość w Monaco? Sprawdzamy obecny sezon polskiego obrońcy w klubie z Księstwa
newsfromsport.com

Postaci Kamila Glika nikomu przedstawiać nie trzeba. Obrońca AS Monaco od lat jest filarem defensywy reprezentacji Polski, a także stałym punktem klubu z Księstwa, gdzie jeszcze do niedawna od niego rozpoczynano budowę meczowej jedenastki. Swoją wolą walki i żelaznym charakterem zaskarbił sobie sympatię kibiców z różnych zakątków Europy. W czasach gry w Torino doczekał się nawet piosenki na swój temat. Teraz jednak przyszłość 32-latka stanęła pod znakiem zapytania.


Udostępnij na Udostępnij na

Na starcie bieżącego sezonu Ligue 1 Monaco zaliczyło katastrofalny falstart i po 6. kolejkach plasowało się na odległej, 20. pozycji. Decyzją trenera Leonardo Jardima w meczu siódmej serii gier z Niceą Kamil Glik, świeżo mianowany kapitanem zespołu, usiadł na ławce rezerwowych, a o bezpieczeństwo w defensywie zadbali Jemerson, Benoît Badiashile oraz Guillermo Maripán. Los chciał, że mecz ten zakończył się pierwszym w sezonie zwycięstwem Monaco, a winą za uprzednie niepowiedzenia klubu z Księstwa obarczony został reprezentant Polski. Pierre Menes z francuskiego oddziału Canal+ przyznał nawet otwarcie, że Glik jest kulą u nogi Monaco, a bez niego zespół prezentuje się zdecydowanie lepiej.

Le capitaine

Choć skromna część kibiców stanęła w obronie defensora, a genezy kiepskich wyników i słabej postawy zespołu doszukiwała się przede wszystkim w drugiej linii i formacji ofensywnej, to regres formy 32-latka był niezaprzeczalny. Glik natychmiastowo powrócił jednak do wyjściowej jedenastki, zachowując jednocześnie kapitańską opaskę, po czym Monaco wygrało sześć z ośmiu kolejnych spotkań. Nie uchroniło jednak Leonardo Jardima, który po widowiskowym powrocie na stanowisko szkoleniowca po raz kolejny stracił pracę.

Monaco brnęło w górę, powróciło na optymalne tory, lecz Glik wciąż pozostawał cieniem samego siebie z minionych lat i lepsze występy przeplatał z beznadziejnymi. Obecnie podopieczni Roberto Moreno plasują się na 7. miejscu w ligowej tabeli z serią pięciu spotkań bez porażki. Dowodem na spolaryzowany poziom gry Polaka jest jego obecność w najlepszej jedenastce 27. serii gier Ligue 1, kiedy to klub z Księstwa zremisował jedynie z walczącym o utrzymanie Nîmes.

 

W poprzednich latach przerwa od gry Kamila jednoznacznie oznaczała zawieszenie za nadmierną ilość kartoników bądź kontuzje. Nikt nie wyobrażał sobie gry Monaco bez 32-latka. W sezonie 2016/2017 Glik rozegrał łącznie ponad 50 spotkań i dorzucił aż sześć bramek, a przecież jeszcze kilka tygodni wcześniej wraz z reprezentacją Polski na najwyższych obrotach walczył o medal Mistrzostw Europy.  Kolejne kampanie wyglądały niemal identycznie, a Polak regularnie pokonywał granicę co najmniej 40 występów w sezonie. W tym roku sympatycy ASM przyzwyczajeni do szczelnej defensywy Glika zaczęli odczuwać frustrację, a Glik po raz pierwszy od czasu przeprowadzki do Księstwa zasiadł na ławce dwukrotnie w ciągu trzech spotkań.

Weteran wśród młodych gniewnych

Przed kilkoma laty „France Football” umieścił Kamila Glika na liście najbardziej znaczących polskich graczy na francuskich boiskach. Dodatkowo defensor znalazł się również w najlepszej jedenastce dekady Monaco tego samego dziennika.

Te tytuły, choć niezwykle imponujące, zwiastują po części nieuchronny schyłek kariery. Kamil bez wątpienia zapisał się na kartach historii francuskiego futbolu. Nad Sekwaną spędził niespełna cztery lata. Młodszy już nie będzie. Księstwo słynie z kolei z inwestowania w graczy młodych (świeży przykład: Radosław Majecki), którzy w perspektywie kolejnych kilku lat mogą przyczynić się do znaczącego zasilenia klubowej kasy, przy jednoczesnym zapewnieniu jakości sportowej na odpowiednim poziomie.

By utwierdzić się w kwestii potencjału i świeżej jakości poszczególnych graczy, wystarczy spojrzeć na wyjściową jedenastkę ASM ze wspomnianego starcia z Nîmes. Średni wiek wyjściowej jedenastki ówczesnych gospodarzy to 25,1. Jedynymi zawodnikami, którzy zawyżali tę liczbę, byli Wissam Ben Yedder (31), Islam Slimani (29), czyli ostoja ofensywy z Księstwa z łącznym dorobkiem 25 bramek i 16 asyst, oraz… Kamil Glik (32).

Początek końca

O ile w bieżącej kampanii Glik nie zawsze jest pierwszym wyborem Roberto Moreno, o tyle o miejsce w wyjściowej jedenastce klubu o stosunkowo solidnej marce martwić się nie powinien. Jeszcze w minione lato sportowe media zasypywały nas informacjami na temat rzekomego zainteresowania usługami reprezentanta Polski ze strony Manchesteru United, Tottenhamu czy Interu Mediolan. Wszystko wskazuje jednak na to, że 32-latek przespał szansę na transferowy hit i zdecydowany awans sportowy.

Przed rozpoczęciem rozgrywek kierownictwo Monaco nie chciało stracić filaru swojej defensywy i kusiło Polaka podwyżką, a na start zaoferowało przejęcie opaski kapitańskiej. Mimo iż Glik należy do jednych z najbardziej doświadczonych graczy klubu z Księstwa, to jego przygoda na Lazurowym Wybrzeżu najprawdopodobniej dobiega końca. Obecna – podpisana w 2017 roku – umowa defensora wygasa wraz z końcem czerwca 2021. Informacji na temat ewentualnego przedłużenia kontraktu jak nie było, tak nie ma.

Glik w piłkę grać potrafi i bez wątpienia będzie ostoją kadry na nadchodzących Mistrzostwach Europy, a kto wie, może i na Mundialu w Katarze. W przyszłym roku skończy jednak 33 lata i choć tak jak wspominaliśmy, nie można odebrać mu zasług i umiejętności, a chętni na jego usługi znajdą się na pewno, tak szanse na regularne występy w europejskich pucharach u nowego pracodawcy maleją z miesiąca na miesiąc. Kamil pokazał w Monaco wszystko, co miał do zaoferowania. Zaskarbił sobie sympatię kibiców twardą grą i walką od początku do końca. Z identycznym nastawieniem rywalizował z Juventusem o finał Ligi Mistrzów, jak i o utrzymanie w Ligue 1 z Dijon i Caen. Specyfika klubu z Księstwa sugeruje, że nadszedł czas, by powiedzieć „merci, au revoir” i ustąpić miejsca nowemu pokoleniu. Lato 2021 dla Kamila może być zatem okresem poszukiwań nowego kierunku, wyzwań i próby szczęścia  za granicami Francji.

Na ten moment próżno doszukiwać się jednak jakichkolwiek doniesień na temat zainteresowaniem usługami Glika. Plotki na temat przenosin do Manchesteru United, Tottenhamu czy AS Romy ucichły, a dziennikarze donoszą jedynie o możliwym powrocie do Torino, gdzie marka 32-latka jest wszystkim doskonale znana. Powrót na „starcie śmieci” może być jednak motywowany nie rzeczywistym poziomem piłkarskim, a zwykłym sentymentem. Choć, tak jak wspominaliśmy, Kamil wciąż posiada umiejętności umożliwiające grę na wysokim poziomie, a w Torino byłby liderem pod względem doświadczenia i jakości, tak czysto sportowa ambicja defensora może wywrzeć na nim chęć dalszego rozwoju i grę wśród europejskiej śmietanki.

Pod znakiem zapytania stoi wciąż reakcja kierownictwa Monaco, gdy umowa reprezentanta Polski będzie dobiegała końca. Benoît Badiashile, Guillermo Maripán, Jean Marcelin czy Jonathan Panzo to tylko część środkowych defensorów klubu z Księstwa, którzy mają przed sobą świetlaną przyszłość i w przypadku przedłużenia umowy Glika mogliby wygryźć go ze rotacji. Choć na przyszłość Kamila wpływ będzie miało wiele czynników, ostateczna decyzja może należeć do niego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze